Sąd Najwyższy ogłosił, że zawiesza przepisy dotyczące przechodzenia sędziów w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia. Jednocześnie sędziowie skierowali kilka pytań do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oczekują, że dopóki ciało to nie wyda werdyktu, ustawy przyjęte przez polski Sejm i podpisane przez prezydenta pozostaną „zamrożone”, czyli nie będą obowiązywały. A tym samym nie dojdzie do zmian personalnych.
Niezwykle radykalny w istocie ruch Sądu Najwyższego oznacza przekroczenie kolejnej granicy. Jest to próba bezprecedensowego wejścia w rolę ustawodawcy, a więc podeptanie zasady trójpodziału władzy. W polskim systemie prawnym prawo do oceny zgodności ustaw z ustawą zasadniczą ma wyłącznie Trybunał Konstytucyjny. A i on nie może „zamrażać” ustaw, co zresztą w czasach PO kilkakrotnie stwierdzał sam Trybunał, kierowany wówczas przez prezesa Rzeplińskiego.
Zachowanie liderów świata prawniczego jest już wprost polityczne. Wertują księgi z kodeksami, by znaleźć paragraf, który będzie mógł stać się bronią w walce z parlamentem i prezydentem. Nie przejmują się, że jednocześnie mieszają porządki, zaprzeczają własnej linii orzeczniczej, wprowadzają chaos, a tym samym demolują państwo. Każdy chwyt jest dozwolony. Po nich choćby potop. Tak jak w polityce, i to takiej mało zachodniej.
Decyzja Sądu Najwyższego - nie uznana ani przez prezydenta, ani przez Krajową Radę Sądownictwa - jest kolejnym argumentem na rzecz zmian. Bo fakt, że sędziowie w obronie własnej i kolegów są w stanie tak ostro faulować, mówi wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406421-to-juz-politycy-nie-sedziowie-po-nich-chocby-potop
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.