Gdy dwa lata temu powiedziałem w jednym z wywiadów, że PiS stanowi zagrożenie dla demokracji, wielu dziennikarzy przyjęło pozycję symetrystów i kpiącym tonem pytało mnie, czy to znaczy, że w Polsce demokracja dobiega końca. Odpowiedziałem wówczas, że demokracja nie zginie w jeden dzień, że to proces, który właśnie rozpoczął PiS. Za to dziś mam dla was bardzo złe wieści: tak, to koniec demokracji w Polsce – pisze poseł .Nowoczesnej Piotr Misiło na łamach europejskiego portalu „Emerging Europe”.
Jeśli założymy, że wczoraj były wybory parlamentarne 2015 roku, gdy głosy Polaków zapoczątkowały ten proces, to dziś mamy środek (tego procesu-red.), który jutro (wybory parlamentarne w 2019 r.), może się skończyć śmiercią wolnej Rzeczypospolitej, jaką znamy
—przekonuje Misiło. PiS, jak twierdzi, może bowiem sfałszować wybory.
Tak może być, i jako opozycja musimy więc dziś odpowiedzieć na najważniejsze pytania dotyczące przyszłości demokracji w Polsce, obecności Polski w UE, swobodnego funkcjonowania partii opozycyjnych i rzeczywistym istnieniu trójpodziału władzy
—dodaje poseł Nowoczesnej. Według niego do fałszerstw nie dojdzie koniecznie przy samych urnach wyborczych.
Pociągałoby to za sobą zbyt duże ryzyko. Popadnięcia w niełaskę w oczach świata, który coraz mniej przejmuje się opinią polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale niemniej jednak należy zachować pozory demokracji. Jeśli PiS chce dokonać fałszerstw wystarczy, że zmieni wyniki w protokołach okręgowych komisji wyborczych, przed ogłoszeniem ostatecznych wyników wyborów
—zaznacza Misiło i z jakiegoś powodu przekonuje czytelników, że miłośnicy demokracji nie mają co liczyć na Boską interwencję bowiem „nauki papieża Franciszka nie są mile widziane w Polsce”.
Chciałbym tylko przypomnieć wszystkim, że Ewangelia są ważniejsze od Konstytucji, a nie na odwrót, jak powiedział kilka tygodni temu abp Wacław Depo podczas swojej homilii. Żaden z wybitnych hierarchów Kościoła mu nie zaprzeczył. I tak PiS otrzymał dodatkowe wsparcie i swego rodzaju alibi od kościoła, by móc czynić zło
—oburza się poseł Nowoczesnej. Jego zdaniem PiS chce w Polsce tego samego co na Węgrzech, czyli konstytucyjnej większości na wzór Orbana i jego partii Fidesz. Ponadto chce przejąć lub zamknąć prywatne media, zmienić ordynację wyborczą by zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo, i to wszystko oczywiście na szkodę „coraz bardziej podzielonej” opozycji. No i rozmontować oporne instytucje by następnie nikt nie mógł tych sfałszowanych wyborów kontestować.
A jedyne co może uratować Polskę, to zjednoczona opozycja. Od Partii Razem przez Platformę i Nowoczesną po PSL. Oraz, oczywiście, „delegalizacja PiS”.
Wiele argumentów przemawia za wspólną walką wszystkich partii opozycyjnych. PiS to zło, które trzeba pokonać pomimo wzajemnych animozji i ambicji przywódców opozycji. Nowa lewica jest bardzo potrzebna w Polsce: nowoczesna lewica, taka jak brytyjska Partia Pracy. Możemy ją stworzyć wraz z z liderami lewicy - Włodzimierzem Czarzastym i Robertem Biedroniem, Adrianem Zandbergiem i Barbarą Nowacką. To nie jest czas na małostkowość. Jeśli sądzicie, że pokonamy PiS zdobywając 20 proc. głosów w połączeniu z nawet 30-procentowym wynikiem dla Koalicji Obywatelskiej z PO i Nowoczesnej, to chciałbym sprowadzić was z powrotem na ziemię. Oszukają nas i innych Polaków. Po prostu sfałszują wybory, mówiąc wyborcom i światu, że to oni zwyciężyli
—pieni się Misiło dalej. Jeśli opozycji uda się jednak, jak podkreśla, zdobyć 50 proc. głosów w wyborach dzięki wspólnej liście „nie odważa się sfałszować wyborów, bo wiedzą, że wtedy na ulicach polskich miast i wsi poleje się krew”.
Dzisiaj wciąż mamy szansę decydować o własnym losie i, chociaż brzmi to pompatycznie, my jako naród musimy podjąć wyzwanie obrony naszych praw i wolności
—twierdzi poseł Nowoczesnej.
JJW, emerging-europe.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/410104-posel-misilo-w-emerging-europe-nalezy-zdelegalizowac-pis