Wahałem się, dopóki moje nazwisko nie wypłynęło w mediach. Wolałem pozostać anonimowy, bo pracuję w branży filmowej. Jestem na piątym roku na wydziale operatorskim w szkole filmowej w Łodzi. Zależy mi, żeby kojarzono mnie jako operatora filmowego, a nie jako awanturnika
— powiedział w rozmwowie z portalem OKO.press Michał Modlinger, który zasłynął atakiem na policjantów, krzycząc w ich stronę „ZOMO!”. Zdaje się, że odczuwa, iż to co zrobił, nie było zbyt mądre.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS! Prowokator atakujący policję to filmowiec, syn pracownika TVP, wnuk stalinowskiego prokuratora
Portal OKO.press zapytał Modlingera o publikację portalu wPolityce.pl dotyczącą tego, że jest wnukiem stalinowskiego prokuratora.
Dziadek był oficerem w prokuraturze. Wykładał w szkole w Warszawie, uczył prokuratorów. Nie chcę go wybielać
— mówił.
Modlinger starał się tłumaczyć swoje agresywne zachowanie.
Jeden z policjantów powiedział do mnie: “wypierd….”. Co mnie dodatkowo zdenerwowało.(…) Dostaliśmy od policji gazem. Nie zauważyłem, żeby ktoś z demonstrantów użył gazu wcześniej, widziałem za to policjanta bez czapki, półtora metra ode mnie, który zza pleców kolegów wyciągnął coś, co przypominało sprej i psiknął
— powiedział.
Według Modlingera porównanie policji do ZOMO było „odpowiednie do sytuacji”.
Moim zdaniem odpowiednie do sytuacji, choć oczywiście na wyrost. To zwrócenie uwagi na to, że sprawy mogą pójść w kierunku, który skończy się pałowaniem demonstrantów. Nikt nie chciał powiedzieć, że policjanci zachowują się dokładnie jak ZOMO, bo wiadomo, że ZOMO zachowało się bardziej agresywnie
— stwierdził. A dalej w sposób zupełnie kuriozalny tłumaczył swoje zachowanie:
Ja jestem po prostu osobą dość ekspresyjną. Jeżeli coś mnie rozemocjonuje i na czymś mi zależy, to reaguję w sposób niestonowany.
Michał Modlinger starał się też wyjaśnić, dlaczego nie zareagował w sytuacji, kiedy widział, że za jego skandaliczne zachowanie „obrywa” się chłopakowi z Ukrainy, który wygląda podobnie do niego.
Nie mogłem ogłosić komunikatu czy udzielić wywiadu, bo nie byłem wtedy osobą podejrzaną, czyli moje dane i mój wizerunek nie byłyby chronione. Media mogłyby moim wizerunkiem i danymi żonglować, a zależało mi na tym, żeby najpierw zostać przesłuchanym i mieć tę ochronę. Tylko z tego względu nie prostowałem tej informacji
— powiedział.
Modlinger kreował się też na ofiarę:
Dostaję połączenia od obcych numerów. Odbieram i jest cisza. Jak w amerykańskich thrillerach. Nie jest to przyjemne. (…) Boję się o przyszłość zawodową. Można sobie wyobrazić, że mogę mieć w przyszłości problem z zatrudnieniem w pewnych instytucjach.
Michał Modlinger zdaje się nie brać pod uwagę faktu, iż sam swoim zachowaniem doprowadził do tego, że jest krytykowany przez różne osoby.
as/oko.press
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407566-prowokator-atakujacy-policje-kreuje-sie-na-ofiare