Od pewnego czasu widać wyraźnie, że była prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf pokochała niemiecką demokrację bezwarunkowo i bez reszty. Tu, na miejscu, nie potrafią należycie docenić jej oddania i poświęcenia dziełu walki o przetrwanie. Oczywiście nie jej osobiście i jej kolegów wybranych absolutnie demokratycznie.
Przez kolegów. Prof. Gersdorf walczy o los polskiego sądownictwa, które – jak powszechnie wiadomo – spoczywa w najbardziej przygotowanych do tego dłoniach. Za każdym rogiem w Polsce, o każdej porze, biją wszędzie Pani Profesor i całej tej niezwykłej kaście brawa, ponieważ to wybitne towarzystwo zapewnia społeczności ciągłość poczucia sprawiedliwego bytu. Od komuny po dziś dzień. Resortowe dzieci i wnuki obsiadły gęsto wszelkie konary i gałęzie drzewa sprawiedliwości, a zasiedziały się tam także ptaszki spokrewnione z wroną. O drobnych złodziejaszkach nie wspominając, a tym bardziej o tych, którzy mocno trzymali ze złodziejami dyplomowanymi.
I dobrze czyni Pani Profesor udając się do Niemców na skargę, na ich całkowity koszt. Każdemu musi się ta jednoosobowa deputacja podobać, więcej – musi zaimponować. Wszak wiadomo, że właśnie w Berlinie znajduje się od lat centrum światowych manier, a demokratycznych w szczególności. Dopiero co mogliśmy przekonać o tym po raz tysięczny. Bardzo liczna manifestacja wielbicieli wszelakich cnót i talentów Rudolfa Hessa przemaszerowała ulicami niemieckiej stolicy bez najmniejszych oznak niezadowolenia kogokolwiek. Jakże miałoby być inaczej, skoro przemarsz miał wszelkie licencje od demokratycznych władz? Ordnung muss sein. A wcześniejsze ukrywanie przed ludnością informacji o kulturowym wzbogacaniu przez imigrantów? Niektóre Niemki czują się wzbogacone do dziś i samotnie nie pokażą się już nigdzie. Przypuszczalnie w ramach tych samych demokratycznych reguł przed paru laty przybyli do nas – w ramach gościnnych występów – niemieccy młodziankowie z kastetami, nożami i bejsbolowymi pałami, by wspierać demokratyczne przemiany w Polsce podczas Marszu Niepodległości. Co prawda nie widziałem Pani Profesor wśród owacyjnie witających przybyszów zza Odry, ale też nie słyszałem jej żadnego głosu potępiającego aktywność tej delegacji z Berlina.
Zatem wszelkie wizyty Pani Profesor w Berlinie, byłe i przyszłe, należy zakwalifikować jako patriotyczny zestaw podręczny wybitnej intelektualistki z Warszawy, która w żadne polityczne gierki wciągnąć się nie daje. Publiczne wezwania do zagranicznych działań przeciwko polskim władzom nie mają z takim widzeniem sprawy nic wspólnego. Niepokoić jedynie może wciąż niespełniona obietnica powołania Sądu Najwyższego na uchodźstwie, czyli w Berlinie właśnie. Pani Profesor, to piękna, nieprzekupna, nieprzejednana postać, symbolizująca doskonałość kasty i jej nieskazitelnych korzeni. Takich niezdolnych do życia poniżej 10 tysięcznej pensji. Ale przynajmniej nie twierdzi ona, jak niejaka Bieńkowska, że za 6 tysięcy może pracować wyłącznie złodziej, albo idiota. Jest różnica.
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „Sieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
W prenumeracie nawet do 40% taniej. Pospiesz się!
-
Książka „Pilnujmy Polski!” w prezencie!
Zamów roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!” o wartości 44,90zł otrzymasz gratis!
Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408503-prof-malgorzata-gersdorf-wie-co-robi-stawia-na-berlin