Radosław Sikorski i Roman Giertych uchodzą za przyjaciół. Niby we wszystkim się zgadzają. Na przykład w tym, że przyczyną całego zła w Polsce jest Jarosław Kaczyński.
Albo w tym, że Radosław Sikorski, pełniąc obowiązki ministra spraw zagranicznych w żadnym stopniu nie uczestniczył w przygotowaniu wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska.
Jako szef MSZ nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r., ja prowadziłem politykę zagraniczną, a nie organizacyjną
— zeznał przed warszawskim sądem Sikorski. Przytaknął temu jego przyjaciel.
A jednak jest rzecz niby podobna, która różni ich w podstawowej kwestii. Różni, ale mam nadzieję – nie poróżni. Tą kwestią jest przedmiot, do którego musi się przywiązać prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Może powinienem już pisać była prezes. Tak naprawdę, nie mam pewności, jak i ma teraz status. Była prezes, czy jeszcze prezes. Jaką przyznać jej rolę. Jeśli jest na emeryturze, a osiągnęła już ten piękny wiek, to biorąc na chłopski rozum, nie może być prezesem. Chyba, że prezesem emerytów, czy jak się mówi w odniesieniu do sędziów – prezesem sędziów w stanie spoczynku. Ale z drugiej strony - nie ma jeszcze nowego, to może nich sobie Gersdorf pobędzie tym prezesem jeszcze kilka dni. Krajowa Rada Sądownictwa dwoi się i troi, żeby Sąd Najwyższy jak najszybciej wypełnić nowymi sędziami. Rada chce dobić do kworum, bo tylko one możliwi wybranie kilku kandydatów, z pośród których prezydenta Andrzej Duda wybierze najmądrzejszego i każe mu zastąpić Małgorzatę Gersdorf. Dotychczasowej prezes nie chce się odchodzić ze stanowiska mimo, że jest ona bardzo odpowiedzialne. Ale Małgorzata Gersdorf widać lubi jak coś na niej spoczywa, a najbardziej odpowiedzialność. Nie chce się żegnać i już. Rząd naciska na prezes tak mocno, że jest już blisko kapitulacji.
I wtedy właśnie na światło dzienne wyszła między nimi ta różnica, która ich podzieliła. Roman Giertych zażądał od Gersdorf, aby się przykuła do fotela i ani się ważyła opuszczać gabinetu. A znowuż Radosław Sikorski wysunął bardziej radykalny postulat wobec prezes Sądu Najwyższego, nie zważając na to, że ma do czynienia z subtelną, wrażliwą istotą, a nie z grubianinem.
Sędzia powinna przykuć się do kaloryfera
— wyznacza Sikorski jej powinność prezesa.
Roman Giertych, kierując się rozsądkiem poleca fotel do przykucia, ponieważ przy pewnym wysiłku nieco większy niż krzesło sprzęt do siedzenia stwarza szanse wykorzystani powierzchni biurka na podpisywanie ważnych dokumentów, co w pracy prezesa jest koniecznością. Poza tym, krzepa jaką cieszy się Małgorzata Gersdorf, będzie umożliwiała jej przesuwanie fotela w dowolne miejsce pomieszczenia. Na przykład zimą – w pobliże kaloryfera lub innego źródła ciepła.
Wydaje się, że żądanie Sikorskiego narusza zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. Przykucie się do kaloryfera szczególnie niebezpieczne staje się w sezonie ogrzewczym. Rozgrzany kaloryfer może doprowadzić do wysokiej temperatury łańcuch, którym przywiązana byłaby Małgorzata Gersdorf. A ją samą poparzyć w przegubie ręki. Później mogłaby się jeszcze wdać infekcja. Wolę o tym nawet nie myśleć.
Ciekaw jestem, czy w tak ważnej kwestii Roman Giertych i Radosław Sikorski są w stanie dojść do jakiegoś konsensusu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411170-do-czego-ma-sie-przykuc-prezes-gersdorf
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.