Ma rację senator Jan Maria Jackowski: gołym okiem widać postępującą eskalację agresji w działaniach zwolenników opozycji. Niemal z demonstracji na demonstrację mamy do czynienia z coraz poważniejszymi incydentami. Wczoraj przed pałacem prezydenckimi były już nie tylko przepychanki, ale także gaz łzawiący, po który sięgnęli niektórzy uczestnicy protestu.
Możemy więc mówić o stałym konsekwentnym wplataniu elementów przemocy fizycznej. Niby na marginesach demonstracji, niby po ich formalnym zakończeniu, niby samorzutnie i pozornie bez planu, ale jednak agresja narasta. I przybiera już nie tyko werbalne, ale i coraz bardziej konkretne formy. W jakiejś mierze także bardziej „profesjonalne”. Co charakterystyczne, ani opozycja, ani wspierające ją media, nie potępiają, ani nawet nie krytykują zjawiska narastania przemocy. Odwrotnie: milcząco, życzliwie aprobują, a jednocześnie niezwykle mocno atakują policjantów. Policjantów stosujących przecież absolutne minimum przymusu, nie ulegających prowokacjom i nie odpowiadającym na zaczepki, a wczoraj wręcz zagrożonych, w jednym wypadku, linczem.
Ruch, który fałszywie stylizował się na nowy KOR (nazwa KOD nie była przypadkowa), który próbował kreować się na nową „Solidarność”, już nie mówi o sprzeciwie bez przemocy. Dziś idzie w drugą stronę, przyzwalając, a pośrednio zachęcając do ataków na służby porządkowe. Idzie w kierunku jakiejś mutacji kolorowej rewolucji, być może także krwawej.
Na pewno mamy do czynienia ze świadomym testowaniem różnych scenariuszy. Możliwe jest wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405648-opozycja-coraz-smielej-i-jawniej-siega-po-fizyczna-przemoc