Amensty International domaga się od polskich władz przeprowadzenia śledztwa w sprawie użycia przez policję gazu podczas czwartkowych manifestacji przed Pałacem Prezydenckim. Warto w tym miejscu cofnąć się do 2016 roku i wywiadu Roberta Mazurka z szefową AI Draginją Nadażdin i zastanowić się, czy Amnesty International tak samo ochoczo wypowiadało się w innych sprawach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Amnesty International bierze stronę demonstrantów. Domaga się śledztwa ws. użycia gazu przed Pałacem Prezydenckim przez policję
Mazurek obnaża działania Amnesty International. Nadażdin: nie możemy się zajmować wszystkim
Nadażdin stwierdziła w wywiadzie sprzed ponad dwóch lat, że Amnesty International protestowało w sprawie ACTA tworząc „Kampanię 100 pytań”. Mazurek przypomniał jej, że to manipulacja, bowiem dotyczyły one inwigilacji prowadzonej przez władze USA. Już to powinno dać pewien pogląd na sposób działania i wybiórcze traktowanie spraw, w których można zabrać głos.
Ale to nie wszystko. Odpowiedzią szefowej AI na pytania o to, czy były demonstracje z twarzą Schetyny, Tuska, Komorowskiego czy Kopacz była głucha cisza, po czym stwierdziła, że ich protesty nie mają wymiaru politycznego.
Co ciekawe, stwierdziła, że w czasach rządów PO AI nie milczała, tylko nie robiła demonstracji, a poza tym, mają prawo do walki z obecnym rządem.
Warto więc zwrócić uwagę na to, w jakich sprawach Amnesty International nie protestowała.
To przede wszystkim akcja „Widelec”. W 2008 roku policja zatrzymała 752 kibiców, a jedynym „niebezpiecznym narzędziem”, które przy nich znaleziono, był widelec. Ponad 300 kibiców oskarżyło policję o znęcanie się. Byli bici na komisariatach, żeby przyznali się do winy.
Dlaczego AI wtedy nie protestowało (przypomnijmy, że było to w czasie rządów PO)? Bo nikt się do nich nie zgłosił ze skargą - tak przynajmniej w 2016 roku stwierdziła Nadażdin. Dla niej była to sytuacja jednostkowego naruszenia prawa, a nie łamanie praw człowieka.
Kolejna sprawa dotyczy twórcy strony Antykomor.pl Roberta Frysza. Funkcjonariusze ABW skonfiskowali studentowi komputer, twardy dysk, płyty CD, a nawet karty pamięci do aparatu cyfrowego - choć nawet nie postawiono mu zarzutów.
Tu też nie było protestów na ulicy, bo sprawa została opisana w rocznym raporcie…
A co ze sprawą wkroczenia policji do redakcji tygodnika „Wprost” i wyrywania przez funkcjonariuszy dziennikarzom laptopów? Tu była tylko informacja o obawach do sekretariatu w Londynie. Rząd PO podjął siłowe kroki, bowiem gazeta ujawniła skandaliczne treści rozmów polityków Platformy zarejestrowane w restauracji „Sowa i przyjaciele”.
Na tym nie koniec. Amnesty International nie protestowała na ulicach, kiedy rząd PO-PSL wrzucił do niszczarki ponad 2 miliony podpisów pod wnioskami obywatelskimi pilotowanych przez Fundację Rzecznik Praw Rodziców dotyczących poparcia projektu „Rodzice chcą nieć wybór”. To również nie była sprawa godna zainteresowania AI.
Czy trzeba wymieniać dalej? Tak właśnie o wolność w Polsce dbał rząd Platformy Obywatelskiej, co w ogóle nie było problemem dla Amnesty International. To wszystko pokazuje, jakie intencje przyświecają tej organizacji i jak wybiórczo traktuje ona kwestię łamania praw człowieka.
CZYTAJ WIĘCEJ:
— Od obrony więźniów politycznych do promowania aborcji. Co się stało z Amnesty International?
wkt/wpolityce.pl/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405878-kpina-tak-amnesty-international-broni-praw-czlowieka