W ostatnich miesiącach - zwłaszcza przy okazji burzy wokół nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - nie mieliśmy dobrej passy (i prasy), jeśli chodzi o polską, prawdziwą opowieść o II wojnie światowej. Zwłaszcza w kontekście Holokaustu pojawiały się absurdalne teorie, sugerujące polskiemu państwu współudział w zagładzie Żydów, tezy te często były podparte autorytetem zagranicznych tytułów medialnych. Bolesna to była lekcja, spadły pewne maski i złudzenia, napisano o tym wszystkim sporo.
Tym bardziej cieszyć muszą takie informacje jak ta z dziś: po blisko 75 latach i po ponad rocznych negocjacjach, Polska odzyskała tzw. Archiwum Eissa. Chodzi o zbiory dokumentów, które są dowodem na to, jak polska dyplomacja angażowała się w skuteczne próby ratowania Żydów w trakcie II wojny światowej. Długie to były starania, niektóre z nieoficjalnych sygnałów to po prostu gotowy scenariusz na serial lub film (o samej grupie berneńskiej nie wspominając, podobno już szykuje się produkcja w tej sprawie), ale było warto. Efekt jest naprawdę niezły i, jak słychać, dowiedzieć się o nim ma po prostu cały świat.
O grupie berneńskiej i ambasadorze Aleksandru Ładosiu wiemy w ostatnich miesiącach coraz więcej głównie dzięki gigantycznej, a przy tym bardzo, bardzo pożytecznej pracy ambasadora RP w Szwajcarii - pana Jakuba Kumocha. W swojej pracy umiejętnie wykorzystuje nie tylko swoje doświadczenie eksperckie (OSW, PISM), ale i dziennikarskie, co procentuje: nie jest to tylko praca do szuflady, ale odpowiednio opakowana, „sprzedawana”, promowana. To cieszy, bo dzięki takim opowieściom jak ta o grupie berneńskiej obraz Polski z czasów II wojny światowej może być pełniejszy - mam na myśli głównie odbiorcę z zagranicy, ale i nie tylko.
Musimy jako polskie państwo, jako cała opinia publiczna, o takich pięknych kartach pisać, mówić, nagłaśniać je jak najgłośniej. Tego rodzaju dowody jak te z archiwum Eissa to jasne świadectwo na to, że polskie instytucje w trakcie wojennego dramatu działały jak trzeba, wzorowo, bohatersko. Jeśli chcemy, by nasz głos był usłyszany, byśmy w końcu przestali się tłumaczyć z tego, że nie jesteśmy wielbłądem, to tego rodzaju sprawy są na to najlepszą odpowiedzią.
Cała historia to naprawdę świetne wieści. Tym bardziej są one krzepiące, że wymagały współpracy podmiotów na co dzień dość szorstko ze sobą współpracujących: chodzi o Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ambasadę Polski w Szwajcarii, Muzeum Auschwitz i Muzeum Polin. To naprawdę bardzo, bardzo dobrze, że czasem, w tak ważnych sprawach, potrafimy grać do jednej bramki. O szczegółach opowiadał pan minister Paweł Lewandowski na antenie wPolsce.pl, zachęcam do wysłuchania tej rozmowy.
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 5 sierpnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406832-cala-sprawa-archiwum-eissa-to-naprawde-rewelacyjne-wiesci