Dobrze, że ta ustawa została zmieniona, bo to otworzyło możliwości i te wszystkie wątpliwości zostały rozwiane; strona amerykańska obawiała się, że ustawa może ograniczyć wolność wypowiedzi - mówił we wtorek w Polsat News szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Czaputowicz w ubiegłym tygodniu przebywał z dwudniową wizytą w Waszyngtonie. Wraz z sekretarzem stanu USA Mike’iem Pompeo wziął udział w konferencji nt. wolności religijnej. Szef MSZ spotkał się też z doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Johnem Boltonem. W trakcie wizyty Czaputowicz rozmawiał również nt. bezpieczeństwa oraz obecności wojsk amerykańskich w Polsce z przedstawicielami Kongresu.
Szef MSZ pytany, czy ostatnia nowelizacja ustawy o IPN z czerwca bieżącego roku umożliwiła wizytę w USA prezydenta Andrzeja Dudy planowaną na wrzesień, odpowiedział, że plany, co do wizyty prezydenta były już wcześniej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Doradca prezydenta USA potwierdza: Wkrótce spotkanie Trump-Duda w Białym Domu
Dodał, że o planie wizyty rozmawiał m.in. w ubiegłym tygodniu z przedstawicielami amerykańskiej administracji w Waszyngtonie. Według Czaputowicza stosunki polsko-amerykańskie są dobre i w wielu kwestiach, w tym Nord Stream 2 stanowiska Polski i USA są zbieżne.
CZYTAJ TAKŻE: Szef MSZ spotkał się z amerykańskimi kongresmenami. Rozmawiano m.in. o zwiększeniu sił USA w Polsce i Nord Stream 2
Dopytywany o nowelę ustawy o IPN odpowiedział, że prowadził rozmowy dot. wizyty prezydenta Dudy w USA m.in. z sekretarzem stanu USA Mike’iem Pompeo jeszcze przed czerwcową nowelą.
Dobrze, że ta ustawa została zmieniona, bo to otworzyło możliwości i te wszystkie wątpliwości zostały rozwiane
— mówił Czaputowicz.
Strona amerykańska rzeczywiście obawiała się, że może to ograniczyć wolność wypowiedzi. My twierdziliśmy że nie, a teraz nie ma już żadnych wątpliwości - nikt nie będzie przecież ścigany za badania dotyczące Holokaustu - i tak by nie był, ale takie były wątpliwości niektórych obserwatorów
— dodał.
Jednocześnie szef MSZ podkreślił, że nie rozmawiał na temat noweli ustawy o IPN podczas swojej wizyty w Waszyngtonie w ubiegłym tygodniu.
W ogóle na ten temat nie było mowy i nie było tutaj żadnych też powodów ku temu
— powiedział Czaputowicz.
Przepisy styczniowej nowelizacji ustawy o IPN - mówiące o sankcjach za przypisywanie „publicznie i wbrew faktom” narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, a także za „rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni” - obowiązywały w Polsce od 1 marca.
Wywołały one krytykę m.in. ze strony władz Izraela oraz przedstawicieli żydowskiej diaspory. Izraelskie MSZ oświadczyło wtedy, że ”żadna ustawa nie zmieni faktów”. Inne instytucje wyrażały ponadto obawy o wolność badań historycznych. O przeanalizowanie ustawy pod kątem wolności słowa apelowała też administracja amerykańska.
6 lutego prezydent Duda podpisał nowelę, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do TK. Prezydent chciał, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz aby przeanalizował kwestię tzw. określoności przepisów prawa.
27 czerwca Sejm uchwalił, Senat przyjął bez poprawek, a prezydent podpisał kolejną nowelizację ustawy o IPN; uchyliła ona artykuły: 55a, który groził karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej i 55b, który głosił, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - „niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu”.
W uzasadnieniu tych zmian podkreślono, że „bardziej efektywnym sposobem ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, biorąc pod uwagę cel ustawy, będzie wykorzystanie narzędzi cywilnoprawnych”.
Tego samego dnia premierzy Polski i Izraela: Mateusz Morawiecki i Benjamin Netanjahu, podpisali wspólną deklarację, w której podkreślono m.in. brak zgody na przypisywanie Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa nazistów i ich kolaborantów, potępienie przez oba rządy wszelkich form antysemityzmu i odrzucenie antypolonizmu oraz innych negatywnych stereotypów narodowych.
CZYTAJ WIĘCEJ: PEŁNA TREŚĆ deklaracji premierów Izraela i Polski. „Oba rządy nawołują do powrotu do spokojnego dialogu”
Czaputowicz pytany we wtorek w Polsat News o odpowiedź polskiego rządu wobec zarzutów KE poinformował, że Polska złoży wyjaśnienia w terminie.
Twierdzimy w nich, że reforma sądownictwa postępuje zgodnie ze standardami obowiązującymi w UE. Ustosunkujemy się do wszystkich pytań KE, zastanowimy się co dalej
— powiedział.
Szef MSZ podkreślił, że rząd nie zgadza się z zarzutami KE m.in. w sprawie przechodzenia w stan spoczynków sędziów SN i stwierdził, że takie zarzuty są nieuzasadnione.
Pytany o ewentualne kary finansowe, które mogłyby grozić Polsce, jeśli TSUE wydałby negatywny dla rządu wyrok zaznaczył, że nie ma żadnego zagrożenia karami finansowymi i trzeba poczekać na ostateczną decyzję.
Dopytywany o protesty opozycji, organizacji pozarządowych oraz niektórych ugrupowań ws. reform wymiaru sprawiedliwości szef MSZ stwierdził, że rolą opozycji jest krytyka rządu.
Mam taką nadzieję, że KE nie chciałaby zablokować tych reform systemu sądownictwa czy też w ogóle zamrozić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości
— mówił.
Według Czaputowicza spór nie szkodzi Polsce, jednak - jak dodał - są różne opinie na temat reform przeprowadzanych przez rząd.
Szef MSZ pytany o powiązanie unijnego budżetu z kwestią przestrzegania praworządności w danym kraju podkreślił, że nie będzie to dotyczyć wyłącznie Polski, ale wszystkich państw UE.
Więcej państw niż Polska, inne państwa niż Polska łamią zasady UE, nie realizują orzeczeń, nie wdrażają w życie orzeczeń TSUE. Polska tutaj jest takim wzorcowym państwem, twierdzimy, że nie ma podstaw do twierdzenia, że Polska tutaj nie przestrzega prawa UE
— ocenił Czaputowicz.
Jeżeli byśmy zastosowali obiektywne kryteria jak wdrażanie w życie postanowień TSUE, to wówczas Polska byłaby liderem, a inne państwa byłyby dotknięte tym powiązaniem
— dodał szef MSZ.
Postępowanie dotyczące tzw. procedury naruszeniowej obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: KE początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa („wezwanie do usunięcia uchybienia”), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany („uzasadniona opinia”), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Władze w Warszawie mają miesiąc, aby odpowiedzieć na wezwanie KE do usunięcia uchybienia.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent RP wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.
Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia. Gersdorf - wybrana na I prezesa SN w 2014 r. - podkreślała wielokrotnie, że kadencja I prezesa SN zgodnie z konstytucją trwa 6 lat
OGLĄDAJ TAKŻE TELEWIZJĘ WPOLSCE.PL:
ak/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406105-minister-czaputowicz-dobrze-ze-zmieniono-ustawe-o-ipn