Bezczelna prowokacja pomagierów HGW. Warszawski ratusz przeprowadza manewry przed rozwiązaniem marszu 11 listopada

Bezczelna prowokacja pomagierów Hanny Gronkiewicz-Waltz wymierzona w narodową manifestację to preludium przed Narodowym Świętem Niepodległości.

Na pozór bezsensowna, a zarazem niebezpieczna decyzja o zatrzymaniu pochodu ONR 1 sierpnia, ma swoje głębokie podłoże. Chodzi o przygotowanie gruntu na 11 listopada, kiedy to będziemy mieli 100 - lecie odzyskania Nieodległości i zasiedziałe w mediach i różnych instytucjach środowiska antypolskie muszą zrobić wszystko, żeby nie dać nam w spokoju świętować.

Michnikowszczyzna i wszelkiej maści lewactwo od lat uzurpuje sobie prawo do wyznaczania kto może manifestować, a kto nie. Jakie symbole są dozwolone, jakie hasła można głosić i ogólnie mają zadęcie by uczyć nas narodowej kindersztuby.

Tak się jednak składa, że to niezwykle delikatne i kulturalne towarzystwo, korzeniami często sięga powojennych katów torturujących i skazujących na śmierć Polaków, którzy walczyli z hitlerowskimi Niemcami i nie chcieli się zgodzić na sowiecką okupację.

Narracja ratusza o  faszystach i nazizmie czyli w domyśle antysemityzmie to niezwykła podłość, szczególnie w sytuacji, kiedy trwają starania by naprawić nadszarpnięte na początku roku stosunki polsko-izraelskie.

Wypowiedź pani dyrektor Biura Bezpieczeństwa Ewy Gawor na konferencji to rodzaj wyjątkowej arogancji:

Opaski miały kształt, sposób noszenia i symbolikę bezpośrednio nawiązującą, w naszej ocenie, do sposobu używania tożsamych elementów ubioru przez członków nazistowskiej organizacji NSDAP, jak i Ochotniczej Milicji Bezpieczeństwa Narodowego, tak zwanych czarnych koszul - włoskiej organizacji faszystowskiej.

Jak to „w naszej ocenie”? Albo miały takową symbolikę albo nie miały. Można sobie rzucać najokropniejsze oskarżenia, ale to oświadczenie pani dyrektor wygląda jak sklecone na podstawie Wikipedii i dopasowane, żeby groźnie wyglądało.

Na końcu konferencji pani dyrektor Ewa Gawor nie zostawiła wątpliwości:

Jeśli takie zachowania, jak na pochodzie ONR-u, będą miały miejsce na marszu 11 listopada, zdecyduję o jego rozwiązaniu.

Nie wiadomo kiedy będą wybory samorządowe, ale wygląda na to, że  rzeczywiście 11 listopada Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz ze swoją ekipą jeszcze będą decydować o tym jak możemy uczcić nasze święto narodowe.

Jak długo możemy tolerować wyznaczanie, którzy Polacy mogą świętować, a którzy nie. Czy komuś się to podoba czy nie ONR nie jest w Polsce organizacją zakazaną. Podobnie jak symbol Falangi. W tym przypadku mamy do czynienia z ewidentna nadinterpretacją za strony urzędników ratusza.

Jest to wyrachowane działanie prewencyjne, uniemożliwiające zorganizowanie Wielkiego Marszu Polaków, 11 listopada. Swoiste ostrzeżenie dla najwyższych władz.

Co chcecie iść razem z razem z „faszystami i naziolami”?

Słusznie minister Joachim Brudziński dziękował uczestnikom wczorajszej, przerwanej manifestacji za zachowanie spokoju.

Jednak w tej sytuacji PiS powinien sięgnąć po skuteczne środki.

Dosyć już panoszenia się w stołecznych władzach tych, którzy latami grabili Warszawiaków, a teraz przybierają pozy niebywałej cnoty i strażników dobrych obyczajów.

Może czas jednak wprowadzić w Warszawie zarząd komisaryczny i zakończyć tę kpinę z praworządności jakie są  rządy Hanny Gronkiewicz- Waltz. Przyśpieszonych wyborów już nie trzeba się obawiać. Wystarczą te w terminie.

Mamy ważny rok 100 – lecia odzyskanie Niepodległości i nie pozwólmy na haniebne harce tym, którym najwyraźniej przeszkadzają nasze święta narodowe.

Czemu mamy być lżeni we własnym kraju i oskarżani bezpodstawnie o najgorsze rzeczy: faszyzm, nazizm, antysemityzm, przez urzędników suto opłacanych z budżetowych pieniędzy.

Zróbmy sobie prezent z okazji 100 – lecia i odsuńmy wreszcie z lukratywnych synekur smętne persony nie życzące Polakom niczego dobrego.

Jeśli ma być dobra zmiana, to najwyższy czas na konkrety. Tak być nie może, żeby jakaś tracąca wpływy i zdesperowana mniejszość wyznaczała nam reguły życia w Polsce.