Krytykom odwoływania się do bloków można przypomnieć jeden z dialogów pomiędzy Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim, gdzie Tusk przedstawiał się jako chłopak, który wychował się na podwórku. Pokazywanie wyborcom, że jest się normalnym człowiekiem jest dzisiaj standardem
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog prof. Rafał Chwedoruk. Odniósł się w tych słowach do inicjatywy Patryka Jakiego „100imy pod blokiem”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jaki: „Albo stolica Rafała Trzaskowskiego i Warszawa ideologiczna, albo Warszawa pragmatyczna Patryka Jakiego”
Co sądzi Pan o inicjatywie „100imy pod blokiem” Patryka Jakiego? Czy bezpośredni kontakt z mieszkańcami poszczególnych dzielnic Warszawy może mieć duży wpływ na uzyskane poparcie kandydata Zjednoczonej Prawicy?
prof. Rafał Chwedoruk: Silnie spersonalizowane kampanie dotyczące lokalnych mieszkańców sprzyjają tego typu kontaktom kandydata z wyborcami. Należy pamiętać o strukturalnym uwarunkowaniu, które od lat towarzyszy polskiej polityce. Wielu wyborców prawicy, zwłaszcza w średnim i starszym wieku to obywatele bardzo nieufni wobec oficjalnych instytucji i głównego nurtu mediów. W tym przypadku bezpośredni kontakt jest często jedyną możliwością nawiązania dialogu. Jest to zatem na swój sposób nieuchronne. Politycy PiS są w wielu kampaniach na to skazani. Widać to po wzrostach notowań Prawa i Sprawiedliwości po fali wyjazdów polityków tej partii w ostatnich miesiącach. Poza tym, nie będąc faworytem z powodów strukturalnych, Jaki musi szukać różnych niszowych grup. Podziały wśród wyborców wewnątrz polskich miast są też trochę związane z architekturą.
To znaczy?
W starszych budynkach, przedwojennych lub pochodzących z pierwszych dekad po wojnie, większe poparcie mają politycy prawicy. W nowszych budynkach, a zwłaszcza deweloperskich zdecydowaną przewagę mają politycy o orientacji liberalnej. W klasycznych blokach pochodzących z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych mieszkają natomiast ludzie o różnych poglądach. Siłą rzeczy ciężar walki politycznej jest tam najbardziej znaczący. Z tego powodu mapa zaprezentowana przez sztab Patryka Jakiego nie była przypadkowa i znalazły się na niej właśnie takie miejsca, gdzie jest o co walczyć.
A może kandydatowi Zjednoczonej Prawicy chodzi też o zerwanie ze stereotypem przeciętnych osiedli i blokowisk?
Dla Jakiego bardzo ważny jest element antyelitarności. Krytykom odwoływania się do bloków można przypomnieć jeden z dialogów pomiędzy Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim, gdzie Tusk przedstawiał się jako chłopak, który wychował się na podwórku. Pokazywanie wyborcom, że jest się normalnym człowiekiem jest dzisiaj standardem. Problemy sondażowe liberalnej lewicy polegają na tym, że powrócił do niej duch elitaryzmu dawnej Unii Demokratycznej, a on w polityce nie pomaga.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Patryk Jaki na celowniku botów. Akcję „100imy pod blokiem” miały skrytykować fałszywe profile m.in. z Ugandy i Nepalu
Krytyka ze strony przeciwników Patryka Jakiego przybiera też nowe formy, np. poprzez internetowe boty.
Niewątpliwie tego typu formy towarzyszą nie tylko polskiej polityce. Bardzo trudno jest uchwycić skalę tego zjawiska. Takie formy nieuczciwej konkurencji się zdarzają. Swoboda wymiany informacji przez internet jest czymś nieodzownym, czego nie da się wyeliminować. Z drugiej strony warto pamiętać, że często jest to rynsztok i wolna amerykanka. Nie przywiązywałbym do tego zbyt dużej wagi. Ostatecznie to nie boty będą głosować. Część wyborców, która sugeruje się opiniami internetowymi będzie wzrastać, ale to w polityce nie wystarcza. Gdyby internet decydował o wynikach wyborczych, pewnie zwyciężałby Janusz Korwin-Mikke, a tak nie jest.
Dynamizm kampanii Patryka Jakiego sprawia, że dogania on w sondażach Rafała Trzaskowskiego. Czy kandydatowi Zjednoczonej Prawicy uda się przełamać niekorzystną dla niego strukturę wyborczą w Warszawie?
W obrębie tego, co można było zrobić, Patryk Jaki uzyskał niemal wszystko, co mógł. Jego kampania jest wyraźnie sprofilowana. Dotarł do wszystkich, do których chciał dotrzeć. Jego rywal popadł w strukturalne problemy. W interesie Jakiego nie byłoby, gdyby zaczął prowadzić w pierwszej turze, ponieważ mogłoby to oznaczać silną mobilizację obozu liberalnego. W przypadku Trzaskowskiego przydałaby się nie ławka na podwórku, a szkolna dla jego zaplecza. Problemy strukturalne w miejscu będącym bastionem PO są czymś, co trudno sobie w XXI wieku wyobrazić. Jeżeli Platforma nic nie zmieni w swojej narracji i nie znajdzie sposobu na wydostanie Trzaskowskiego z tego labiryntu, to można się również spodziewać wzrostu poparcia dla innych kandydatów, np. Andrzeja Rozenka i Jana Śpiewaka. Spowoduje to bardziej złożoną sytuację, w której ewentualne zwycięstwo pierwszej tury przez Trzaskowskiego będzie okupione wieloma stratami dla jego partii. Przed drugą turą będzie musiał walczyć o poparcie tych kandydatów lub przynajmniej o to, żeby nie sygnalizowali, że go nie popierają.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zbigniew Gryglas o wyborach w Warszawie: To Patryk Jaki nadaje ton. Warszawa potrzebuje przełomu
Rozmawiał Paweł Zdziarski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407150-prof-chwedoruk-o-inicjatywie-100imy-pod-blokiem