W ostatnim Salonie Dziennikarskim w TVP Info twórca Radia Wnet Krzysztof Skowroński zadał ważne pytanie:
Jeśli [sędziowie Sądu Najwyższego] w takiej sprawie potrafią naciągać prawo, to co robili w innych sytuacjach?
Nie sposób się nie zgodzić, tym bardziej, że niżej podpisany na własnej skórze przekonał się, co potrafi Sąd Najwyższy, gdy pomimo naszej jednoznacznej wygranej w dwóch instancjach, przyznał w sprawie nazwy „wSieci” rację skarżącym, de facto zmieniając na potrzeby tego procesu kluczową definicję. Takie widać było „zapotrzebowanie”.
Fakty w sprawie ostatniej decyzji Sądu Najwyższego są jednoznaczne:
— To Trybunał Konstytucyjny ocenia zgodność ustaw z konstytucją, a nie Sąd Najwyższy; — Nawet Trybunał Konstytucyjny nie przypisywał sobie, przed 2015-ym rokiem, prawda do „zamrażania” ustaw;
— Sąd Najwyższy wydał postanowienie w swojej własnej sprawie; trudno to ocenić inaczej niż samoobronę „kasty”;
— W składzie było dwóch sędziów, którzy są już w stanie spoczynku, ponieważ nie wypełnili wymaganej prawem procedury. Orzekali więc bezprawnie;
— Ustawa weszła w życie przed postanowieniem.
Ciekawe jak sam Sąd Najwyższy oceniłby przed 2015 rokiem sugestię, że może zawieszać obowiązywanie ustaw?
Decyzja Sądu Najwyższego pokazała, że samo środowisko sędziowskie, a na pewno jego wierchuszka, nie traktuje poważnie systemu prawa, którego obrońcą się mieni. Wertuje kodeksy w poszukiwaniu przepisów, które dałoby się naciągnąć lub podpiąć pod bieżące zapotrzebowanie. Zamienia kolejne instytucje w twierdze opozycji, demolując tym samym porządek prawny w państwie.
„Czyja będzie Polska” - pytał 4 czerwca 1992 roku Jan Olszewski, i to pytanie wciąż jest aktualne. Bo Polski postkomunistycznej nie można zmienić „trochę”. A na pewno nie można zmienić „trochę” wymiaru sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406755-sn-nie-traktuje-powaznie-prawa-ktorego-obronca-sie-mieni