Defilada w stulecie odzyskania niepodległości odbędzie się 15 sierpnia w Warszawie. Na początku przejdą wojowie Mieszka z samym księciem na czele, dalej średniowieczni rycerze. Malownicza husaria ruszy pod dowództwem Radosława Szleszyńskiego z Olsztyna.
Na defiladzie pojawią się wszystkie liczące się grupy rekonstrukcyjne w Polsce. Radosław Szleszyński koordynował przygotowania zaciężnych z okresów od XVI do XVIII wieku. Razem około 140 piechurów i ponad 100 jeźdźców. Przód kolumny otworzy oddział hajduków czyli piechoty polsko-węgierskiej z czasów króla Stefana Batorego, a za nim oddział piechoty typu cudzoziemskiego tzw. piechoty na wzór niemiecki z XVII wieku, dalej będzie jechała orkiestra husarska złożona z kotlarza, dwóch pomocników i czterech fanfarzystów. Kawalerię poprowadzi poczet dowódcy, w którego wcieli się Szleszyński. Obok niego chorąży i buńczuczny, który będzie dzierżył w dłoni zatkniętą na drzewcu oznakę władzy hetmańskiej
— opisuje Wojciech Kosiewicz, dziennikarz z Olsztyna.
Jak czytamy, malownicza husaria, najlepsza XVII-wieczna jazda na świecie, wyruszy na defiladę w sile ponad ponad 80 koni. To, co potrafiła, przeciwnik przekonywał się podczas bitwy.
Była naszą dumą. Co ciekawe wywodzi się z Bałkan i powstała w wyniku konfrontacji z Imperium Osmańskim
— mówi Szleszyński.
A Kosiewicz opisuje, że pierwotnie była to lekka jazda uzbrojona w długie kopie, aby umiejętnie stawić czoła Turkom. Ci stosowali taktykę oskrzydleń czy szybkich zwrotów, więc trzeba było się do nich dostosować. Na przełomie XV-XVI wieku oddziały husarii zaczęto formować w Polsce. Główną jej siłę stanowiły kopie, które służyły do ataku frontalnego. Podczas bitwy polsko-rosyjskiej pod Połonką, która rozegrała się 28 czerwca 1660 roku, nasze wojska rozgromiły przeciwnika w pył o czym świadczył m.in. krajobraz po bitwie. Jeden z husarzy litewskich nadział na kopię aż sześciu Moskali! To swoisty rekord. Z kolei w słynnej bitwie pod Wiedniem jeden z husarzy „przywiózł” na kopii, aby zaprezentować swoje „trofeum” przed Janem III Sobieskim, aż trzech Turków.
Radosław Szleszyński z Olsztyna już poleruje swoją husarską zbroję, którą wykonał płatnerz z Białorusi, a konkretnie Siergiej Nurmatow z Mohylewa. Jakiś czas temu swoje dzieła prezentował m.in. w olsztyńskim zamku.
To replika zbroi husarskiej ze szwedzkiego zamku Skokloster. To tutaj kosztowności po Potopie z Polski przywiózł feldmarszałek Karol Gustaw Wrangler, budowniczy zamku z XVII wieku. Wśród nich znalazły się zbroje husarskie. Tak właściwie wytwarzane były w warsztatach południowych Niemiec przez najlepszych europejskich płatnerzy
— opowiada Szleszyński, który już od kilkunastu lat pasjonuje się husarią i historią polskiej kawalerii.
Polska zbroja husarska ukształtowała się w pełni około połowy XVII-wieku. Sam napierśnik zbroi Szleszyńskiego ma około 6 mm grubości i wykuty został ze stali, a nie jak przed wiekami z żelaza. Miał on wytrzymać uderzenia broni białej oraz strzały z pistoletu. Uzbrojenie husarza oprócz broni palnej w postaci dwóch pistoletów umieszczonych w olstrach, stanowiła broń biała w postaci szabli oraz pałasza o szerokiej głowni, który przypomina nieco katowski miecz. Nie ma co się dziwić, w końcu służył do rąbania przeciwnika.
Jak opowiada Szleszyński, przygotowania do defilady trwały miesiącami. Sam wykonuje husarskie rzędy końskie wzorując się na oryginałach. Spotkania organizacyjne odbywały się w budynku Ministerstwa Obrony Narodowej, również z udziałem ministra. Inicjatorem defilady był poseł Arkadiusz Czartoryski.
Na defiladzie, za wspomnianą husarią przejedzie jazda pancerna w misiurkach uzbrojona w rohatynki, pistolety oraz łuki. Dalej zwinni lisowczycy, którzy niegdyś byli postrachem Moskali. Będzie można zobaczyć również wojska z Powstania Kościuszkowskiego, wojen napoleońskich i Księstwa Warszawskiego. Nie zabraknie oddziału z okresu Powstania Styczniowego oraz wojsk, które przyczyniły się do odzyskania niepodległości: hallerczyków, Pierwszej Kompanii Kadrowej i oczywiście ułanów. Defiladę będą zamykali żołnierze wyklęci
— wylicza Kosiewicz.
Wszyscy uczestnicy wielkiej defilady przejdą Wisłostradą od Cytadeli do Zamku Królewskiego. Tu będą oczekiwali na nich: para prezydencka, członkowie władz i zaproszeni goście z całego świata.
Szleszyński razem z Radosławem Sikorą przygotowuje kolejną publikację dotyczącą husarii, w kilku językach.
Każdy dostojnik XVII-wiecznej Rzeczpospolitej Szlacheckiej musiał służyć w husarii. Przykładem był chociażby Stanisław Antoni Szczuka, sekretarz króla Jana III Sobieskiego, który pod Wiedniem walczył jako towarzysz husarski. Jeden z ówczesnych pamiętnikarzy zanotował, że majętnemu człowiekowi nie jest ujmą stawać do walki jako prosty husarz. To był niewątpliwie naród rycerski i trzeba było wykazać się sukcesami na polu bitwy, aby awansować w hierarchii społecznej. Warto o tym pamiętać również dziś
— zaznacza Szleszyński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407944-jutro-zywa-lekcja-historii-od-husarza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.