Reforma wymiaru sprawiedliwości wciąż wywołuje wiele emocji. Zakładam, że w najbliższym czasie ich poziom nie spadnie – wręcz przeciwnie, bo taką logikę dyktuje opozycji kalendarz wyborczy. A jest to przecież jeden z tematów, który w przekonaniu przeciwników politycznych Prawa i Sprawiedliwości ma wpływać na obniżenie słupków poparcia.
Emocje te w większym czy mniejszym stopniu udzielają się wszystkim, bo żyjąc w społeczeństwie trudno uciec od tematów, które stanowią jeden z głównych przedmiotów dyskursu w przestrzeni publicznej. Jednak udzielanie się to jedna rzecz, a ich okazywanie to druga. O ile więc politykom, ich sojusznikom i wiernym wyborcom to wszystko jest dozwolone (oczywiście do czasu, gdy nie narusza sfery wolności innych), o tyle są zawody, które swoje emocje powinny trzymać na wodzy. Bo taka jest ich istota. Mówię tu o profesjonalnych zawodach prawniczych, a dokładnie o adwokatach.
Przyczyna oczywiście jest jedna – informacja „Rzeczpospolitej”, o tym, że jednym z adwokatów zachciało się ścigać dyscyplinarnie tych, którzy kandydują do Sądu Najwyższego, bo rzekomo w ten sposób „naruszyli godność zawodu”. Koledzy - bo tak zgodnie z zasadami etyki adwokackiej powinienem zwracać się do kolegów adwokatów, którym wciąż jestem, choć zawodu nie wykonuję – ręce opadają!
Adwokat (jak i radca prawny) to przecież wolny, ukształtowany historycznie zawód. Nie oznacza to oczywiście, że można nam więcej niż innym członkom społeczności (powinno być wręcz odwrotnie) ale z założenia to zawód wykonywany na własną odpowiedzialność każdego prawnika, w sposób niezależny zawodowo, w interesie klienta lub w interesie publicznym. A w podzielonym społeczeństwie (nie tylko politycznie, ale przez funkcjonujące idee, koncepcje, prądy intelektualne etc.) każdy przecież inaczej rozumie interes publiczny. I niech tak zostanie.
W tym zaś wszystkim twierdzenie, że postępowanie zgodnie z obowiązującym prawem może naruszać godność zawodu jakoś trudno mi zaakceptować. Ukształtowany przez pozytywizm prawniczy nasz system prawny za obowiązujące prawo nakazuje uznawać nie to co nam się wydaje lub co chcielibyśmy, aby było prawem, ale to co zostało uchwalone przez przewidziane do tego organy w ustawowym trybie. Skoro obowiązujące (bo nie uchylone) prawo daje możliwość kandydowania do Sądu Najwyższego – to wszyscy chętni korzystajcie z tego. Wszak jesteście wolnymi ludźmi, wykonującymi wolny zawód.
Błażej Wojnicz – radca prawny, ekonomista, menager. Był prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Polskiego Holdingu Obronnego. Pracował m.in. w Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej śp. Lecha Kaczyńskiego, Biurze Bezpieczeństwa Narodowego i Ministerstwie Obrony Narodowej. W latach 2001 - 2010 bliski współpracownik śp. Aleksandra Szczygło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407251-byly-prezes-pgz-adwokat-to-przeciez-wolny-zawod