Część osób z niesmakiem odnosi się do tych demonstrantów, którzy stając po stronie wolnych sądów, krzyczeli i pisali wulgarne słowa czy znieważali policjantów. Zgadzam się, to nie wygląda ładnie. Ale taka jest rzeczywistość ulicy, przeważnie trudno nad nią zapanować. Nawet jeśli organizatorzy nawołują do spokoju
— próbuje przekonać na łamach „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski, polemizując z… Dominiką Wielowieyjską i Michałem Danielewskim!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Zadymiarze w akcji”! Fijołek w nowym numerze tygodnika „Sieci”: Radykalizm haseł i zachowań nabiera coraz większego tempa
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Rzecznik KSP: „Policjanci byli kopani, opluwani, wyzywani, drapani. Użyto gazu wobec funkcjonariusza”
Dziennikarz pisma z Czerskiej bagatelizuje – a raczej trywializuje - radykalizm protestujacych przed Sejmem czy Pałacem Prezydenckim. Drwi nawet z publicystów, którzy nazywają je „groteskowymi”, „żałosnymi” i „niegodnymi”. Bo czyż takie one nie są?!
Ciekawe jestem, co dla autorów takich opinii nie byłoby groteskowe? Podpalenie, podłożenie bomby, zamach lub partyzantka miejska?
— sprowadza do absurdu Czuchnowski.
Idąc tym tokiem, redaktor „GW” opisuje, że „w doskonałym świecie demonstracja opozycji przeciwko autorytarnej władzy” powinna wyglądać jako konfrontacja „szlachetnych obywateli”, pięknych ludzi i brutalnych siepaczy.
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Wśród demonstrantów nie wszyscy wyznają zasadę „bez przemocy” (również słownej), nie wszyscy są grzeczni, a nawet – o zgrozo! - zawsze znajdzie się kilku nie do końca zrównoważanych. (…) Ulica to nie obraz Delacroix. To emocje, dla wielu trudne do powstrzymania
— pisze.
W końcu Czuchnowski stwierdza wyjątkowo lekceważąco (a może i bezczelnie), że „jak na skalę arogancji tej władzy, emocje oraz radykalne nastroje jej bezsilnych przeciwników nie osiągnęły jeszcze niepokojącego poziomu” (sic!).
Całość tego kuriozalnego wywodu dopełnia teza, że demonstracje opierają się na niepisanej zasadzie w ramach „gry ulicznej” - obie strony umawiają się, że granica „dozwolonej przemocy” nie zostanie przekroczona.
Nie można mieć jednak pewności, że tak będzie zawsze. Bo naprawdę gry uliczne nie mają reguł
— puentuje Wojciech Czuchnowski.
Nie wolno dać się zmylić rzekomym realizmem czy łagodnością dziennikarza „GW”. To wyjątkowo perfidna sofistyka, mająca na celu usprawiedliwić wandalizm, chuligaństwo, ataki na policjantów – w tym przy użyciu gazu łzawiącego!
Czy regułami gry ulicznej Wojciech Czuchnowski nazwie również własne nawoływanie do starć fizycznych z policjantami?! „Trzeba walczyć do cholery!” - pisał na Twitterze. Czy pisząc o ludziach, którzy nie wyznają zasady „bez przemocy” i o niezrównoważonych, którzy znajdują się wśród protestujących, myślał także o sobie?
CZYTAJ TAKŻE: Wzywa do atakowania policji?! Czuchnowski w amoku: „Czemu nie odbijacie zatrzymywanego? Trzeba walczyć do cholery!”
OGLĄDAJ RÓWNIEŻ TELEWIZJĘ WPOLSCE.PL:
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406148-perfidna-sofistyka-czuchnowski-usprawiedliwia-zadymiarzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.