Od parunastu dni opozycja - i ta polityczna, i ta medialna - z pasją oddaje się nowej zabawie: głoszeniu tezy, że to rosyjskie służby specjalne nagrały czołówkę polityków Platformy, a tym samym umożliwiły zmianę władzy w Polsce. Sprawa taśm jest tu elementem szerszej wizji, w której Prawo i Sprawiedliwość to partia realizująca rosyjskie interesy. To - jak rzecz ujął Grzegorz Schetyna - „lobbyści” Putina”.
To nie tylko polska specyfika; wszędzie, gdzie lewica i liberałowie przegrywają, wszędzie, gdzie ludzie buntują się przeciwko duchocie politycznej poprawności i faktycznej autorytarności systemu politycznego - wszędzie winni mają być Rosjanie. Trump, Brexit, Warszawa, Budapeszt - za wszystkim stać mają Rosjanie.
W Polsce ta narracja brzmi jednak szczególnie kuriozalnie, bo przecież to Polskę dotknęła tragedia smoleńska. A strona dziś opozycyjna już godzinę po tragedii miała pewność, że Moskwa ze sprawą nie ma nic wspólnego. Twierdzenie to podtrzymywano konsekwentnie, a także bardzo brutalnie, nawet w zderzeniu z faktami, które nakazywały stawiać daleko idące pytania (niszczenie wraku, stricte polityczny raport MAK).
Twierdzenie, że Sikorskiego, Sienkiewicza i resztę nagrali Rosjanie, ma bardzo słabe podstawy, i pomija kwestie w tej sprawie zasadnicze (rola ówczesnego szefa CBA). Jeśli jednak obecna opozycja już się przełamała, i przyjęła do wiadomości, że Rosjanie są zdolni właściwie do wszystkiego, to może przy tej okazji przemyśli sprawę raz jeszcze, a przy okazji przeprosi Polskę za swoją naiwno-cyniczną postawę z lat 2010-2015?
CZYTAJ: Afera taśmowa: kto nagrywał? Prawda jest dla Platformy bolesna
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411485-skoro-rosjanie-mogli-nagrywac-to-moze-zrobili-tez-smolensk