Pani Kozłowska ma prawo zastosować wszelkie, przewidziane przez prawo unijne i krajowe, środki odwoławcze wobec takiej, a nie innej decyzji. I dopiero wtedy organy uprawnione do przeprowadzenia takiego postępowania odwoławczego ustalą, czy te przesłanki były właściwie zinterpretowane, czy nie. Do tego czasu decyzja jest prawomocna i ostateczna
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa.
wPolityce.pl: Jak patrzy Pan na sprawę wydalenia na Ukrainę Ludmiły Kozłowskiej z Fundacji Otwarty Dialog? „Gazeta Wyborcza” broni jej twierdząc, że tutaj „nie chodziło o bezpieczeństwo państwa, tylko o bezpieczeństwo PiS”.
Dr Łukasz Kister: Jeżeli służby do tego uprawnione podjęły taką decyzje, a raczej ją zaaranżowały, kierując do właściwych urzędów informacje o zagrożeniu dla bezpieczeństwa państwa, to znaczy, że takie zagrożenie istniało. Nie możemy tego podważyć, bo to wynika z jakichś sprawdzeń, ustaleń, które następnie były weryfikowane od strony formalnej przez właściwe, wyznaczone do tego urzędy. To nie jest więc decyzja jakichś polityków, czy nawet nie jest to samodzielna decyzja takiej, czy innej służby. Podjęło ją wspólnie ileś podmiotów na podstawie przewidzianych przez prawo przesłanek wobec obcokrajowca, co do którego istnieje podejrzenie niewłaściwego postępowania na terytorium danego państwa UE. W tym przypadku wynika to wprost z prawa europejskiego i krajowego, bo tutaj mamy do czynienia z dokonaniem wpisu do Systemu Informacyjnego Schengen.
Kozłowska broni się, że „kiedy reżym nie ma dowodów, żeby oskarżyć, zaczyna nadużywać prawa”. To nadużycie, że została objęta najwyższym alertem?
Pani Kozłowska ma prawo zastosować wszelkie, przewidziane przez prawo unijne i krajowe, środki odwoławcze wobec takiej, a nie innej decyzji. I dopiero wtedy organy uprawnione do przeprowadzenia takiego postępowania odwoławczego ustalą, czy te przesłanki były właściwie zinterpretowane, czy nie. Do tego czasu decyzja jest prawomocna i ostateczna. Doszukiwanie się tutaj jakichś działań pozaprawnych jest hucpą polityczną. To standardowe działanie podejmowane przez panią Ludmiłę i jej towarzystwo oraz dzisiejszą opozycję, które oskarża urzędników o łamanie prawa. Rozumiem, gdy oskarża się polityków o różne działania, natomiast tutaj mamy do czynienia z czynnościami prowadzonymi w trybie i granicach przewidzianego prawa przez funkcjonariuszy publicznych i urzędników administracji. Więc te wszelkie zarzuty nie są zarzutami wobec partii rządzącej, tylko pod ich adresem. To powinno spotkać się z bardzo ostrym i radykalnym sprzeciwem właściwych urzędów i służb. Powinny w tym zakresie podjąć środki, także prawne, dla ochrony dobrego imienia swoich funkcjonariuszy.
Kramek, mąż Kozłowskiej twierdzi, że sytuacja z jej deportacją jest bez precedensu. Krytykuje, że kraj unijny wydalał cudzoziemca „ze względu na publicystyczną działalność członków jego rodziny”. Czy tak można patrzeć na te sprawę?
Nie można, bo wszystkie państwa unijne posiadają ten sam, bo oparty na prawie międzynarodowym UE, system postępowania wobec cudzoziemców. I fakt, że dane państwo decyduje się na podjecie środków najbardziej dotkliwych dla cudzoziemca, jak wydalenie i zakaz wjazdu oznacza, że spełnione zostały przesłanki formalne, określone w prawie międzynarodowym. I to prawo międzynarodowe jest takie samo w Polsce, Niemczech, we Francji, Wielkiej Brytanii czy nawet poza UE, bo tam także stasowane są te przepisy prawa międzynarodowego dotyczącego cudzoziemców, uchodźców, itd. Także jest to wyłącznie gra polityczna.
Jak ocenia Pan działalność Fundacji Otwarty Dialog?
Działalność pana Kramka i pani Kozłowskiej - w mojej ocenie – powinny już dawno spotkać się z bardzo ostrą reakcją państwa polskiego. Właśnie taką. Jak widać znalazło to potwierdzenie, bo funkcjonariusze publiczni, co do których niezależności nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości, podjęli taką, a nie inną decyzję. Ona musiała być oparta na konkretnych dowodach i przesłankach, gdyż urzędnik w ostatecznym rozrachunku może ponieść odpowiedzialność w sytuacji, gdyby jakiś organ potwierdził jakieś kuriozalne zarzuty o upolitycznieniu tej decyzji. Nie wierzę, by jakikolwiek urzędnik podjął taką decyzję, jeśli nie byłyby spełnione w sposób jasny i bezdyskusyjny wszystkie przesłanki wymienione w prawie.
„Gazeta Wyborcza”, broniąc Kozłowskiej, jest w tym momencie zupełnie nieobiektywna?
Nie wiem, czy jest nieobiektywna, natomiast po raz kolejny feruje wyroki wobec funkcjonariuszy publicznych. Zarzuca im popełnienie przestępstwa przekroczenia uprawnień. To jest niedopuszczalne. Państwo polskie nie powinno milczeć w takiej sytuacji i podjąć wszelkie, dopuszczalne prawem środki, aby przeciwstawić się takim działaniom ze strony mediów.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/408147-dr-kister-deportacja-kozlowskiej-wynika-z-prawa-ue
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.