Robert Biedroń nie gra w żadnej telenoweli, ale właściwie gra w wielu obecnie emitowanych.
Platforma Obywatelska powinna się opanować w swoich zapędach zmonopolizowania i zdominowania całej opozycji, bo wszyscy na tym przegrają – dramatyzuje Jacek Żakowski w „Gazecie Wyborczej” (20 sierpnia 2018 r.). A zyska oczywiście Prawo i Sprawiedliwość, któremu dominacja Platformy po stronie opozycji w niczym nie przeszkadza, skoro szkodzi całej opozycji. W tej samej gazecie Dominika Wielowieyska opiewa „fajność” Roberta Biedronia i nawet wróży mu sukces, choć nie bardzo wierzy w ogranie przez obecnego prezydenta Słupska takiego politycznego cwaniaka jak szef SLD Włodzimierz Czarzasty. Z obu tekstów wynika, że Biedroń jest nadzieją, ale i nią nie jest. Bo to za mało, że prezydent Słupska jest miły i sympatyczny, skoro jeszcze milsi i sympatyczniejsi są bohaterowie rodzimych telenowel. A Robertowi Biedroniowi najbliżej do serialowych bohaterów właśnie, a nie do realnej polityki. Jest tak miły i sympatyczny, że po prostu nijaki, a wręcz sztuczny.
Widać ogromną tęsknotę za nowym liderem po stronie opozycji, więc każda choć trochę rokująca postać jest pompowana i lewarowana na wszelkie sposoby. Ale Robert Biedroń właściwie nie jest politykiem, tylko celebrytą. Chce być miły dla wszystkich i przez wszystkich lubiany jako celebryta właśnie, bo to jest podstawą funkcjonowania takich osób. W Słupsku Biedroń funkcjonuje nie jako dobry administrator, lecz jako oryginał i eksperymentator na społecznej niwie. Ta jego oryginalność jest podstawowym zasobem w roli prezydenta miasta. I swoją oryginalność czy wyjątkowość sprzedaje w Polsce oraz dyskontuje za granicą, stąd tak często poza Polskę wyjeżdża. Biedroń nie gra w żadnej telenoweli, ale właściwie gra w wielu obecnie emitowanych. Bo jest poskładany z różnych serialowych postaci, np. z produkcji „Na dobre i na złe”, „Na Wspólnej”, „M jak miłość”, „O mnie się nie martw”, „Powiedz tak!”, „Pensjonat nad rozlewiskiem” czy „Za marzenia”. I w tym sensie Robert Biedroń jest politycznie mało realny, choć prezydentem Słupska jest rzeczywiście.
Nie ma w polskiej polityce postaci tak na wskroś telenowelowej jak Robert Biedroń, ale to przecież nie jest atut w realnej polityce. Wśród osób identyfikowanych ze środowiskami LGBT dużo większe kwalifikacje ma np. Krystian Legierski, ale on nie wciela się serialowe postacie, więc nie jest tak popularny jak Robert Biedroń, przez co też nie wygrywa wyborów (w 2014 r. nie zdobył euromandatu z listy SLD-UP, w 2015 r. nie dostał się do Sejmu z listy Zjednoczonej Lewicy). Pewnie dlatego od 2017 r. Legierski zajął się na poważnie adwokaturą. Legierski jest konkretny, widać, że ma wiedzę w wielu dziedzinach, podczas gdy Biedroń pozostał ogólnikowym dyletantem, tylko trochę lepiej zorientowanym niż wtedy, gdy jako świeży poseł nie wiedział np., co to Konwent Seniorów. Publiczne wystąpienia Biedronia to właściwie dialogi z seriali, gdzie jest miejsce na tolerancję, empatię, sympatyczne usposobienie czy ogólnikową miłość do wszystkich istot. W 2014 r. w Słupsku dzięki tej swojej serialowej, eklektycznej osobowości i oryginalności Robert Biedroń wygrał, ale na tym daleko nie można „zajechać”. Zapewne do Sejmu czy europarlamentu wciąż można, ale te zasoby się już wyczerpują.
Robert Biedroń nigdy nie pokazał, że jest liderem, przywódcą. Owszem, sprawdza się jako celebryta, tym bardziej że rzeczywiście jest miły, uprzejmy, uśmiechnięty. Ale pozycji na szczytach polityki nie buduje się tylko na składaniu różnych cech serialowych postaci. Ci, którzy chcieliby, żeby Biedroń odgrywał większą rolę, doskonale zdają sobie sprawę z jego ograniczeń. Ale liczenie na to, że Biedroń będzie liderem całej lewicy nie ma najmniejszych podstaw. Nie tylko dlatego, ze „cwaniak” Czarzasty nie ustąpi mu pola. Nie ustąpi też znacznie sprawniejszy intelektualnie Adrian Zandberg, ani nawet czująca celebryckie klimaty Barbara Nowacka. Robert Biedroń może zaistnieć w polskiej polityce, ale raczej nie jako lider całego obozu czy poważny kandydat na prezydenta RP. Może zaistnieć dlatego, że wciąż wielu ludzi w Polsce traktuje serialowe postacie tak, jakby były realne. Dlatego podchodzą na ulicy i proszą o poradę bądź pomoc serialowych księży, lekarzy czy adwokatów. Ale ta grupa oraz ci wszyscy, którzy chcieliby przedstawiciela LGBT na bardzo ważnym stanowisku w polskiej polityce, to jednak za mało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408533-biedron-to-polityk-poskladany-z-serialowych-postaci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.