500 plus i emerytura dla matek popierają nieróbstwo i rozmnażanie się w rodzinach patologicznych?
— pyta portal „Gazeta.pl” w swoim wpisie na Twitterze, w którym zamieszcza list czytelniczki, która narzeka na program 500 plus i emerytur dla matek wychowujących co najmniej czwórkę dzieci.
Sam list zawiera dość kuriozalne stwierdzenia - napisała go 42-letnia wdowa, która ma dwójkę dzieci i pracuje na pełen etat. Twierdzi, że nie ma łatwej sytuacji materialnej i trudno jej pogodzić życie zawodowe z opieką nad dziećmi. Przyznaje, że dostaje 500 plus - a zatem teoretycznie wydaje się, że powinna być zadowolona z tego rozwiązania. Tak jednak nie jest.
Żeby utrzymać rodzinę na godnym poziomie poświęciłam się i nie miałam czasu ułożyć sobie życia po raz drugi. Państwo i PIS kładzie mi kłody pod nogi. Zewsząd nagonka by się rozmnażać, bo dzieci najważniejsze
— napisała.
Krytykowała szereg elementów systemu, za które odpowiada władza samorządowa, a nie państwowa. A jeśli odnosiła się do kwestii na poziomie centralnym - to przecież nie lepiej one wyglądały za czasu rządów koalicji PO-PSL.
I ta walka z systemem i państwem, bo brak miejsc w żłobku. Bo do przedszkola trzeba dowozić na drugi koniec miasta. Bo do lekarza nie można się dostać po południu. Bo trzeba się zarejestrować osobiście rano. Bo na rehabilitację z synem tylko prywatnie. (…) Bo obiady w szkole to żenada
— stwierdziła.
Cześć zarzutów w stronę 500 plus jest tak przejaskrawiona i potwierdzająca stereotypy, o których mówią krytycy tego programu, że trudno nie zadać pytania o wiarygodność wspomnianego listu.
Uważam że 500 plus czy emerytura dla matek 4 plus to programy popierające nieróbstwo i rozmnażanie się w rodzinach patologicznych. Mieszkam na wsi i obserwuje zmiany w swoim otoczeniu. Sąsiadkom nie chce się pracować. Co roku inny facet i nowe dziecko. Tylko wyciągają ręce po darmowe mieszkania, meble, węgiel, obiady, ubrania, kolonie, wczasy, książki, stypendia socjalne, żywność, itd.
— wypowiadała się na temat rodzin korzystających z 500 plus.
Do tego dostają pieniądze do ręki, które oczywiście nie idą na dzieci. Są to matki, które same wychowały się w rodzinie bezrobotnej. Nauczyły się od swoich matek, że trzeba wyciągać ręce po socjal, bo się należy, i to samo przekazują teraz swoim dzieciom. Taka z pokolenia na pokolenie przekazywana zasada, że pracować się nie opłaca. I jak tak ich posłucham to dochodzę do wniosku, że skończyłam studia, a taka głupia jestem
— dodała. Trudno te argumenty traktować wiarygodnie, biorąc pod uwagę, że w Polsce mamy obecnie rekordowo niskie bezrobocie.
Wspomniany list celnie skomentowała jedna z internautek:
Większość bolączek opisanych przez „czytelniczkę” to nie jest przypadkiem opis radosnej, pozbawionej trosk i pochylającej się nad ułatwieniami dla samotnych matek i innych słabszych grup społecznych, III RP?
as/Twitter/edziecko.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/411111-obrzydliwa-sugestia-portalu-gazetapl-chodzi-o-500