Węgry nie poddadzą się szantażowi, będziemy bronić granic, zatrzymywać nielegalną migrację, bronić naszych praw
— mówił we wtorek w czasie debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu premier Węgier Viktor Orban, zwracając się do krytyków polityki, jaką prowadzi.
CZYTAJ TAKŻE: Orban broni stanowiska Węgier ws. imigrantów na forum PE. Rzecznik Fideszu: „Chcemy nadal żyć w kulturze chrześcijańskiej”
CZYTAJ TAKŻE: Maski opadły! Totalna Targowica poprze uruchomienie art. 7 wobec Węgier. Lewandowski: „Będziemy głosowali za rezolucją”
CZYTAJ TAKŻE: Europosłowie PO grożą Węgrom! Zwiefka: „Nie będzie wobec nich taryfy ulgowej”; Thun: „Orbana można pomylić z liderami PiS-u”
Węgierski przywódca podczas debaty zorganizowanej dzień przed głosowaniem PE w sprawie uruchomienia art. 7 wobec jego kraju przekonywał, że taki ruch to kara za postawę Budapesztu wobec problemu migracji. Ze słów Orbana wynika, że jest on już pogodzony z tym, że w europarlamencie nie znajdzie się wystarczająca grupa deputowanych, by uchronić jego kraj przed wszczęciem procedury mogącej prowadzić do sankcji.
Węgry będą skazane, ponieważ nasi obywatele zdecydowali, że nasz kraj nie będzie krajem migrantów. Z całym szacunkiem, ale także z całą stanowczością muszę odrzucić ten szantaż, że musimy wspierać migrację i migrantów wbrew opinii naszego narodu. Niezależnie od tego, jaka będzie państwa decyzja, Węgry nie poddadzą się szantażowi
— oświadczył.
Jak zaznaczył, sprawozdanie PE stanowi obrazę dla jego kraju, obraża honor węgierskiego narodu. Tłumaczył, że decyzje Węgrów podejmowane są w czasie wyborów parlamentarnych, tymczasem krytycy polityki Węgier twierdzą, że jego współobywatele nie mogą decydować o kluczowych kwestiach.
Eurodeputowani Forza Italia b. premiera Włoch Silvio Berlusconiego zagłosują w środę w Parlamencie Europejskim przeciwko rezolucji wzywającej do uruchomienia art. 7 traktatu unijnego wobec Węgier. O decyzji tej poinformowały źródła w partii.
Cytowane przez agencję Ansa źródła w Forza Italia, ugrupowaniu należącym do Europejskiej Partii Ludowej, poinformowały, że we wtorek Berlusconi rozmawiał z premierem Węgier Viktorem Orbanem. Klimat tej rozmowy określono jako „serdeczny”.
W jej trakcie włoski polityk powiedział Orbanowi, że europarlamentarzyści z jego partii zagłosują przeciwko rezolucji w sprawie artykułu 7.
Berlusconi zapewnił Orbana o swej przyjaźni i o poparciu dla partii węgierskiego premiera - Fideszu
— dodali przedstawiciele Forza Italia, której wiceprzewodniczącym jest szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani.
Przeciwko rezolucji głosować będzie także współrządząca we Włoszech Liga Matteo Salviniego, wicepremiera i szefa MSW. Powiedział on w środę:
Zagłosujemy w obronie Orbana.
Parlament Europejski nie może wytaczać procesów narodom i wybranym rządom
— dodał włoski wicepremier, który popiera szefa węgierskiego rządu i uważa się za jego przyjaciela i sojusznika, między innymi w kwestiach migracji.
Ruch Pięciu Gwiazd, koalicjant Ligi, ogłosił, że będzie głosował za przyjęciem rezolucji w sprawie uruchomienia artykułu 7 wobec Węgier.
Dzisiejsze Węgry nie zostałby przyjęte do UE - przekonywali europosłowie Zielonych i liberałów podczas debaty w PE. To kolejny przypadek ataku na demokratyczne władze - broniło Viktora Orbana PiS. Chadecy nie zajęli wyraźnego stanowiska.
Rząd Węgier uciszył niezależne media, nałożył kaganiec na świat akademicki, zastąpił sędziów takimi, którzy są bliżsi rządzącej partii, zdecydował, które Kościoły mogą działać, a które nie. (…) Art. 7 i odpowiednia procedura są nieuniknione. (…) Jeśli nie skorzystamy z tego hamulca awaryjnego, zawiedziemy obywateli UE
— mówiła z kolei Judith Sargentini (Zieloni).
Społeczeństwo obywatelskie to jest tkanka demokracji i jest ono niestety ograniczane przez działania rządu Węgier
— mówił z kolei wiceszef KE Frans Timmermans.
Szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy Fidesz, Manfred Weber wypowiadał się w debacie poprzedzającej głosowanie nad rezolucją uruchamiającą art. 7 wobec Węgier w bardzo dyplomatyczny sposób.
Jak mówił, jego grupa zawsze wspierała w PE dyskusje na temat sytuacji na Węgrzech, wspierała również działania podejmowane przez wiceszefa KE Fransa Timmermansa. Zaznaczył jednak, że „Fidesz był zawsze gotowy do współpracy”. Zwracał uwagę, że kiedy na Węgrzech chciano zmienić konstytucję, wzięto pod uwagę zalecenia ówczesnej unijnej komisarz Viviane Reding.
Z jego słów wynika, że EPL nie zdecydowała jeszcze, jak zagłosuje w środę. Jednak decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze we wtorek.
To rząd węgierski powinien rozwiązać spory ustawodawcze, a wówczas ta procedura nie będzie konieczna. Mówmy o dialogu, dialog powinien rozpocząć się w Radzie UE
— powiedział Weber i wezwał, by temat Węgier został omówiony na posiedzeniu Rady UE.
Tuż po nim głos zabrał lider socjalistów Udo Bullmann. Powiedział, że jest zirytowany, gdy słucha Orbana, ponieważ węgierski premier nie rozumie, co jest tematem dyskusji.
Ta dyskusja nie może toczyć się dalej w takim formacie, nie chcę, abyśmy obserwowali biernie upadek europejskich wartości
— zaznaczył.
Bullmann oświadczył, że na Węgrzech funkcjonuje najbardziej skorumpowany system w UE. Tłumaczył, że według danych OLAF (Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) w przypadku 30 proc. przetargów na Węgrzech zgłaszany jest tylko jeden oferent, a korzyści - jak mówił - czerpie z tego rodzina Orbana.
Zaapelował do EPL, aby europosłowie tego ugrupowania zagłosowali „na rzecz Europy, a nie na rzecz skorumpowanego rządu Orbana”. Podobne apele wygłaszali również przedstawiciele innym frakcji, Zielonych, liberałów czy skrajnej lewicy z GUE (Zjednoczona Lewica Europejska). W obronę premiera Węgier wzięli eurosceptycy i konserwatyści.
Wypowiadający się w imieniu EKR europoseł PiS Ryszard Legutko przypominał, że rząd Fideszu otrzymywał w ciągu ostatnich lat kilkakrotnie wsparcie wyborców.
Ktoś ten rząd wybrał i tego nie zrobiła wcale królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Jeśli państwu się to nie podoba, to proszę zrezygnować z takiego wydarzenia jak wybory. Proszę mianować kogoś z wewnątrz, żeby był namiestnikiem. Myślę, że pan Timmermans byłby chętny
— kpił Legutko.
Jego zdaniem rezolucja w sprawie Węgier nie opiera się na faktach i całkowicie pomija argumenty węgierskiego rządu.
Dobra strona całej sprawy jest taka, że cały ten spektakl jest całkowicie kontrproduktywny. W moim kraju po każdym takim przedstawieniu, takim najeździe na Polskę, wsparcie dla rządu w sposób gwałtowny za każdym razem rosło
— podkreślił eurodeputowany PiS.
Ostrą krytykę posunięć władz Budapesztu przypuścili liberałowie. Ich lider w PE Guy Verhofstadt powiedział, że nie posunie się do tego, żeby nazwać Orbana neofaszystą, zaznaczył jednak, że niewygodna prawda jest taka, iż dzisiejsze Węgry nie weszłyby do UE.
W tych okolicznościach trudno byłoby dopuścić do przystąpienia obecnych Węgier do UE. Tak wygląda rzeczywistość
— oświadczył polityk.
Odrzucał przy tym argumenty premiera Węgier o atakowaniu narodu węgierskiego, wskazując, że jest on jedynie przywódcą politycznym, szefem rządu, a naród to coś więcej niż tylko on.
Nie chodzi o społeczeństwo Węgier. Chodzi o działania rządu Węgier
— wtórował mu szef frakcji Zielonych Philippe Lamberts.
Fakt, że ma pan większość, w demokracji nie oznacza, że może pan robić wszystko, będąc u władzy
— zwracał się do Orbana polityk Zielonych. Również on wyraził pogląd, że obecne Węgry nie zostałyby przyjęte do UE.
Szef eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji Nigel Farage ocenił, że cała sytuacja to „proces pokazowy” wobec Węgier.
Bogu dzięki, że jest lider europejski, który jest gotowy bronić swoich zasad, swojego narodu, swojej kultury i swoich ludzi
— mówił o węgierskim przywódcy Brytyjczyk.
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411781-debata-w-pe-ws-wegier-orban-nie-poddamy-sie-szantazowi