To niemożliwe, żeby nie wiedział, jakie sumy tam wchodzą w grę i przechodzą przez ten mechanizm. Elementarnym obowiązkiem pana ministra było zainteresowanie się tym i dokładne pilnowanie, czy te pieniądze są wydawane właściwie. I szczerze powiedziawszy, jestem zaskoczony, że od tylu lat, nawet teraz, gdy sprawa Przywieczerskiego aktualizuje temat FOZZ, nikt w żadnych mediach nawet się nie zająknie na temat odpowiedzialności ministra Balcerowicza.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Olszewski, premier Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1991-1992.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Przywieczerski związany nie tylko z FOZZ, także BIG Bank. Szewczak: „Zapoczątkował fazę rabunkowej prywatyzacji sektora bankowego”
wPolityce.pl: Jak przyjął Pan informacje o tym, że Amerykanie po 12 latach wydadzą Polsce Dariusza Przywieczerskiego?
Jan Olszewski, były premier: Lepiej późno niż wcale i to jest jedyne pocieszenie w tej sprawie. Od tamtych wypadków, kiedy sprawa była aktualna, upłynęło jednak odpowiednio dużo lat. W międzyczasie niektórzy bardzo czynni uczestnicy tej afery zdążyli odejść z tego świata. Przywieczerski ma teraz dobry sposób, jeżeli oczywiście będzie chciał cokolwiek zeznawać, by bardzo wiele zrzucić na ludzi, których działalności już nie będziemy mogli sprawdzić, bo nie żyją. Generalnie nie spodziewam się, żeby były rewelacje, a jeżeli będą, to wymagają bardzo dokładnego sprawdzenia. Po tylu latach Przywieczerski może bowiem złożyć bardzo pokrętne wyjaśnienia. Nie sądzę, by chciał narazić się tym swoim dysponentom, którzy jeszcze żyją, bo może zdawać sobie sprawę czym to może grozić.
Zdaniem posła Szewczaka pana rząd został obalony ze względu na obawę ówczesnych elit, że afera FOZZ zostanie wyjaśniona. Jak w tamtym czasie staraliście się dochodzić prawdy w tej kwestii?
Na pewno ta afera byłaby wyjaśniona. W Ministerstwie Finansów - chociaż oczywiście nie w samym ministerstwie tkwili jej inicjatorzy i główni jej uczestnicy, tylko w odpowiednich służbach - osobą generalnie reprezentującą tamte czynniki był wiceminister Wojciech Misiąg, dla którego ten etat wiceministra, jak się okazało, był drugim etatem, tzw. przykryciem. Był oficerem służb specjalnych w randze pułkownika. Działał nadal, kiedy przyszedł minister Balcerowicz i o ile pamiętam, to działał także dość długo, kiedy minister Balcerowicz skończył już swoją misję. Prawdopodobnie więc on był tą osobą, w której rękach koncentrowały się wszystkie działania wymagające akceptacji resortu, bo bez tego było to niemożliwe. Ale nie sądzę, żeby pan minister Balcerowicz o tym nie wiedział. To byłoby co najmniej dziwne, jeżeli człowiek o tej bystrości umysłu i wielkim intelekcie i chyba jakimś elementarnym poczuciu odpowiedzialności za pełnioną funkcję, nie był o tym przynajmniej ogólnie poinformowany. To niemożliwe, żeby nie wiedział, jakie sumy tam wchodzą w grę i przechodzą przez ten mechanizm. Elementarnym obowiązkiem pana ministra było zainteresowanie się tym i dokładne pilnowanie, czy te pieniądze są wydawane właściwie. I szczerze powiedziawszy, jestem zaskoczony, że od tylu lat, nawet teraz, gdy sprawa Przywieczerskiego aktualizuje temat FOZZ, nikt w żadnych mediach nawet się nie zająknie na temat wiedzy ministra Balcerowicza.
Leszek Balcerowicz mógłby parę rzeczy wyjaśnić?
Tak przypuszczam i mam taką nadzieję, że przy tej okazji dowiemy się również czegoś od niego – co tak naprawdę wiedział o tej aferze. Nie wyobrażam sobie, żeby mógł powiedzieć, że niczego nie wiedział.
W komentarzach przy tej sprawie krąży także nazwisko europosła PO, Dariusza Rosatiego…
Oczywiście, nie mówię już o tych osobach, które doskonale też musiały wiedzieć o tej sprawie. Wybijam tutaj postać Balcerowicza, ponieważ był jednym z nielicznych zainteresowanych, który – przynajmniej z tego co wiem – nie pełnił żadnej drugiej funkcji - czy to nie współpracował oficjalnie, czy to na etacie - w służbach.
Czy to możliwie, że Balcerowicz mógł po prostu przymkąć oko?
Stąd jestem ciekawy i mam nadzieję, że zechciałby w końcu przemówić w tej sprawie.
Czy w Pana ocenie po tylu latach jest w ogóle szansa na wyjaśnienie afery FOZZ?
Nadzieję trzeba mieć zawsze. Ale prawdopodobieństwo, że wyjaśnimy ją w tym momencie i wystarczająco dogłębnie, prawdę powiedziawszy, wielkie nie jest. Ale dobrze przynajmniej, że sprawa Przywieczerskiego znajduje taki finał. To była przecież sytuacja niesamowita. Wszyscy wiedzieli, że Przywieczerski wyjechał za aprobatą tutejszych czynników i za aprobatą w USA przebywał. Dzisiaj wiemy o tym dodatkowym elemencie, że nawiązał przy okazji pobytu na jednej z placówek dyplomatycznych współpracę z CIA. Ale nie wiemy, czy nie zrobił tego aby z inspiracji swoich przełożonych. Pojawia się więc pytanie, czy Amerykanie, na podstawie ujawnionych ostatnio dokumentów służb, nie zorientowali się przypadkiem, że mieli do czynienia nie tyle z podwójnym agentem, co współpracownikiem, którego im podrzucono. Bo inaczej trudno sobie wyobrazić decyzję o wydaniu takiej osoby po tylu latach
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
OGLĄDAJ TAKŻE TELEWIZJĘ WPOLSCE.PL:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411283-nasz-wywiad-olszewski-co-balcerowicz-wiedzial-o-fozz