Były elementy czy zachowania, które są zakazane w prawie. Poprosiliśmy o usunięcie osób, które je mają i zachowań niezgodnych z prawem, ale organizator tego nie zrobił
– tak decyzję stołecznego ratusza o rozwiązaniu marszu ONR z okazji 1 sierpnia tłumaczyła podczas konferencji prasowej dyrektor Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Absurd! Dlaczego HGW rozwiązała Marsz Powstania Warszawskiego? Brudziński: Powodem była koszulka jednego z uczestników
Organizator został przez nas poinformowany, że część uczestników narusza przepisy karne, czyli były zawarte elementy, które są zakazane w prawie czy zachowania. Przewodniczący marszu został poinformowany i poprosiliśmy o podjęcie działań
— twierdziła Gawor.
Dyrektor Biura Bezpieczeństwa zapewniała, że nie doszło do reakcji przewodniczącego zgromadzenia. Jej zdaniem elementy, które miały zdecydować o rozwiązaniu marszu, nawiązywały do „organizacji propagujących ustrój totalitarny”. Jak podkreśliła „dodatkowym elementem” była pirotechnika.
Dalszy wywód przedstawicielki ratusza przyniósł jeszcze więcej kuriozalnych sformułowań.
Na początku pochodu znajdowały się osoby, w tym także jego przewodniczący, ubrane na czarno ze znakami falangi na ramieniu. Opaski miały kształt, sposób noszenia i symbolikę bezpośrednio nawiązującą, w naszej ocenie, do sposobu używania tożsamych elementów ubioru przez członków nazistowskiej organizacji NSDAP, jak i Ochotniczej Milicji Bezpieczeństwa Narodowego, tak zwanych czarnych koszul - włoskiej organizacji faszystowskiej
— twierdziła Gawor.
Zdaniem urzędniczki sam sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do „przemarszów z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów”.
W zgromadzeniu były także osoby, które miały koszulki z takimi emblematami, jak krzyż celtycki i jak hasło nawołujące do nienawiści: ‘Raz sierpem raz młotem czerwona hołotę’. Na flagach również był znak falangi, mieczyk Chrobrego - ewidentnie symbole używane w okresie międzywojennym przez Obóz Wielkiej Polski, organizacji zdelegalizowanej w 1933 roku. Uczestnicy także skandowali hasła szerzące nienawiść, na przykład „śmierć wrogom ojczyzny”, więc trudno powiedzieć, że nie naruszone zostały przepisy prawa karnego
— wyliczała.
Na tym nie koniec. Gawor podkreśliła, iż zdaje sobie sprawę, że symbole takie jak mieczyk Chrobrego czy falanga nie są zakazane, ale używanie ich w kontekście Powstania Warszawskiego jest… niegodne. Szkoda, że zapomniała, iż przedstawiciele organizacji posługujących się tymi symbolami również brali udział w zrywie.
Uznaliśmy, że zwłaszcza w dniu wczorajszym, kiedy obchodzona była 74. rocznica Powstania Warszawskiego, gdzie ustrój totalitarny doprowadził do II wojny światowej i między innymi Powstania Warszawskiego, nawet jeżeli ktoś idzie pod hasłem „uczcijmy powstańców”, to nie może być takich elementów w naszej ocenie. Musimy o tym głośno mówić i zacząć przeciwdziałać
– grzmiała dyrektor Biura Bezpieczeństwa.
Tymczasem stołeczna policja poinformowała w czwartek o zatrzymaniu pięciu osób, które zdaniem organizatorów zgromadzenia środowisk narodowych mogły zakłócić manifestację. Powodem zatrzymania miała być odmowa podania danych legitymującym ich policjantom.
Komenda Stołeczna Policji poinformowała PAP, że podczas marszu środowisk narodowych oraz już po rozwiązaniu tego zgromadzenia przez urzędników stołecznego ratusza nikt z uczestników nie został zatrzymany. Do zatrzymania pięciu osób doszło natomiast podczas drugiego zgromadzenia narodowców przed Kolumną Zygmunta. Zatrzymani - zdaniem organizatorów zgromadzenia - mogli zakłócać manifestację.
Organizator zwrócił uwagę na małą grupę osób - dwóch mężczyzn i trzy kobiety - które w jego ocenie mogły to zgromadzenie zakłócać, ponieważ wyrażały poglądy przeciwstawne do uczestników legalnego zgromadzenia
— powiedział PAP asp. sztab. Mariusz Mrozek z KSP.
Dodał, że organizator „zażądał” od tych osób opuszczenia terenu zgromadzenia, ale nie chciały tego zrobić. Wtedy poprosił o pomoc policję.
Chcieliśmy te osoby wylegitymować, one odmówiły podania danych, nie chciały ujawniać tożsamości. Zostały zatrzymane i przewiezione do jednostki policji. Tam podały swoje dane i wtedy zostały zwolnione
— mówił Mrozek.
Policja wobec zatrzymanych osób najprawdopodobniej skieruje do sądu wnioski o ukaranie „za odmowę podania danych osobowych policji”.
Komenda Stołeczna Policji zaznaczyła ponadto, że funkcjonariusze rejestrowali przebieg zgromadzeń i będą ustalać tożsamość osób, które podczas przemarszu odpalały race.
Osoby, które używały pirotechniki, muszą się liczyć z odpowiedzialnością, bo naruszały prawo i to jest jasne dla wszystkich
— zaznaczył Mrozek.
gah/PAP/tvnwarszawa.tvn24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406332-szokujace-tlumaczenia-ratusza-ws-rozwiazania-marszu-onr