Z czego oni się tak cieszą? Róża Thun, Michał Szczerba i Leszek Balcerowicz? Oni się cieszą z przegłosowania przez Parlament Europejski uruchomienia artykułu 7 traktatu unijnego wobec Węgier. Przegłosował no i co z tego wynika? Ano wynika to samo co z uruchomienia artykułu 7 w stosunku do Polski. Czyli nic. Natomiast coś ważnego wynika dla Platformy Obywatelskiej i jej przyjaciół z liberalnego betonu PE. Otóż wynika dalsza utrata wiarygodności w oczach obywateli krajów członkowskich UE. Utrata, która skończy się katastrofą dla brukselskich obrońców „europejskich wartości”. A tą katastrofą będzie rozpad UE, na co Róża Thun, Frans Timmermans, Guy Verhofstadt i Michał Boni usilnie pracują.
Oni liczą na to, że uratują swoje synekury i po raz kolejny zostaną wybrani do Parlamentu Europejskiego. Walczą o swoje wysokie apanaże, ale nie o demokrację. Tę mają głęboko w nosie, tak jak i dobro zwykłego człowieka, pracującego ciężko na te ich zarobki, na pensje dla 55 tysięcy unijnych urzędasów rozmieszczonych we wszystkich krajach UE. Antywęgierskie głosowanie w PE niczego nie zmieni w polityce Węgier i Polski w sprawie przyjmowania imigrantów ekonomicznych ani tym bardziej w stosunku obywateli tych dwóch państw do przymusowej ich relokacji. To właśnie dzięki tej polityce rządzące w tych krajach partie, Fidesz i PiS cieszą się niezmiennym poparciem wyborców, więce, także rosnącym poparciem lemingów, dla których bezpieczne życie w Polsce ważniejsze jest od ideologii multikulti.
Ustępujący z funkcji przewodniczącego Komisji Europejskiej, wielbiciel mocnych trunków Jean - Claude Juncker pochwalił Timmermansa za „obronę praworządności” na Węgrzech i w Polsce i stwierdził, że art. 7 trzeba stosować wszędzie tam, gzie jest taka potrzeba. Poza tym Timmermans, zdaniem Junckera - świetnie wykonuje swoją pracę. To prawda, robi wszystko co może, żeby zastąpić po wyborach do PE Junckera i Juncker go w tym wspiera, bo Junckerowi jest już wszystko jedno.
Nie jest wszystko jedno naszym eurodeputowanym z ramienia PO, którzy stracili swoją wiarygodność w Polsce, czego dowodem jest reakcja internautów, w swojej druzgocącej większości potępiających antypolską i antywęgierską hucpę przedstawicieli totalnej opozycji. No i te triumfalne wypowiedzi totalnialsów krajowych. Co to brzmią dumnie i światowo: wpis Balcerowicza „at last” po polsku „wreszcie”. Jedno jest pewne, radocha z decyzji PE bez wątpienia wpłynie na spadek poparcia dla Koalicji Obywatelskiej i odbierze jej atuty w walce z rządem, do których zaliczyć należy bezmyślne popieranie Brukseli, nawet tych najbardziej absurdalnych decyzji, jak acta 2, czyli cenzurowania internetu.
Proszę bardzo, „róbta co chceta”, wystawiajcie na pierwszą linię antypisowskiego frontu celebrytki w rodzaju Krystyny Jandy, Agnieszki Holland i Pauliny Młynarskiej. Tęgie babskie głowy - polityczki od siedmiu boleści, porywające intelektem, mądrością i elokwencją, w czym dorównują posłowi Szczerbie i sędziemu Tulei.
Świat się zmienia w szybkim tempie, za tymi zmianami nie nadążają lewackie styropiany z PO, KOD - u czy Obywateli RP. Nie nadążają też za młodym pokoleniem, za nowoczesnością i zawrotnym tempem przemian. Nasi liberałowie tak jak liberałowie całej Unii są nie tylko niewiarygodni, oni są niezdolni do działania dla dobra wspólnego, bo okopani w swoich partiach nie mają kontaktu z ludźmi i tak jak Trzaskowski kleją nieprzyjazną im rzeczywistość samoprzylepcem. Efekt jest następujący: tak klejona polityka rozłazi się i grozi rozpadem formacji, a w końcu jej upadkiem. Nie ma się więc co cieszyć z antywęgierskiej rezolucji PE, ani nagonki eurokratów na Polskę, bo im bardziej rządy tych krajów są atakowane tym większy jest opór materii - narodów, które bronią swojej odzyskanej wreszcie wolności i godności. At last, panie Balcerowicz! A Polacy i Węgrzy trzymają się mocno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411976-nie-ma-sie-z-czego-cieszyc-totalna-opozycjo