Była jedną z najbliższych współpracownic szefa piramidy finansowej Amber Gold, jej dział przygotowywał oszukańcze propozycje dla ofiar oszusta, ale dziś udaje naiwną i twierdzi, ze o przekrętach dowiedziała się dopiero po wybuchu afery! Przed komisją śledczą ds. Amber Gold stanęła dzisiaj Renata Kin - Kaczmarek, b. dyrektor Departamentu Produktów Amber Gold Sp. z o.o. W trakcie zeznań okazało się, też, że dziadek świadka odzyskał pienbiądze z lokaty, którą założył w Amber Gold.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wassermann dla wPolsce.pl: Taktyka przyjęta przez ministra Arabskiego ma pomóc Donaldowi Tuskowi. WIDEO
Z zeznań pani Kin–Kaczmarek mogliśmy się dowiedzieć, że w Amber Gold pracowała już od 2010 roku, czyli na dwa lata przed wybuchem afery.
W artykule w prasie zachęcała pani do korzystania z produktów Amber Gold. To był artykuł pt. „Interes jak złoto”.
– przypomniał Jarosław Krajewski, wiceprzewodniczący komisji.
Takie było polecenie służbowe.
– odpowiadała świadek.
Odpowiadając na pytania wiceprzewodniczącego komisji Jarosława Krajewskiego (PiS) świadek przyznała, że ofertę pracy znalazła na jednym z portali internetowych, a rozmowę rekrutacyjną odbyła z Katarzyną P., która wraz z mężem - Marcinem kierowała Amber Gold.
Jak zaznaczyła, kiedy rozpoczynała pracę w firmie zatrudnionych było w niej ok. ośmiu osób. Dodała jednocześnie, że przed rozpoczęciem pracy w Amber Gold nie znała Marcina i Katarzyny P. oraz mec. Łukasza Daszuty, bliskiego współpracownika P. Później ich relacje - jak zeznała - były wyłącznie służbowe. „Bardziej współpracowałam z Marcinem P.” - podkreśliła.
Krajewski kontynuując wątek obowiązków świadka w firmie pytał m.in. czy pytała swoich szefów skąd Amber Gold posiada kapitał na udzielane pożyczki. Jak wskazał, Amber Gold udzielił pożyczek na kwotę 11 mln zł. Kin-Kaczmarek tłumaczyła, że Marcin P. przekazał jej informację, iż firma udziela pożyczek ze środków z linii kredytowej w banku BGŻ, z którym ma podpisaną umowę.
Takie miałam informacje.
– mówiła świadek.
Krajewski pytał, kiedy Kin-Kaczmarek dowiedziała się, że Amber Gold udziela pożyczek ze środków z wpłat klientów na tzw. lokaty. „Takiej informacji nigdy nie uzyskałam” - przekonywała świadek.
A pani była dyrektorem departamentu produktów Amber Gold? Czyli pani nigdy o to nie pytała, ani nie miała takiej wiedzy, tak?
– dopytywał Krajewski.
Marcin P. przekazał mi, że środki na pożyczki idą z linii kredytowej z BGŻ, z którym mamy umowę.
– powtórzyła świadek.
Posłowie pytali też Renata Kin - Kaczmarek, czy posiadała świadomość, iż Marcin P. był osobą wielokrotnie karaną. Świadkowi ta wiedza zupełnie nie przeszkadzała!
Miałam do niego zaufanie.(…). Wytłumaczył, że są to błędy młodości, wszystko dobrze działało, klienci otrzymywali pieniądze, staraliśmy się, żeby wszystkie dokumenty były zaopiniowane przez mecenasów.
– podkreśliła.
Krajewski przeczytał świadek treść reklamy prasowej Amber Gold, w której informowano, że zysk lokat AG wynosi do 16,5 proc. w skali roku, daje 100 proc. gwarancji bezpieczeństwa kapitału i zysku, daje gwarancje bezpieczeństwa lokat. W tym kontekście poseł zapytał, czy ta reklama była zgodna z ofertą. Kin-Kaczmarek odpowiedziała: „myślę, że tak”. Dopytywana, czy ta reklama była zgodna z tym, co oferowała firma AG, Świadek odpowiedziała: „na tamten czas tak”. Krajewski dopytywał, czy świadek uważa, że reklama, którą przytoczył, nie wprowadza klientów w błąd.
Gdybym tak uważała to bym się tym nie zajmowała i nie pracowała tam tak długo.
-– odpowiedziała b. dyrektor w AG.
Kolejnym wątkiem, który poruszała komisja, była sprawa funduszu poręczeniowego AG, który miał służyć do poręczenia lokat do sumy 250 tys. zł. Jak mówiła świadek, według tego, co pamięta, ten fundusz powstał w 2012 r., a jego prezesem był Marcin P. Sami pracownicy mieli się dowiedzieć o funduszu od samego Marcina P. e-mailowo. Procent z wpłat klientów - jak mówiła - miał być przelewany na konto funduszu.
Krajewski pytał świadek, czy nie miała zastrzeżeń, że środki klientów Amber Gold będą gwarantowane przez spółkę-córkę. Kin-Kaczmarek odpowiedziała, że „umowa była zaopiniowana przez prawnika, więc nie miała do niej żadnych zastrzeżeń”.
Krajewski dopytywał, czy dla świadek było wiarygodne, że Marcin P. jako szef funduszu poręczeniowego AG gwarantuje szefowi Amber Gold Marcinowi P., że w momencie gdy firma Amber Gold upadnie, będzie płacił środki klientom wpłacone na tzw. lokaty w złoto. Świadek powtórzyła, że wydawało jej się wszystko w porządku, bo na umowie był podpis prawnika.
Nikt wtedy nie zakładał, że coś złego będzie się działo z firmą, skoro wszystko dobrze funkcjonowało.
– mówiła.
Z zeznań świadka wynika też, że kontrole skarbowe w spółce Amber Gold były fikcją.
Pracownicy od lokat przekazywali im dokumenty.(…) Panie siedziały u nas kilka miesięcy (…).
– tłumaczyła Renata Kin - KAczmarek.
Czy kontrolerzy pytali, dlaczego nie ma sprawozdań finansowych i tych dotyczących podatku VAT?
– dopytywała Małgorzata Wassermann.
Nikt o to nie pytał.
– odpowiedziała świadek.
WB,PAP
-
W najnowszym „Sieci”: DANIEL OBAJTEK W MOCNYM WYWIADZIE- WIELKIE KŁAMSTWO PLATFORMY. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Do tygodnika „Sieci” dołączamy wyjątkowy prezent od PZU – odblaskowy brelok do zawieszenia lub noszenia na ręku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411703-podejrzana-naiwnosc-prawej-reki-szefa-amber-gold