Nie ma dnia, by któryś z szeroko rozumianych „celebrytów” opozycji nie błysnął pogardą wobec Polaków. W tonie pretensji i żalu leją się mniej lub bardziej subtelne wyzwiska. Za wynik wyborów z roku 2015-ego i za ostatnie trzy lata, w czasie których wyborcy nie odwrócili się od Prawa i Sprawiedliwości. Zniknęli wspaniali, mądrzy Polacy, którzy słusznie wspierali słuszne siły od 1989 roku. Jest już tylko ciemna masa, „analfabeci, którzy podążają plemiennie za tymi, którzy obiecają im wszystko”, jak to ujęła elegancko oczytana zapewne Anna Rottenberg.
Są „Janusze” i „Grażyny”, do których analitycy Platformy chcą dotrzeć za pomocą kanałów komunikacji, których nie znają, ale których istnienie podejrzewają. Owe szyderstwa ze starych polskich imion są szczególnie obrzydliwe.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że skoro tak mówią publicznie, to prywatnie myślą o Polakach znacznie, znacznie gorzej. I co najważniejsze, owe myśli skłaniają ich wyłącznie do pogardy graniczącej z nienawiścią. A przecież można widzieć wady swojego narodu, a jednocześnie darzyć go miłością, zabiegając o poprawę tego, co poprawy wymaga. Taka postawa może jednak wyrastać jedynie z poczucia wspólnoty, którego nie są w stanie dostarczyć najlepsze nawet agencje PR.
Te tony pogardy, lejącej się ze strony autorytetów opozycji, nie są przypadkiem. To rezultat strategii zadekretowanej przez opozycyjny trust mózgów zaraz po wyborach, a której sednem było pospolite ruszenie wszystkich, którzy ruszyć się mogli. Skoro zawiedli politycy, rząd mieli zepchnąć do defensywy, a może i obalić, społeczni liderzy, aktorzy, muzycy, ludzie kultury. Trzeba przyznać, że na wezwanie odpowiedzieli chóralnie. Coś tam do tego ruchu zapewne wnieśli, ale nie były to aktywa rozstrzygające. W długiej perspektywie doprowadzili zaś do egzotyzacji całej opozycji. No i najważniejsze: wzmocnili te cechy opozycji, które przyniosły jej klęskę, a więc poczucie wyższości, egzaltację, oderwanie od życia, wreszcie wspomnianą pogardę. I zarazili nimi nawet zawodowych polityków, którzy przecież powinni czuć, że to droga donikąd.
Inaczej być nie mogło, bo przecież talent w jakiejkolwiek dziedzinie sztuki nie musi jeszcze oznaczać rozumu. A już na pewno nie oznacza rozumu politycznego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408684-artysci-podkrecili-te-cechy-opozycji-ktore-daly-jej-kleske