Totalna opozycja robi się coraz ciekawsza. Nie towarzyszy jej być może jeszcze takie zainteresowanie, jakim darzył swego czasu żuki gnojarze jego ekscelencja Niesiołowski (czy ktoś jeszcze pamięta tę smutną postać?), ale frapująco jest na pewno. Najważniejsze są trendy – powtarzają politycy, a trendy u „totalnych” są takie, że każdy udaje kogoś innego. Wróć – każdy UWAŻA, że jest kimś innym niż jest w rzeczywistości.
Np. Małgorzata Gersdorf uważa, że nadal jest I prezes Sądu Najwyższego. Władysław Frasyniuk myśli, że jest Janem Józefem Grzybem. Róża Thun ma siebie za polską patriotkę, Sławomir Nitras – za czyściciela ulic w Szczecinie (bo na pewno nie za „złodzieja”, jak przezywają go dzieci na ulicy). Robert Biedroń sądzi, że jest ostatnią nadzieją wszystkich orientacji, były naczelny „Faktu”, Robert Feluś mniema, iż jest zabawny, a niejaki Piotr Surmaczyński, który drwił z synka Patryka Jakiego, uważa, że jest człowiekiem. Agnieszka Holland ma się za autorytet polityczno-moralny, Jadwiga Staniszkis – za psychiatrę Jarosława Kaczyńskiego, Jan Vincent Rostowski jest pewien, że mówi się „Bydgoszczu” i „poszlaków”, więc widzi w sobie erudytę. Grzegorz Schetyna ma się za charyzmatycznego przywódcę, Katarzyna Lubnauer – podobnie, Ryszard Petru sądzi, że miliony czekają na jego plan, a Mateusz Kijowski w lustrze widzi uczciwego człowieka…
Przykłady można mnożyć także w odniesieniu do „salonowych” mediów. Wielu tam takich, którzy widzą siebie samych jako polskich dziennikarzy. Ba, jako wzory zawodowej rzetelności nawet. Jak to leciało? Głowa psuje się od góry? No, to podziękujcie swoim politycznym idolom „totalni” dziennikarze, że wciągnęli was w grę, w której wam także wydaje się, że jesteście kimś innym. Że walczycie o demokrację, jednocześnie wzywając do zbrojnego zamachu stanu. I że stajecie w obronie państwa prawa, gdy nawołujecie do jeszcze większej przemocy na ulicach, do odbijania zatrzymanych przez polską policję, do paraliżu w sądach, armii, szkołach i szpitalach.
Z przykrością was zawiadamiam, że to wszystko tylko matriks, bo demokracja to rządy większości, a nie wiecznie tych samych „tłustych misiów”, z którymi weszliście w układ biznesowy. I że sunąc dalej drogą pogardy, której obrzydliwy wpis wspomnianego Surmaczyńskiego jest wyraźnym dowodem - skończycie dokładnie tak samo, jak wspomniany ekscelencja Niesiołowski. Ostatnio widział go „Super Express”, jak na urlopie „chłodził głowę w jeziorze”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411134-totalny-odlot-totalsow-czyli-kim-sa