Z dużym smutkiem obejrzałam zwiastun „Kleru” Wojciecha Smarzowskiego. Choć bardzo go cenię, tym razem raczej nie zachęcił mnie, by pójść do kina.
Ze zwiastuna wygląda, że Smarzowski z patologii, która z pewnością sporadycznie pojawia się wśród duchownych i której oczywiście nie można akceptować, uczynił normę. Obraz zachlanych, rozpasanych, zdeprawowanych duchownych jest być może atrakcyjny dla reżysera, ale nie jest to obraz powszechny.
Znam wielu wspaniałych duchownych, oddanych swojej pracy, prawdziwych przewodników duchowych, szerzących z pasją Słowo Boże, otwartych na parafian, kochających Boga i ludzi. Jednak domyślam się, że film pokazujący to, o czym mówię byłby nudny. Bo to zło jest atrakcyjne, a dobro jest zwykłe i nudne.
Pewnie wraz z filmem „Kler” środowiska lewicowe i liberalne dostają do ręki argument, który pozwoli im chłostać znienawidzony tytułowy „Kler”. „Tacy właśnie są księża”, będą mówić, nie znając żadnego z nich. To im ułatwi codzienną walkę z Kościołem. Ludzie, którzy nie są zbyt blisko Kościoła, są tzw. „letni” pewnie się od niego jeszcze oddalą, bo upewnią się w swoim mniemaniu że chodzenie do kościoła nie ma sensu, bo „księża są tacy”.
„Uderz w pasterza, a rozproszą się owce”. Wielu środowiskom właśnie zależy na tym, by tak właśnie było.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407531-kler-czyli-jak-z-patologii-zrobic-norme