Pytanie, co tak łączy obie panie: panią prezydent Gronkiewicz-Waltz i panią dyrektor Gawor, że trzymają taką żelazną sztamę. Pani prezydent też nie odzywa się, nie komentuje tego, a to moim zdaniem są poważne sprawy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Mosińki (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
wPolityce.pl: Ewa Gawor, szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, która rozwiązała Marsz Powstania Warszawskiego, była funkcjonariuszką MSW za Kiszczaka. Jak przyjął Pan te informacje?
Jan Mosiński: Gdy pani dyrektor rozwiązania ten pochód zapytałem na Twitterze o jej ścieżkę zawodową. Bo, gdy spojrzałem w internet, to nie bardzo mogłem coś znaleźć na ten temat. Nie pasowało mi, żeby o osobie o takiej pozycji w samorządzie warszawskim nic nie było, poza kilkoma zdawkowymi informacji w Wikipedii. Zapytałem wówczas trochę prowokacyjnie, czy ktoś mi pomoże i ludzie zaczęli tweetować. Broń boże nie twierdzę, że to był przyczynek do tego, co pan prof. Cenckiewicz zrobił w tej sprawie. Natomiast odpowiedział mi na pytanie. Być może, gdyby pani dyrektor Ewa Gawor nie podejmowała decyzji 1 sierpnia, dzisiaj dalej żylibyśmy w błogim nastroju, że wokół tej osoby nic się nie wydarzyło. Ale pani dyrektor podjęła decyzję o rozwiązaniu tego pochodu, który de facto nie zagrażał nikomu. 1 sierpnia była akcja spontaniczna.
Prof. Cenckiewicz ustalił, że Ewa Gawor była podporucznikiem MO, absolwentką Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego oraz pracownikiem Departamentu PESEL MSW. O czym to dziś świadczy?
Na pewno nie każdy mógł pójść na takie studia. Jeżeli kogoś tam kierowano, to tylko i wyłącznie osoby, które były przydatne dla aparatu przemocy i systemu, jakim był komunizm. Dla MSW, być może jeszcze też dla działającej w jego ramach Służby Bezpieczeństwa. Na takiej uczelni na pewno nie uczono miłości i patriotyzmu, ale przeciwnie jak zwalczać patriotyzm, ingerować w środowisko solidarności podziemnej i rozbijać manifestacje itd. W internecie nie było wzmianki, że Ewa Gawor kończyła szkołę, która ma negatywną renomę. Moim zdaniem w jakiś sposób to tłumaczy gorliwość działań pani dyrektor w kontekście rozwiązania tego pochodu. Myślę, że stoimy jeszcze przed niejedną odpowiedzią na pytanie dlaczego w przeszłości być może tak, a nie inaczej postępowała pani dyrektor. Bo zapewne kierowała się tymi samymi kryteriami- niechęcią do obchodzenia patriotyzmu w takiej formie, jak to obserwujemy 11 listopada, czy 1 sierpnia w Warszawie. Zresztą – jak czytałem- ta pani była też odpowiedzialna po katastrofie smoleńskiej za tzw, porządek na Krakowskim Przedmieściu, kiedy lżono i bezczeszczono symbolikę naszej wiary. Wówczas nie reagowała, to jest bardzo wymowne.
W rozmowie z Onetem tłumaczyła, że nie ukrywała faktów z własnej przeszłości i potwierdziła ustalenia prof. Cenckiewicza na swój temat. Podtrzymała jednak, że podjęła słuszną decyzję w sprawie rozwiązania marszu, bo jak stwierdziła „w Polsce nie ma miejsca na symbolikę nawiązującą do symboli faszystowskich”. Pan takie symbole zauważył?
Nie. Ale jeżeli już idziemy tym tokiem myślenia, to z tego, co kojarzę ze zdjęć na Nowym Świecie stała grupka KOD-ziarzy, którzy trzymali dość duży transparent, na którym były zdjęcia faszystów ze znakami swastyki. Obok było zdjęcie prawdopodobnie z marszu narodowców. Na miły Bóg. Sam noszę podkoszulkę z przekreślonym sierpem i młotem i zastanawiam się teraz czy wolno mi się w ogóle poruszać w niej po stolicy. Bo być może pani dyrektor nakaże straży miejskiej zatrzymać mnie i ją zdjąć. Oczywiście śmieje się, ale to pokazuje bezsens jej tłumaczeń. Powinna powiedzieć krótko: nie cierpię tego typu manifestacji patriotycznych, tak jak nie cierpiałam tej solidarności Krakowskiego Przedmieścia o katastrofie smoleńskiej. Byliśmy wtedy mocno rozgoryczeni brakiem stosownej reakcji m.in. właśnie Biura Bezpieczeństw i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy. Gdzie była wówczas pani dyrektor ze swoim natychmiastowym zakazem i przegonieniem tej tłuszczy, tej hołoty, która wyżywała się wówczas na Bogu ducha winnych starszych ludziach, którzy bronili symboliki krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Moim zdaniem powinna złożyć urząd dyrektor i odejść, tym bardziej, że już ma wiek emerytalny dawno przekroczony. Pytanie, co tak łączy obie panie: panią prezydent Gronkiewicz-Waltz i panią dyrektor Gawor, że trzymają taką żelazną sztamę. Pani prezydent też nie odzywa się, nie komentuje tego, a to moim zdaniem są poważne sprawy.
A jak komentuje Pan fakt, że Lech Barycki, sztabowiec Trzaskowskiego był w przeszłości wyrzucony z Ministerstwa Zdrowia za podejrzane związki z firmą medyczną przejmującą państwowe szpitale i przychodnie?
Niestety, ale środowisko PO nie ma za wiele osób, za którymi nie ciągnąłby się jakiś lekki smrodek afer i aferek. Zresztą gołym okiem widzimy to również w polskim Sejmie wobec niektórych polityków, gdzie organy ścigania prowadzą rożnego rodzaju dochodzenia. Zapewne krótka ławka spowodowała, że taka osoba, wobec której były te podejrzenia sprzed lat, zajęła się kampanią wyborczą. Podejrzewam, że kampanią przegraną.
Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407655-mosinski-gawor-powinna-zlozyc-urzad-dyrektor-i-odejsc