Wysyłane pod adresem Polski oficjalne i półoficjalne rosyjskie sygnały w ostatnich dniach pojawiają się z częstotliwością, uniemożliwiającą już ich niedostrzeganie. Mówię o zgodzie Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej na przyjazd do Smoleńska polskich prokuratorów, mających zbadać na miejscu wrak polskiego tupolewa. Ale też o kolejnych publikacjach odgrywającej na tamtejszym rynku medialnym dość istotną rolę, przy czym nacjonalistycznej i – podkreślmy to – dotąd konsekwentnie antypolskiej w swojej linii agencji Regnum, sugerującej możliwość jakiegoś polsko-rosyjskiego porozumienia przeciw Ukrainie (i Białorusi, traktowanej jako państwo, wyrywające się z moskiewskiej strefy wpływów i z „ruskiego mira”), a wręcz – wspólnego rozbioru tych krajów. Przy czym autorem jednej z tych publikacji jest sam Modest Kolerow – szef i właściciel Regnum, postać dość wpływowa. To ważne, bo to podkreśla znaczenie publikacji, która nie przestając być nieoficjalna i niewiążąca, zyskuje pewnego rodzaju kremlowski stempel.
Kwestia relacji z Rosją będzie przedmiotem mojego obszernego artykułu w najbliższym numerze tygodnika „wSieci”. Teraz więc bardzo krótko o tym, jaki jest prawdziwy, polityczny sens tych sygnałów.
Otóż nie należy się łudzić – jest on wyłącznie instrumentalny. A cele są dwa.
Po pierwsze, chodzi o wbicie dodatkowego klina między Polskę a Zachód (dodatkowego, bo relacje naszego kraju z Unią, ale w mniejszym zakresie również i ze Stanami są pogorszone z racji realizowania przez Warszawę nieakceptowanej przez zachodnie elity linii w polityce wewnętrznej).
A po drugie – Moskwie idzie o wystraszenie Ukrainy (i Białorusi) wizją polskich terytorialnych rewindykacji. Przy czym, gdyby Warszawa zrobiła cokolwiek, pozwalającego na taką interpretację jej stanowiska, Rosja rzecz jasna natychmiast spozycjonowała by się jako słowiański, prawosławny obrońca Kijowa i Mińska przed „odradzającą się ekspansją zaborczych Lachów”. O to chodziło wtedy, kiedy Putin składał Tuskowi „żartobliwą” propozycję podziału Ukrainy (poinformował o tym Radosław Sikorski, potem sam siebie zdementował, ale doprawdy trudno przypuścić, by były minister spraw zagranicznych mógł coś takiego sobie ot tak wymyśleć). I o to chodzi również dziś.
Kiedy słyszy się syrenie śpiewy, trzeba zastanowić się, o co w istocie syrenom chodzi. W „Odysei” szło im o to, by żeglarze, zasłuchani, roztrzaskali swój okręt.
-
W nowym „Sieci”: Wiemy kto brał kasę z GetBack. Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Bezwzględna gra” biorą pod lupę kulisy nagłaśnianej w mediach afery GetBack, za którą odpowiedzialność opozycja wytrwale próbuje przypisać partii rządzącej. To trzeba przeczytać!
Do najnowszego wydania tygodnika „Sieci” został dołączony specjalny DODATEK Z OKAZJI: ROCZNICY POWSTANIA WARSZAWSKIEGO!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406025-o-co-chodzi-syrenom-czyli-jaki-jest-sens-sygnalow-z-moskwy