W Muzeum II Wojny Światowej trwa dwudniowe Forum Światowych Muzeów Pól Bitewnych. Do Gdańska zjechali dyrektorzy najsłynniejszych placówek upamiętniających słynne historyczne starcia. W prelekcjach i dyskusjach udział wzięli przedstawiciele muzeów: greckiego Maratonu, chińskiego Wojny i Oporu Narodu Przeciwko Japońskiej Agresji, Pearl Harbour Pacific Historic Parks, Gettysburg Foundation, Memorial 1815 Waterloo, Memorial de Verdun, Gallipoli Historic Site, Muzeum Husyckiego w Taborze, ukraińskiego Pola Bitwy w Beresteczku, Historii Wojskowości w Sofii oraz Powstania Narodowego w Bańskiej Bystrzycy. Polską stronę reprezentowali Karol Szejko – Muzeum Westerplatte, Adam Koperkiewicz – były 20-letni dyrektor Muzeum Historycznego w Gdańsku i dr Karol Nawrocki – dyrektor MIIWŚ – organizator spotkania.
Myślą przewodnią było szukanie odpowiedzi na pytanie: w jakim stopniu miejsca upamiętniania pamięci, gdzie przelano niegdyś morze krwi wpływają obecnie na społeczeństwa. Yusuf Kartal z Gallipoli Historic Site stwierdził, że bitwa o Gallipoli z czasów I Wojny Światowej dała początek budowy rozumianego współcześnie pojęcia narodu tureckiego. Samo pole bitwy do dziś wzmacnia poczucie jedności wśród obywateli, szczególnie młodych i jest de facto kontynuacją koncepcji polityki narodowej stworzonej przez największego przywódcę Mustafę Kemala Atatürka (1881-1938), który jest jakby tureckim odpowiednikiem marszałka Józefa Piłsudskiego. Swoistym fenomenem stało się, że muzea pól bitewnych przyciągają wszędzie całe masy zwiedzających.
Ludzie chcą się czegoś dowiedzieć przy okazji przeżywając trochę emocji
— wyjaśniał Adam Koperkiewicz.
Porównują wiedzę już nabytą z rzeczywistością bez ingerencji osób z zewnątrz. W ten sposób nabierają własnego zdania. To leży w mentalności człowieka.
W takich miejscach emocje u zwiedzających potrafią sięgnąć zenitu. Na przykład przedstawiciele rządów europejskich, którzy dziś odwiedzają te pole bitwy dużo bardziej uczuciowo traktują dyskurs o tamtym starciu Napoleona z Wellingtonem niż dyskusje o II Wojnie Światowej
— zauważył z kolei Etienne Claude dyr. Memorial 1815 Waterloo.
Stojąc przy mównicy pan Claude dyplomatycznie uniknął odpowiedzi na pytanie z sali – Co by się działo gdyby Napoleon wygrał pod Waterloo? Jednak już dla portalu „wPolityce.pl” udzielił wyczerpującego wyjaśnienia. Otóż po przeszło 200-latach kto sympatyzuje z Cesarzem Francji jest postrzegany jako zwolennik prawej strony współczesnej europejskiej sceny politycznej, a fani zwycięstwa księcia Wellingtona kojarzą sie jednoznacznie z obrońcami liberalnej demokracji.
Równie ciekawa była dyskusja o tym czy należy odtwarzać historyczny stan pola bitwy, czy zachować go takim jaki pozostał? Okazuje się np., że wokół budynku Poczty Gdańskiej nie ma już przedwojennego ogrodzenia. Poważnie utrudniało ono wówczas niemiecki szturm, a poza tym zwiedzający mają dziś trudności z rozpoznaniem tego miejsca na historycznych zdjęciach, a co za tym idzie widz nie jest w stanie odczytać właściwie przebiegu walki. Podobna sytuacja panuje zresztą na Westerplatte.
Jak ważne dla supermocarstwa jakim są Stany Zjednoczone jest Pearl Harbour Pacific Park świadczy finansowanie tej instytucji przez administrację rządową. Otóż wg słów dyr. Aileen Utterdyke wydatki roczne palcówki wahają się w granicach od 1 do 5 mln dolarów. Państwo subwencjonuje placówkę stale środkami w wysokości ok. 3 mln USD rocznie. Jeśli do tego doda się dochody ze sprzedaży biletów, pamiątek oraz fundusze od prywatnych darczyńców oraz korzystania z programu 3D (dzięki specjalnym okularom można się w Pearl Harbour wcielić w rolę pilota japońskiego bombowca, dziecka obserwującego z pola atakujące samoloty, dowódcy krążownika USS Arizona czy siostry obsługującej przybywających do szpitala pierwszych rannych), to pieniędzy nie brakuje.
I jeszcze jedna kwestia. Były dyrektor MIIWŚ prof. Paweł Machcewicz do tej pory nie może przeboleć zmiany na stanowisku szefa tej instytucji. Po wydaniu książki „Muzeum”, w której opisuje „tragedię” związaną przejęciem placówki przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prognozował, że:
Muzeum nie zyska takiej rangi, jaką by mogło. Wydaje mi się także, że opinia publiczna nie do końca jest świadoma, jak wielki i niekorzystny wpływ na Muzeum będzie mieć rozpad sieci już nawiązanych kontaktów z ludźmi i instytucjami z zagranicy. Natomiast, proszę wybaczyć, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, aby np. waszyngtońskie Muzeum Holocaustu było zainteresowane jakąkolwiek współpracą z dyr. Nawrockim. Wiedza o tym, co się działo wokół Muzeum II Wojny Światowej przez ostatnie kilkanaście miesięcy oraz kto i jakimi metodami je przejął, nie jest w świecie muzealno-historycznym żadną tajemnicą. Jest oczywiście coś przewrotnego w tym, że ludzie, którzy mają usta pełne frazesów o tym, jak ważna jest polska historia i jej promowanie za granicą, sami pozbawiają się realnych narzędzi i środków, by taki cel realizować.
Forum Muzeów Pól Bitewnych jest już trzecią poważną konferencją międzynarodową od czasu przejęcia tej instytucji przez MKiDN i dr Karola Nawrockiego, w której udział wzięli najwybitniejsi światowi historycy. Przeczy to złowieszczym przepowiedniom byłego dyrektora z nadania Platformy Obywatelskiej Pawła Machcewicza jakoby pod nową dyrekcją instytucja spadnie do rangi prowincjonalnej wystawy. Planowane z okazji Forum przez MIIWŚ utworzenie sieci największych światowych muzeów pól bitewnych, w którym znalazłoby się podległe tej instytucji Muzeum Westerplatte przeczy profetycznej narracji Pawła Machcewicza, pozostawiając ją w świecie pobożnych życzeń i rzeczywistości równoległej, tak charakterystycznej dla środowisk byłej partii rządzącej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411112-o-muzeach-pol-bitewnych-na-swiecie