Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła nasze wnioski i postawiła Pawłowi Stefanowiczowi, sekretarzowi Zarządu Głównego Związku Polaków na Litwie, dwa zarzuty: fałszowania dokumentów księgowych i niewłaściwego rozliczania dotacji państwowych.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceprezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Rafałem Dzięciołowskim
wPolityce.pl: Niedawno pod Krakowem zatrzymany został przez policję, przewieziony do prokuratury i tam przesłuchany Paweł Stefanowicz – sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Litwie (ZG ZPL). Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu poważne zarzuty. Sprawa wywołuje wiele emocji wśród naszych rodaków na Litwie. Doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożyła Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, której jest Pan wiceprezesem. Dlaczego zawiadomiliście prokuraturę?
Rafał Dzięciołowski: Pod koniec każdego roku księgowość naszej Fundacji dokonuje rutynowego sprawdzania rachunków dostarczonych przez wszystkich naszych beneficjentów. W trakcie takiego przeglądu obejmującego rok 2016 wątpliwości naszych księgowych wzbudziły faktury przedstawione nam jako dokumenty księgowe rozliczające wydatki poniesione na druk „Naszej Gazety” – organu prasowego Związku Polaków na Litwie (ZPL). Poprosiliśmy więc drukarnię, która znajduje się na terenie Polski, by przedstawiła nam dokumenty źródłowe, czyli kopie rachunków wystawionych za druk „Naszej Gazety”. Okazało się, że faktury o tych samych numerach, z tymi samymi datami, tym samym miejscem wystawienia, tymi samymi stronami umowy i tym samym zakresem czynności, opiewają na zupełnie inne sumy. Te, które przedstawił ZG ZPL, są kilka razy wyższe niż te, które widnieją na fakturach drukarni. Tak więc inne faktury wystawiała drukarnia, a inne przedstawiał nam zarząd ZPL jako dowód poniesionych kosztów druku.
Kto za to konkretnie odpowiada?
Na wszystkich sfałszowanych fakturach widnieją dwa nazwiska i podpisy: Michała Mackiewicza – prezesa ZG ZPL i Pawła Stefanowicza – sekretarza ZG ZPL. To oni własnoręcznie potwierdzali autentyczność dokumentów, czyli zgodność z oryginałem każdej kopii faktur przedstawianych nam do rozliczenia. Potwierdzali więc prawdziwość sfałszowanych dokumentów księgowych.
Jak to tłumaczyli?
Że taka była do tej pory praktyka. Michał Mackiewicz twierdził, że do tej pory rozliczano faktury w taki właśnie sposób i wszystko było dobrze.
Skoro taka była praktyka, to znaczy, że podobnie działo się z fakturami z lat wcześniejszych?
Dokładnie. Po naszym odkryciu zarządziliśmy kontrolę obejmującą lata poprzednie: 2014 i 2015. Rzeczywiście okazało się, że metoda rozliczeń za pomocą sfałszowanych faktur była stosowana od samego początku, gdy Fundacja zaczęła finansować druk „Naszej Gazety”. Czyli od roku 2014.
Skoro taka była praktyka w poprzednich latach, to czy nie mogliście przejść nad tym do porządku dziennego?
Muszę przypomnieć, że na każdym obywatelu Rzeczypospolitej, który dowiaduje się o popełnionym przestępstwie, ciąży obowiązek powiadomienia o tym organów ścigania. Dotyczy to zwłaszcza władz Fundacji, które odpowiadają za sposób gospodarowania środkami publicznymi. Przecież pieniądze, z których Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” finansowała druk „Naszej Gazety”, pochodziły z Senatu RP, a więc budżetu państwa polskiego. Rozliczenia są tu poddane ostrzejszym kryteriom, by zapobiec nadużyciom i rozrzutności. Musimy przestrzegać wszystkich procedur gwarantujących uczciwe i rzetelne gospodarowanie środkami publicznymi. W tej sytuacji nie mieliśmy innego wyjścia, ponieważ nie informując prokuratury o zaistniałych faktach, sami popełnilibyśmy przestępstwo.
Czy wiadomo, na co przeznaczano pieniądze?
Słyszeliśmy od działaczy ZPL, że środki były niezbędne na pokrycie innych działań organizacji. Ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by liderzy Związku zwrócili się do Fundacji, że potrzebują dodatkowych środków na swą działalność, a ich prośby z pewnością spotkałyby się z przychylnością zarządu Fundacji. Nigdy nie będzie natomiast zgody na pozyskiwanie środków państwowych metodą fałszowania faktur.
Czy pieniądze wróciły do budżetu państwa?
Po zakwestionowaniu przez Fundację sposobu rozliczania dotacji Zarząd Główny ZPL zwrócił do budżetu pieniądze za rok 2016. De facto więc przyznał nam, że sposób rozliczania był niewłaściwy. Nie anuluje to jednak popełnionych przy okazji rozliczania przestępstw.
Ta sprawa to duży cios wizerunkowy dla społeczności polskiej na Litwie, która i tak boryka się z wieloma problemami.
To prawda. Decyzja, którą podjęliśmy – konieczna i jedyna w zaistniałej sytuacji – wcale nie była dla nas łatwa. To nie jest łatwe podawać do sądu rodaków wydających na Litwie gazetę dla polskiej społeczności, która znajduje się w trudnej sytuacji. Muszę jednak dodać, że kreatywna księgowość, którą odkryliśmy, była także działaniem na szkodę środowiska polskiego na Litwie. ZPL miał bowiem możliwość drukowania „Naszej Gazety” w nakładzie 4 tysięcy egzemplarzy – i tak wykazywał na fakturach, a drukował ją w rzeczywistości w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Nikt mnie nie przekona, że gazeta drukowana w nakładzie tysiąca egzemplarzy ma większą siłę oddziaływania niż gazeta drukowana w nakładzie 4 tysięcy.
Muszę jeszcze dodać, że to zarząd ZPL we wnioskach składanych od roku 2014 prosił Fundację o zwiększenie kwoty przekazywanej na druk gazety, aby można było zwiększyć jej nakład do 4 tysięcy, a tym samym poszerzyć zasięg oddziaływania. Senat RP przychylił się do tego wniosku i co roku zwiększał dofinansowanie dla „Naszej Gazety”. Okazało się jednak, że nakład się nie zwiększył. Zwiększyła się tylko suma na fakturze.
Pod adresem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” padają zarzuty, że wasza decyzja była motywowana politycznie. Że wspieracie jedne środowiska kosztem drugich i rozbijacie społeczność polską na Litwie.
Odpowiedzią na te zarzuty może być tylko przedstawienie faktycznego stanu prawnego. Muszę przypomnieć: działamy w warunkach przymusu prawnego powiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Przecież to nie my fałszowaliśmy faktury. To nie my doprowadziliśmy do sytuacji, w której nie mamy pola manewru i musimy powiadomić o wszystkim organy ścigania.
Nasze wnioski potwierdziła prokuratura. Czy ona też chce rozbijać środowisko polskie na Litwie? Do tej pory Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Pawłowi Stefanowiczowi dwa zarzuty: fałszowania dokumentów księgowych i niewłaściwego rozliczania dotacji państwowych. Drugiej osoby, której podpisy widnieją na sfałszowanych fakturach, czyli Michała Mackiewicza, prokuratura nie zdołała przesłuchać. Dwa razy był wzywany na przesłuchanie, ale dwa razy nie stawił się, nie podając usprawiedliwienia. Nie przesądzam, kto dokonał fałszerstw. To musi ustalić prokuratura. Podejrzenie spada jednak na osoby, których podpisy widnieją na fakturach.
Tak więc dyskusja o motywach politycznych, złej woli lub możliwości przymknięcia oka na całą sprawę, nie ma sensu. Stan faktyczny jest jednoznaczny.
Rozmawiał: Grzegorz Górny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408590-dzieciolowski-musielismy-zlozyc-zawiadomienie-o-fakturach