Czekają nas cztery akty wyborcze. To decydujący moment. Ostatni. Jeżeli nie pójdziemy na wybory, „bo i tak sfałszują” - demokracja przegra. Przegra – jeśli pójdziemy z różnych list i podzieleni
— nawołuje Jarosław Kurski w „Gazecie Wyborczej”.
Jeżeli ktoś sądził, że proces domykania zasadniczego etapu reformy wymiaru sprawiedliwości odbierze samozwańczym „obrońcom demokracji” paliwo, czy też determinację do ciągłej walki z obozem rządzącym, ten grubo się mylił. Totalna opozycja (zarówno spod znaku politycznego, jak i medialnego) w swoim szaleńczym uporze nie zmienia de facto scenariusza. Ciągłe straszenie „faszyzmem”, „autorytaryzmem”, „dyktaturą” pozostanie jej stałą „marką”. Spogląda ona jednak z nadzieją na nowe pole bitwy, które przedstawia jako ostateczną szansę na pokonanie PiS – nadchodzący maraton wyborczy.
Jarosław Kurski w komentarzu na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” skupia się właśnie na tej wizji.
Dziś wiemy, że stawką ostatnich wyborów byłą sama demokracja. Można było wtedy obronić dorobek III RP. Po trzech latach rządów PiS trzeba wielkiego wysiłku, by dopiero stworzyć warunki do przywrócenia ładu demokratycznego i szacunku dla demokracji
— kreuje Kurski obraz grozy i rozpaczy (z pewnością dla zaślepionych z nienawiści do PiS) na łamach „GW”.
Odebraliśmy gorzką lekcję. Oddaliśmy kraj w ręce człowieka bez skrupułów, żyjącego w świecie spiskowych wizji, który bezczelnie i systematycznie zaciska nam na szyi obrożę. Sejm i Senat Kaczyński zamienił w manufakturę ustaw. Właśnie domknął system. On już wie, kto i kiedy dostanie zarzuty
— straszy dalej.
Jednak argumenty pozostają nadal tak samo kuriozalne i histeryczne. Przez Europę przelewa się fala faszyzmu i to rzekomo „„ostatnia chwila” by ocalić Polskę przed zalewem „brunatnego morza”.
PiS chce utrwalenia władzy na pokolenia. Chce większości dwóch trzecich i nowej konstytucji
— ogłasza Kurski, powtarzając starą propagandową śpiewkę, że PiS zmienia nie tylko ordynację do PE, ale chce przeorganizować wybory krajowe.
Już widać skarlenie. Epokę drugiej niepodległości zaczynali giganci (…). Epokę III RP otwierali: Giedroyc, Wałęsa, Mazowiecki, Geremek, Chrzanowski, Skubiszewski, Kuroń, Kaczyński (Lech) [sic! - red.]. Nie pozwólmy, by zamknęli ją: Suski, Błaszczak, Pawłowicz, Terlecki, Brudziński,Piotrowicz, Karczewski, Tarczyński
— deprecjonuje polityków obozu rządzącego.
Po tych długich wynurzeniach, Kurski przechodzi w końcu do głównej myśli tego straszaka. Zachwycając się nad protestami przed Pałacem Prezydenckim, w których ignoruje – choć nikogo to chyba nie dziwi – wulgarność, prowokacje i atakowanie policji, skupia się na nowym haśle: „Idziemy na wybory”.
Czekają nas cztery akty wyborcze. To decydujący moment. Ostatni. Jeżeli nie pójdziemy na wybory, „bo i tak sfałszują” - demokracja przegra. Przegra – jeśli pójdziemy z różnych list i podzieleni. Przegra – jeśli nie przekonamy, by poszli inni. Przegra – jeśli będziemy czekali, aż UE rozwiąże nasze problemy
— ciągnie w komicznie rewolucyjnych tonach.
Kurski w końcu wyraża myśl przewodnią. To jedyne co pozostało bezsilnej i mizernej – politycznie, programowo, merytorycznie – totalnej opozycji, Jakaś płonna nadzieje, że razem będą w stanie odebrać władzę PiS. Żeby było tak, jak było.
Jeżeli do tych wyborów obóz demokracji pójdzie podzielony, to każde następne wybory będą już bez znaczenia
— wieszczy Jarosław Kurski.
I choć wicenaczelnemu pisma z Czerskiej wydaje się, że brzmi to śmiertelnie poważnie, choć kolejny raz wchodzi w narrację iście rewolucyjną – licząc pewnie, że obudzi w kimś wolę do „antypisowskiego” zrywu – to jednak nie da się pozbyć konkretnego wrażenia: te straszaki i histerie polityczne są coraz bardziej groteskowe!
CZYTAJ WIĘCEJ:
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405851-gw-wzywa-opozycje-do-jednosci-bo-przegra-demokracja