Wykorzystanie afer pedofilskich dręczących Kościół katolicki na świecie do walki z PiS jest dość oryginalnym, choć niespecjalnie zaskakującym pomysłem środowiska „Gazety Wyborczej”. Wydaje się, że cała ideologia tej grupy: antyfaszyzm, antyklerykalizm itp. jest po prostu kserokopią zachodnich sporów ideologicznych, które sztucznie przenoszone są na polski grunt. Nawet metody walki z reżimem, blokady uliczne, zawłaszczanie (czy może raczej zachwaszczanie) języka politpoprawną nowomową to jedynie imitacja strategii radykalnej lewicy.
Tym razem postanowiono skopiować do Polski aferę pedofilską. Można dzięki temu uderzyć w Kościół, a przy okazji – jak to sobie wykoncypowano – w PiS. Punktem zaczepienia okazał się rejestr pedofilów, który został utworzony przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Otóż zdaniem antypisowskiej propagandy usunięto z tego rejestru księży katolickich. Jako przykład podano konkretny (i, przyznajmy, mocno bulwersujący) przypadek księdza, który został skazany za gwałt, a – mimo to – w rejestrze go nie ma. Dzisiaj okazało się (co zresztą zauważył dziennikarz TVN24), że ów ksiądz-pedofil – owszem – został skazany za gwałt, ale według zupełnie innego przepisu karnego, niż podała „Gazeta Wyborcza”. To o tyle istotne, że przestępcy skazani na podstawie tego artykułu (197 par. 1) nie podlegają wpisowi do rejestru (zresztą gdy doszło do przestępstwa i skazania rejestr nawet nie istniał). Wydawałoby się, że to kończy sprawę, ale nic z tego. Zamiast potrzebnej refleksji, jak postępować z takimi przypadkami z przeszłości, nagonka nadal trwa w najlepsze, co może rodzić przypuszczenia, że – jak zwykle – nie o fakty chodzi, nie o realną walkę z pedofilią, ale o wojnę polityczną. Tym bardziej, że coraz mniej osób zwraca dziś uwagę na jakiekolwiek fakty.
Żeby było jasne, ustawa o przeciwdziałaniu przestępstwom seksualnym z 2016 roku, na mocy której utworzony został rejestr, rzeczywiście zawiera wyjątki, ale stosuje się je wyłącznie w interesie pokrzywdzonego (a nie sprawców) i zawsze orzeka o nich sąd (a nie minister). Zatem nie ma mowy o usuwaniu z rejestru kogokolwiek bez orzeczenia sądu. Dodajmy też, że wielu antypisowskich aktywistów głośno sprzeciwiało się utworzeniu tego rejestru. Kwestionowanie dziś jego rzetelności może więc służyć likwidacji rejestru jako takiego (bo skoro jest „niepełny”).
Przy tej okazji głos zabrała znana z niekonwencjonalnych zachowań posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Pani posłanka zaproponowała, aby – w związku z rzekomymi wątpliwościami wokół rejestru – powołać, na wzór kilku innych krajów, niezależną komisję badającą przypadki pedofilii w Kościele. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, jakkolwiek mam trzy uwagi. Po pierwsze dlaczego ograniczać się tylko do Kościoła? To sugeruje polityczny i ideologiczny cel powołania komisji. Pedofil w sutannie jest tak samo wstrętny jak ten ubrany w dżinsy. Niech zatem będzie to komisja – tak jak w Australii – która bada skalę pedofilii w całym społeczeństwie (w tym również w Kościele). Po drugie, może z badań wyjść – tak jak w Stanach Zjednoczonych i we wspomnianej Australii – że za większość przypadków pedofilii w Kościele odpowiadają księża homoseksualiści. I co wtedy zrobi pani posłanka? Będzie krzyczeć, że to fałsz?
Niestety, prawda, która wyszłaby zapewne na jaw, mogłaby się okazać niewygodna dla obu stron ideologicznej wojny. Dlatego – choć jestem za zbadaniem zjawiska pedofilii i wprowadzeniem dzięki temu bardziej skutecznych metod walki z tą patologią, gdziekolwiek ona występuje – nie wierzę w powstanie żadnej niezależnej komisji. Bo w naszych warunkach nie służyłaby ona zbadaniu faktów lecz politycznej nagonce. I to jest moja trzecia uwaga.
-
Kup aktualny numer „Sieci” w wersji elektronicznej!
E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne.
Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy do czytania!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411276-a-gdyby-tak-zbadac-skale-pedofilii-niestety-nie-ma-szans