Jak tu się dziwić opozycji na ulicy i jej intelektualnym osiągnięciom porównywalnym z ilością astatu na Ziemi (izotopy tego pierwiastka rozpadają się tak szybko, że na naszej planecie w jednej chwili jest go najwyżej kilkadziesiąt gramów), skoro nawet taki gigant jak Marek Belka zawodzi.
Były premier i prezes Narodowego Banku Polskiego zabawił się w Pytię czy inną Sybillę oraz w pesymistyczną wersję analityka Adama Michnika. Co zrozumiałe, na łamach „Magazynu Świątecznego” gazety tegoż Michnika. Rozmowa Macieja Stasińskiego z Markiem Belką zadziwia z tego powodu, że jest głęboka jak pojedyncza warstwa grafenu, a ta ma grubość 0,34 nm (1 nanometr to miliardowa część metra).
Na początek Marek Belka kreśli obraz Europy, gdyby nagle przestała istnieć Unia Europejska. Obrazy zniszczenia Sodomy i Gomory z „Księgi Powtórzonego Prawa” („Siarka, sól, spalenizna po całej jego ziemi! Nie obsieją jej, nie zakiełkuje, nie urośnie na niej żadna roślina”) czy Armagedonu z „Apokalipsy” św. Jana czy to przy tym kaszka z mleczkiem.
Bo oto, gdy znika Schengen, „Europa się natychmiast zatyka. Ludzie stają w kolejkach na granicach i pod ambasadami po wizy. W Warszawie kilometrowe kolejki przed ambasadą Niemiec”. Dlaczego akurat pod ambasadą Niemiec? Czyżby to był odpowiednik biblijnego Soar, gdzie ocalenie znalazł Lot z córkami po ucieczce z Sodomy? Ale pewnie i Niemcy nie unikną tego, że „zamiera handel i wspólny rynek, bo urywa się łańcuch dostaw kooperantów. Nie ma produktów całkiem wytwarzanych w jednym kraju, więc staje produkcja wszędzie. Granice korkują sznury tirów. Psują się mięso i wędliny”. Że też Markowi Belce przychodzi do głowy, iż w takiej sytuacji ktoś myśli o wakacjach: „Na wakacje nie jedziemy, bo wizy, korki na granicach, przepadają pieniądze wpłacone za wycieczki”. Jakie wakacje, skoro „firmy padają”, są „masowe zwolnienia z pracy”, „koniec z rozliczeniami w euro, każdy kraj wprowadza walutę narodową”, „każdy żywi się sam”, a Polacy zapewne jabłkami, gdyż „mamy najlepsze jabłka, to przeżyjemy”.
Czy przeżyjemy jednak najazd imigrantów, skoro „na granicach, także u nas, gromadzą się uchodźcy i imigranci”, jest „katastrofa humanitarna”. „Co robimy? Zamykamy ich w klatkach czy od razu strzelamy, jak chce Korwin-Mikke?” – dramatycznie pyta Marek Belka. I „co z oszczędnościami ludzi w obcych walutach?”. Tu prof. Belka wyraźnie przesadził, biorąc pod uwagę chyba tylko sytuację własną i swoich kolegów. Polakom w biedzie pomogą Rosjanie, gdyż „pękają im serca, nie mogą zostawić cierpiących braci Słowian”. Dlatego „spieszą z bratnią pomocą. Mamy benzyny i gazu w bród, i to po obniżonych cenach”. Bratnia pomoc Rosjan Polaków ocali, ale nasi zachodni sąsiedzi mają przechlapane, skoro „w Niemczech dramat. Mają 5 proc. nadwyżki eksportu nad importem. Co teraz?”. Jak to co? – „wybuchają zamieszki”. Jest „samozagłada Europy”, choć „na pewno znajdzie się kilku twardzieli, którzy powiedzą: ‘Super, nareszcie, dobra nasza!’”. Marek Bela nie wie, „jak nasz naczelnik, ale Viktor Orbán pierwszy czmychnie do mysiej nory”. Świat jakoś sobie daje radę bez Europy: „To w końcu tylko 500 mln ludzi. Trump się cieszy. A prawdziwi mężowie stanu, czyli Putin w Rosji i Xi Jinping w Chinach, zacierają ręce. Putin nic nie musi robić, przygląda się: ‘Jaka piękna katastrofa’”.
Wniosek? Nie chcecie być Rosjanami albo Chińczykami, brońcie Unii Europejskiej, bo to skarb wielki i prawdziwy.
Nawet jeśli Europa nie zamieni się w Sodomę i Gomorę, idzie złe. Na razie sprytnie ukryte, ale idzie, gdyż „ciepła woda to nic, jesteśmy gotowi ją zaryzykować. To rodzi skłonności ekstremistyczne, radykalne i gwałtowne. Ważny jest naród, Polska. Rekonstrukcje i bajki historyczne”. Brawurowe przejście Marka Belki od ciepłej wody do narodu i rekonstrukcji jest po to, by powiedzieć, iż „wojenka – fajna rzecz”. Profesor, premier Belka sam się o tym przekonał, gdy 1 sierpnia trafił na rekonstrukcję Powstania Warszawskiego: „W Kielcach! Młodziutkie dziewczyny w beretach paradują i mordują Niemców jak leci. Jak ci powstańcy pięknie walczyli. Nikt nie krwawił, bebechy nikomu nie wyłaziły na wierzch, jak naszym żołnierzom w Iraku, co widziałem w szpitalu w bagdadzkiej zielonej strefie. Ach, te dziewuszki i wojenne bajeczki. Obrona terytorialna, pobawmy się, postrzelajmy”.
W świecie Belki młodzi Polacy nie są gotowi walczyć za ojczyznę, poświęcać się, tylko chcą się bawić. Może w jego środowisku, bo w innych jednak ci młodzi serio traktują i przeszłość narodu, i swoje obowiązki wobec własnego państwa.
Marek Belka jako przenikliwy analityk i Pytia względnie Sybilla widzi więcej. Dlatego wie, że w atmosferze „zabawy i bajeczek” Jarosław Kaczyński chce zlikwidować „demokrację liberalną”, czyli „rządy prawa, trójpodział władzy, obronę mniejszości przed większością, wolne media”. Jako Michnik i Pytia w jednym Marek Belka wie, „jakiego ustroju chce w Polsce Kaczyński”. Takiego, który „nas upodabnia do Rosji Putina i Turcji rządzonej przez Erdogana”. To już tak nudne, że można zasnąć w trakcie czytania, ale trzeba podeprzeć powieki zapałkami i czytać dalej. Żeby się dowiedzieć, iż „świat staje się skomplikowany, trudny do ogarnięcia”. No, nie może być? Dla Marka Belki? A gdy nie ogarniamy „nowych wyzwań, uciekamy w pewniki. W naszość, w swojskość. Słuchamy, co inni mówią. Bezkrytycznie”.
Na szczęście jest nadzieja: „teoria o zamachu w Smoleńsku już się kruszy. Polska w ruinie już nie działa”. Została jeszcze tylko „Polska rozkradziona przez PO”, ale to przecież tylko maskarada, bo „najlepszą bronią przeciwko PiS okazuje się ten sam zarzut złodziejstwa”. Marek Belka o złodziejstwie musi sporo wiedzieć, skoro przez tyle lat działał wśród i przy postkomunistach oraz PO. Trochę o tym mówił w nagranej rozmowie z Bartłomiejem Sienkiewiczem, ale wie dużo więcej.
My, czytelnicy, po zapoznaniu się ze złotymi myślami byłego premiera i prezesa NBP, jesteśmy zmęczeni i skonfundowani. Bo już nie wiadomo, czy będzie ta Sodoma i Gomora czy jednak nie. Zjednoczymy się z Rosją Putina czy tacy jak Marek Belka nas obronią? Przetrwa demokracja w Polsce czy zastąpią ją historyczne rekonstrukcje? Będą „dziewuszki i wojenne bajeczki” czy Marta Lempart i Obywatele RP?
Na koniec rozmowy Marek Belka pyta: „Czy tak powinna wyglądać poważna dyskusja o państwie, o naszej ojczyźnie?”. No, nie powinna, ale to Marek Belka prowadzi taką dyskusję na łamach „Magazynu Świątecznego”, wiec do kogo ma pretensje. Kto mu kazał prowadzić debatę głęboką jak jedna warstwa atomów węgla (0,34 nm)?
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406955-marek-belka-chce-powaznej-dyskusji-o-polsce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.