5 sierpnia mija 7. rocznica śmierci Andrzeja Leppera. Portal wPolityce.pl przeprowadził wywiad z Renatą Beger, byłą posłanką Samoobrony, która opowiedziała jakim był człowiekiem i politykiem oraz co myśli o okolicznościach jego śmierci.
wPolityce.pl: 7 lat temu, 5 sierpnia 2011 r. Andrzej Lepper został znaleziony martwy w warszawskim biurze Samoobrony. Co pani czuła, kiedy dowiedziała się o jego śmierci?
Renata Beger: Byłam zszokowana kiedy dowiedziałam się o śmierci Andrzeja. Od samego początku mówiłam, że nie mógł odebrać sobie życia. Nigdy by tego nie zrobił. Jestem tego pewna na 100 proc.
Postępowanie prokuratorskie ustaliło, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo. Jednak w sprawie od początku pojawiło się wiele wątpliwości. Czy pojawiły się jakieś nowe okoliczności w sprawie śmierci byłego lidera Samoobrony?
Nic nie wiem na ten temat. Wiem tylko tyle, co usłyszałam od innych osób i przeczytałam w internecie, że śledztwo zostało wznowione. Pan major, który miał zeznawać, prawdopodobnie złożył wyjaśnienia w prokuraturze. Prawdopodobnie nie podzielił się całą swoją wiedzą, ponieważ nie został zwolniony z tajemnicy służbowej. Śledztwo prawdopodobnie trwa. Ale na to pytanie jednoznacznie może odpowiedzieć tylko prokuratura. Jeżeli rzeczywiście toczy się śledztwo, bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że prędzej czy później prawda wyjdzie na światło dzienne.
Co według pani mogło być przyczyną śmierci Andrzeja Leppera? Oczywiście mówimy o domniemaniach.
Andrzej zawsze mówił, że tajemnice, które poznawał, musi jak najszybciej ujawniać, żeby zabezpieczyć swoje życie. Zawsze miał dokumenty potwierdzające to, co mówił. Nie wiem dlaczego tym razem nie ujawnił szybko posiadanych tajemnic.
Może po prostu nie zdążył?
Nie zdążył, myślę, że po prostu nie zdążył.
Jak wspomina pani współpracę z Andrzejem Lepperem?
Kiedy moja wnuczka miała 3,4 lata często zabierałam ją na spotkania z Andrzejem. Kiedyś mnie zapytała – Babciu to mój wujek czy pan? Wytłumaczyłam na tyle, na ile można wytłumaczyć małemu dziecku na czym polega różnica między wujkiem i panem. Spytałam, jak chciałaby mówić do niego. Odpowiedziała z przekonaniem – dla mnie to wujek. Teraz ma 21 lat. Kiedy rozmawiamy o śp. Andrzeju Lepperze, zawsze mówi, że rozmawiamy o wujku. Współpraca z Andrzejem nie zawsze była lekka. Ale był człowiekiem, który potrafił słuchać.
Przyjmował argumenty innych?
Tak. Każdy mógł przedstawić mu swoje wizje, propozycje czy argumenty. Mogły to zrobić nie tylko osoby z prezydium Samoobrony, ale nawet szeregowi członkowie związku. Jeżeli jakiś argument uznał za słuszny, przemyślał go i wykorzystywał w działalności politycznej.
Wspomniała pani, że nie zawsze było lekko było współpracować z Andrzejem Lepperem. Co ma pani na myśli?
Nie lubił jak ktoś się za bardzo rozgadywał. Wtedy prosił o skrócenie wypowiedzi albo mówił – gadasz i gadasz. Myślę, że to było spowodowane brakiem czasu, bo spotkania zwykle przebiegały w trybie roboczym. Czasami musieliśmy się spierać w niektórych sprawach, bo miał zupełnie inną wizję niż my. Andrzej potrafił mieć więcej argumentów niż my wszyscy.
Brakuje Andrzeja Leppera?
Każdego człowieka brakuje, ale Andrzeja szczególnie brakuje w polityce. Najbardziej przykre jest to, że ludzie, którzy za życia go nie rozumieli, nie wierzyli mu, nie ufali, dzisiaj podchodzą do nas i mówią: szkoda, że nie ma Andrzeja, miał rację, wiele rzeczy, które mówił, potwierdziły się.
Co pani mówi takim osobom?
Zawsze tłumaczyłam, że Andrzej na wszystko co mówi ma potwierdzenie w dokumentach. Nie przedstawiał niczego, jeżeli nie miał potwierdzenia, że jest to prawda. Przykre, że kiedyś Andrzeja nie rozumieli, ale jak to mówią – lepiej późno niż wcale.
Dla pani chyba oczywiste jest, że śmierć Andrzeja Leppera zostanie kiedyś do końca wyjaśniona?
Mam ogromną nadzieję, że tak będzie. Kiedy byłam w programie „Skandaliści” wręcz błagałam ministra sprawiedliwości, żeby wznowił dochodzenie w sprawie śmierci Andrzeja i starał się wyjaśnić tę sprawę.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406708-tylko-u-nas-beger-o-lepperze-nie-mogl-odebrac-sobie-zycia