Szczerze powiedziawszy, nie chce mi się już pisać o wymiarze sprawiedliwości w Polsce. Ale, jak w znanym dowcipie, muszę. Myślę, że wyczyn, którego dokonała grupka sędziów Sądu Najwyższego, „zawieszając” ustawę ich dotyczącą, przejdzie do annałów i stanie się szokującym dowodem stanu, do jakiego doszły korporacja prawnicza i całość establishmentu III RP.
Siedmiu sędziów z SN miało wątpliwości co do ustawy o sądownictwie. Zwróciło się więc do Trybunału Sprawiedliwości UE o ich rozstrzygnięcie, mimo że ciało to nie ma uprawnień do ingerowania w sprawy ustroju sądownictwa krajów członkowskich. Do czasu jego decyzji „zawiesiło” prawo, które przyjął polski ustawodawca. Dokonało tego na mocy Kodeksu postępowania cywilnego, w którym czytamy: „W każdej sprawie cywilnej podlegającej rozpoznaniu przez sąd lub sąd polubowny można żądać udzielenia zabezpieczenia”. I dalej: „Jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni […]. W szczególności sąd może: 1) unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania na czas trwania postępowania; 2) ustanowić zakaz zbywania przedmiotów lub praw objętych postępowaniem; 3) zawiesić postępowanie egzekucyjne lub inne postępowanie zmierzające do wykonania orzeczenia; 4) uregulować sposób roztoczenia pieczy nad małoletnimi dziećmi i kontaktów z dzieckiem; 5) nakazać wpisanie stosownego ostrzeżenia w księdze wieczystej lub we właściwym rejestrze”.
Oto, na podstawie jakiego przepisu SN zawiesił ustawę do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez TSUE. Bo przecież, jak powiedział rzecznik SN, kiedyś w tej sprawie powinien się on wypowiedzieć.
Wynika z tego, że SN, ale właściwie dlaczego tylko on, przecież w KPC nic o nim nie ma, czyli że każdy sąd albo każdy sędzia może zawiesić funkcjonowanie dowolnej ustawy w Polsce, wysyłając ją do TSUE. Ustrój prawny państw członkowskich jest ich wewnętrzną sprawą, a Karta praw podstawowych nie została przez nasz kraj podpisana. Co z tego, jeśli sędziowie chcą zapytać trybunał w Strasburgu. Może przyjdzie im do głowy zapytać kogo innego.
Innymi słowy: zwierzchnikiem władzy ustawodawczej i wykonawczej jest w Polsce każdy sędzia, który może zakwestionować i zawiesić podjęte przez nie działania. Może wyrwać dowolny przepis z kodeksu i zastosować go, jak mu się podoba, bo to on decyduje, czym jest państwo prawa.
Zachwytom nad „arcymistrzowstwem” SN ze strony głównych ośrodków III RP nie ma końca. Ich przedstawiciele mówią zresztą bez ogródek, że przecież chodzi o pognębienie władzy, która chce ograniczyć ich panowanie, czyli państwo prawników. Działaniem tym dają dowód, jak je rozumieją. Prawnikom wolno żonglować prawem, jak chcą, nie obowiązuje ich ono, bo to oni przedstawiają jedyną, obowiązującą jego wykładnię. Mogą mieć usta pełne frazesów na temat niezawisłości sędziowskiej, a jednocześnie straszyć i szantażować sędziów, jeśli ci zgodzą się uczestniczyć w gremiach powołanych na mocy nowego prawa. Mogą opowiadać niestworzone rzeczy.
Słyszymy i czytamy, że polskie prawo jest podrzędne wobec prawa unijnego. Tymczasem w całej Europie od lat trwa na ten temat debata, a kolejne kraje protestują przeciw tego typu uproszczeniom sędziowskiej kasty. To, że potrzebna jest zgoda państw członkowskich na określone konwencje, pokazuje, iż nie ma żadnej nadrzędności „prawa unijnego”. Z owym uproszczeniem nie zgadzają się ważne instytucje prawne. Niemiecki TK kilkakrotnie uznał, że RFN przyjmuje tylko te regulacje, które są zgodne z jej konstytucją. Ale polski establishment sędziowski uznałby za obrazę majestatu porównywać polskie i niemieckie instytucje. Przecież to do Niemiec udają się najwyżsi jego przedstawiciele, skarżąc się i prosząc o pomoc. Być może sędzia Gersdorf wybierze uchodźstwo bezpośrednio w Berlinie, a nie w Brukseli, która mu podlega.
Establishment III RP przekonuje wszystkich w kraju i w Unii, że Polska jest jej szczególnym, drugorzędnym członkiem. Od jego przedstawicieli słyszymy ciągle, że skoro jesteśmy we wspólnej Europie, to wyrzekliśmy się podmiotowości, naszą flagą jest sztandar unijny, a stolicą Bruksela, czytaj: Berlin. Polacy mogą sobie wybierać, kogo chcą, a decydować będą mądrzejsi od nich, których interes w kraju zabezpieczy niezawisłe, w każdym razie od polskich obywateli, sądownictwo.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 33/2018
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „Sieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
W prenumeracie nawet do 40% taniej. Pospiesz się!
-
Książka „Pilnujmy Polski!” w prezencie!
Zamów roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!” o wartości 44,90zł otrzymasz gratis!
Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408494-do-czego-sluzy-kodeks-cywilny