Wiele osób, szczególnie starszych żyło w przekonaniu, że ulokowali pieniądze na normalnej lokacie. Z mediów dowiadują się, że mogą posiadać obligacje GetBack. Są zdziwieni i zszokowani. Nigdy nie podpisywali żadnych dokumentów, żeby stać się właścicielami obligacji
— mówi portalowi wPolityce.pl Artiom Bujan, prezes „Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack S.A.”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: UJAWNIAMY. Klienci GetBack, nie liczcie na sprawiedliwość! W podobnej sprawie sąd umorzył postępowanie, a ludzie stracili swoje pieniądze
wPolityce.pl: Jak stał się pan posiadaczem obligacji spółki GetBack?
Artiom Bujan: Właścicielem obligacji jest moja mama, która jest osobą starszą. Jestem jej pełnomocnikiem. Byłem świadkiem jak mama stała się obligatariuszem w placówce Lions Banku (Idea Bank). Bankier zaoferował produkt.
Powiedział, że to obligacje GetBacku?
Nie przypominam sobie żeby wspominał o obligacjach. Mówił jedynie, że to bezpieczna inwestycja jak lokata. Podsunął mamie przelew do podpisania (przelew był autoryzowany ze strony banku przez dwóch bankierów). Teraz, z perspektywy czasu wiemy, że te pieniądze zostały wykorzystane przez bank nie na założenie lokaty, ale na kupno obligacji GetBack. Wiele osób była namawiana do likwidacji tradycyjnej lokaty (bez ponoszenia kosztów) i zainwestowania w nową, całkowicie bezpieczną lokatę bądź w coś bezpieczniejszego od lokaty.
Kiedy dowiedzieliście się Państwo, że jesteście posiadaczami obligacji GetBack?
Przelew wyszedł z banku do Polskiego Domu Maklerskiego w połowie marca 2017 r. Pod koniec kwietnia 2017 r. mama otrzymała list polecony z GetBack, w którym pogratulowano jej, że stała się posiadaczką obligacji. W liście spółka GetBack podziękowała za wsparcie przy realizacji swoich planów rozwojowych. Ale moja mama nie podpisywała żadnej umowy na realizację planów spółki GetBack we wspomnianym domu maklerskim ani w banku.
Mama nie podpisała żadnej umowy, ani żadnego formularza nabycia obligacji! Teraz wiem, że ustawa o obligacjach wymaga podpisania co najmniej formularza przyjęcia propozycji nabycia obligacji. Jest to formularz zapisu. Ustawa z dnia 15 stycznia 2015 r. o obligacjach w art. 42. 1. mówi: „Zapis na obligacje lub przyjęcie propozycji nabycia obligacji składa się na piśmie pod rygorem nieważności. Zapis na obligacje lub przyjęcie propozycji nabycia obligacji mogą zostać złożone w postaci elektronicznej, jeżeli emitent w warunkach emisji tak postanowił”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Marcin Zdanowski: Poszkodowani przez GetBack powinni walczyć o swoje. Nie chodzi tylko o pieniądze!
Co się działo po otrzymaniu listu z GetBacku pod koniec kwietnia 2017 r.?
Chcieliśmy wycofać się z obligacji jeszcze w 2017 roku, ponieważ mama nie chciała nabywać żadnych obligacji. Pracownik banku przekonywał nas, że to super bezpieczny produkty. Mówił, że pan Konrad (wymienił nazwisko byłego prezesa GetBacku) jest najbogatszym człowiekiem w Polsce i nie pozwoli, żeby jego firmie coś złego się stało.
Przekonało to Państwa?
Nie. Naciskaliśmy na bankowca, że chcemy się wycofać z obligacji, bo mama nie chciała nabyć obligacji. Pracownik banku nie mówił podczas pierwszego spotkania, że nie można się wycofać z tej inwestycji. Dopiero kiedy przyszedł do nas list z GetBacku oraz po zapoznaniu się z prawdziwymi warunkami emisji obligacji określonymi uchwałą Zarządu spółki GetBack okazało się, że rezygnacja ze strony obligatariusza z obligacji przed upływem dwóch lat jest niemożliwa. Bankowiec dalej nas przekonywał, że to super bezpieczna inwestycja i nic się nie stanie przez dwa lata, przez które musimy posiadać obligacje.
Media informują, że Idea Bank odrzuca reklamacje obligatariuszy GetBack. Twierdzi, że odpowiedzialność za transakcję ponosi Polski Dom Maklerski. Co pan o tym sądzi?
To bank był odpowiedzialny za pierwszy kontakt z klientem podczas oferowania obligacji. Jeżeli rzeczywiście ktoś twierdzi, że za transakcję odpowiada tylko Polski Dom Maklerski to raczej może się mijać z prawdą. Coraz częściej wychodzą na jaw również inne wysoce prawdopodobne nieprawidłowości do których mogło dochodzić w placówkach banku podczas oferowania obligacji oraz podczas stawania się obligatariuszem przez klienta banku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Afera wokół GetBack: zwróćmy uwagę na precedensowy proces w Katowicach…
Czy po opublikowaniu w kwietniu 2018 r., czyli po publikacji pierwszego komunikatu KNF w sprawie GetBacku, w którym poinformowano o zablokowaniu obrotu instrumentami spółki bankowiec, który sprzedał Państwu obligacje kontaktował się z wami?
Nie. Nie pracuje od maja w banku, w którym sprzedano nam obligacje.
Przypadek pańskiej mamy nie jest odosobniony. Wiele osób w taki sposób „weszło” w posiadanie obligacji GetBack.
To prawda. Wysoce prawdopodobne jest, że tysiące ludzi w Polsce mogło zostać właścicielami obligacji GetBacka w wyniku manipulacji i oszustw nie tylko bankierów. Nie mogą obecnie z nich zrezygnować i odzyskać swoich pieniędzy. Obligacje spółki GetBack są jak śmiertelna choroba. Nie można się od nich uwolnić, żeby odzyskać swoje pieniądze. Jedynym podmiotem który może obecnie pomóc w skutecznym „leczeniu” tej śmiertelnej choroby jest Prokuratura Krajowa i Prokuratura Regionalna w Warszawie. Po całkowitym zakończeniu procesu reklamacyjnego prowadzonego przed bankiem może również pomóc również Rzecznik Finansowy, jeżeli bank nie uwzględni reklamacji.
Ale żeby doszło do zakupu obligacji bank musiał dostać potwierdzenie dokonania przelewu. Był zrobiony przelew?
Pracownik banku dał mojej mamie przygotowany przez siebie druk przelewu na blankiecie firmowym Lions Banku do podpisu. W tytule przelewu nie było słowa obligacja. Były słowa PDM i GetBack. Na dole były trzy pola, w których należało złożyć podpis – jedno było przeznaczone na podpis bankowca, drugie dla drugiego bankowca autoryzującego przelew, trzecie pole było przeznaczone na podpis klienta. Mama podpisała przedstawiony jej druk. Brak drugiej autoryzacji przelewu mógł zatrzymać przelew. Jednak drugi bankowiec autoryzował przelew i pieniądze wyszły do domu maklerskiego.
Pańska mama nic nie podpisywała?
Na żadnej umowie nie ma podpisu mojej mamy. Nie ma go w formie klasycznej, ani w formie elektronicznej. Bankowiec nie miał upoważnienia (pisemnego ani ustnego) mojej mamy, żeby mógł za nią podpisać dokumenty dotyczące nabycia obligacji. Pracownik banku wypełnił bezprawnie, tzn. bez uzyskania uprzednio pełnomocnictwa lub innego upoważnienia podając się za moją mamę w formularzu zapisu na obligacje prowadzonym przez Polski Dom Maklerski. Zrobił to bez jej wiedzy i zgody.
Kupujący powinien sam podpisać formularz nabycia obligacji lub subskrybować przez internet. Wtedy wiedziałby co kupuje i od kogo. Mama nie wypełniała takiego formularza. Nie subskrybowała go też przez internet.
Złożyliście zawiadomienie do prokuratury?
Pierwsze zawiadomienie do prokuratury zostało złożone w połowie maja 2018 r. na okoliczność oszustwa, kilka tygodni po wybuchu afery. W kolejnym zawiadomieniu poinformowaliśmy prokuraturę, że ktoś podszył się pod moją mamę, wykorzystał jej dane osobowe i podpisał się za nią subskrybując formularz. Obydwie sprawy toczą się w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie. Mama obecnie ma status osoby pokrzywdzonej. Tak wynika z dokumentacji w sprawie. Więcej informacji w tym zakresie nie mogę przekazać.
Pojawiają się informacje, że obligatariusze GetBacku nie ponieśli jeszcze tak naprawdę szkody. Co pan o tym sądzi?
Bzdura. Na chwilę obecną posiadacze obligacji nie otrzymują odsetek. Nie można wycofać pieniędzy. Nie wiemy jaki jest los naszych pieniędzy. Nie wiemy czy dojdzie do układu. Na obecną chwilę nie jesteśmy pewni niczego. Być może jutro coś się zmieni. Chcemy, żeby rząd wypracował formułę, która pozwoli nam skutecznie odzyskać nasze pieniądze.
Ile osób w podobny sposób jak pana mama zostało wmanewrowanych w obligacje GetBack?
Prawdopodobnie co najmniej kilkaset, ale ta liczba może być większa. Wiele osób, szczególnie starszych żyło w przekonaniu, że ulokowali pieniądze na normalnej lokacie. Z mediów dowiadują się, że mogą posiadać obligacje GetBack. Są zdziwieni i zszokowani. Nigdy nie podpisywali żadnych dokumentów, żeby stać się właścicielami obligacji. Niektóre osoby przekonywano, że to inwestycja bezpieczniejsza od tradycyjnej lokaty. Część bankowców porównywało tę lokatę do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Co powinny zrobić osoby, które dowiadują się, że posiadają obligacje GetBack?
Powinny złożyć zawiadomienie do Prokuratury Regionalnej w Warszawie o popełnieniu przestępstwa. Należy powiadomić, że doszło do oszustwa z art. 286 §1 Kodeksu Karnego, ewentualnie również z art. 270 §1 Kodeksu Karnego (fałszerstwo materialne). W zawiadomieniu należy opisać jak się weszło w posiadanie obligacji, wskazać adresy świadków i załączyć dowody – np. emaile, smsy od bankierów lub innych osób oferujących obligacje. Część osób już uzyskała samodzielnie adresy IP z Polskiego Domu Maklerskiego. Po adresach IP wychodzi jeden z banków, który wprowadzał dane do formularzu i subskrybował obligacje, bez uprzednio udzielonego upoważnienia ze strony klienta. Było to złamanie prawa. Tą sprawą zajmują się już organy ścigania, prokuratura i CBA. Sprawa jest rozwojowa.
Prokuratura Regionalna w Warszawie prowadzi sprawę GetBack. Oddzielnie zajmuje się wątkiem sprzedażowym. Śledczy chcą sprawdzić w jaki sposób ludzie wchodzili w posiadanie obligacji.
Pojawiły się propozycje „odkupu” obligacji GetBacku od obligatariuszy. Na czym polegała propozycja?
Od końca maja 2018 r. do obligatariuszy zaczęły wydzwaniać osoby, które chcą odkupić obligacje GetBack. Dzwoniący przedstawiali się różnie. Mówili, że reprezentują jedną z kancelarii prawnych, innym razem, że pewną firmę. Oszuści różnie mogą się przedstawiać. Kancelarie prawne nie zajmują się obrotem instrumentami finansowymi. Tym wątkiem sprawy również zajmuje się obecnie CBA.
Jeżeli ktoś na GetBacku stracił np. 10 tys. złotych otrzymywał od dzwoniącego propozycję, żeby zainwestować 20 tys. zł w wykup. Wyjaśniano, że po wpłacie obejmie obligację na sumę 30 tys. zł. Tak naprawdę nie chodzi o żadne odkupienie, ale o zainwestowanie jeszcze większych pieniędzy w kolejne obligacje korporacyjne. Człowiek traci dodatkową gotówkę i obligacje GetBack, a „odkupujący” oprócz tego, że zabiera gotówkę, to jeszcze przejmuje za darmo obligacje GetBacka, licząc że w przyszłości odzyska coś z samego GetBacka, kiedy zostanie zawarty ewentualny układ.
Dużo osób skorzystało z tej propozycji?
Prawdopodobnie nikt. Trwają jednak bardzo intensywne próby przekonania ludzi do „odkupienia” obligacji GetBack i do kolejnych „inwestycji”. Organy ścigania ustalają w jaki sposób dzwoniący weszli w posiadanie danych i numerów telefonów obligatariuszy. Niebezpieczne jest to, że bankowcy, którzy zwolnili się z banków po wybuchu afery GetBack przeszli do holdingów finansowych i oferują kolejne inwestycje w obligacje. Nie informują jednak potencjalnych nabywców o ryzyku związanym z inwestycją.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407633-nasz-wywiad-artiom-bujan-o-aferze-getback