Jak oni zaczęli się odwracać z tymi tabliczkami z napisem „Konstytucja” i patrzeć tymi szklanymi oczami, jak jakieś kukły albo roboty zaprogramowane na sztywną reakcję. Kiedy im tłumaczyłem, że pokazywali napis „Konstytucja” na tle tęczowej fladze ruchów LGBT, to oni z takim niezrozumieniem zareagowali. Jakby się mówiło do słupa i zaczynają ni z tego, ni z owego krzyczeć: „Konstytucja!”. To było groteskowe przedstawienie, odrealnione momentalnie
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dobromir Sośnierz, europoseł partii „Wolność”, odsłaniając kulisy przebiegu debaty dotyczącej demokracji w PE, zorganizowanej przez środowiska opozycyjne.
wPolityce.pl: Uczestniczył pan w debacie w Parlamencie Europejskim, związaną z inauguracją wystawy „Poland’s Street Pulse”. Wśród prelegentów, którzy opowiadali o polskiej demokracji znaleźli się m.in. lider Obywateli RP Paweł Kasprzak, prawnik Marcin Matczak czy reżyser. Agnieszka Holland. Było ciekawie?
Dobromir Sośnierz: Było to dość smutne widowisko. Ogłaszają debatę, a nie są do niej w ogóle przygotowani, nie mają żadnych argumentów. Zaprosili sobie takich ekspertów, żeby siedzieć we własnym sosie. Nie wyszli poza slogany uliczne, które można usłyszeć w tej ich całej propagandzie. Postanowiłem przypomnieć, skąd wyrastają, jak to było tworzone, to zaczęła się awantura, krzyki. Straszny spektakl. Nie spodziewałem się, że będzie to wyglądać tak żenująco.
Przypomniał pan, że KOD powstał natychmiast po wygraniu przez PiS wyborów, gdy ta partia nie zdążyła jeszcze nic zrobić. Zaznaczył pan też, że to PO wybrała sędziów do TK „na zapas” na koniec swojej kadencji. W odpowiedzi usłyszał pan jedynie okrzyki „Konstytucja”.
Nie jestem żadnym entuzjastą rządu, uważam, że przy tym sporze jeden wart drugiego. Okazało się, że tym razem PiS odrobił lekcje i postanowił rozprawić się z nimi bezwzględnie. Oni czują, że grunt osuwa się im pod nogami. Z punktu widzenia wyborcy to jest dość obojętna walka, bo te partie niewiele się różnią. Teraz nawet 500 plus PO przejęła od PiS, czyli najgorszy socjalistyczny postulat. Są jak najbardziej szkodliwą opozycją. Odwracają uwagę od tego, o co powinniśmy się spierać. Wmawiają ludziom na przykład, że PiS jest partią eurosceptyczną, przez co napychają im na siłę wyborców eurosceptycznych i odbierają ich np. takim siłom jak my. Gdzie tam PiS eurosceptyczny?
„Wolność” to nie jest środowisko bliskie PiS, co wynika dobitnie chociażby z pana wypowiedzi. A jednak podczas wspomnianej debaty środowisk KOD-u i Obywateli RP nie chciano pana słuchać.
Wychowali sobie taki agresywny elektorat. To są ludzie, którzy mają 1-bitowy pogląd świata – albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Albo z PO, albo z PiS i tyle. Nie ma innych możliwości. Jak ktoś mówi coś przeciwko nim to znaczy, że to jest jakiś PiS-owski żołdak i trzeba do niego krzyczeć „Konstytucja!”. Adresowanie takich okrzyków do mnie jest idiotyczne, a ci ludzie wyglądali tam naprawdę mało przytomnie. Byłem tym zaskoczony.
Mówił pan, że ma wrażenie, iż w roli publiczności na krzesłach posadzono kukły.
Tak. Jak oni zaczęli się odwracać z tymi tabliczkami z napisem „Konstytucja” i patrzeć tymi szklanymi oczami, jak jakieś kukły albo roboty zaprogramowane na sztywną reakcję. Kiedy im tłumaczyłem, że pokazywali napis „Konstytucja” na tle tęczowej fladze ruchów LGBT, to oni z takim niezrozumieniem zareagowali. Jakby się mówiło do słupa i zaczynają ni z tego, ni z owego krzyczeć: „Konstytucja!”. To było groteskowe przedstawienie, odrealnione momentalnie.
Na wideo zamiesczonym w sieci widać, że zgromadzona na debacie publiczność była raczej dość agresywnie nastawiona do pana. Czy spotkał się pan z jakimiś okrzykami skierowanymi personalnie do pana?
Jakieś obelgi się posypały. Krzyczeli: „Zamknijcie się!”, „Idź już!”. „Wariaci!”. Łysy gość, który siedział przed nami, zwrócił się do mojego kolegi słowami: „Co ty bierzesz?”.
To dość szokująca sytuacja, bo przecież mowa o środowisku, które twierdzi, że broni demokracji, a zatem także wolności słowa.
To było kompletne „samozaoranie”. Trudno o głupszy występ, kiedy upominają się o wolności obywatelskie. Wszyscy prelegenci po kolei wycierali sobie usta wolnością, a jak tylko przyszło do dyskutowania z kimś, to chcieli mnie wyrzucić.
Czy jak rozglądał się pan po sali, to widać było, że na tę debatę przybyło wielu zagranicznych polityków i mediów?
To było takie przedstawienie. Zaczęli prowadzić dyskusję po angielsku, a tam byli prawie sami Polacy. Patrzyliśmy, ile osób zakłada słuchawki w momencie, gdy prelegenci mówią po polsku. Może było z 10 takich osób na sali. To była zdecydowana mniejszość.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/410932-sosnierz-odslania-kulisy-debaty-w-pekrzyczeli-zamknij-sie