Policja zachowuje się w sposób niezwykle profesjonalny i nie daje się prowokować. Gdyby tego rodzaju zachowania występowały w krajach niewątpliwie demokratycznych jakimi są Francja czy Stany Zjednoczone reakcja policji byłaby bardziej zdecydowana
— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Maria Jackowski, senator PiS.
wPolityce.pl: Kopano, opluwano, atakowano gazem policjantów – tak w czwartek wieczorem przeciwnicy wymiaru sprawiedliwości protestowali pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Zachowania zwolenników opozycji wyszły poza pokojowe demonstrowanie.
Jan Maria Jackowski: Obserwujemy postępującą eskalację agresji w działaniach zwolenników opozycji. Policja zachowuje się w sposób niezwykle profesjonalny i nie daje się prowokować. Gdyby tego rodzaju zachowania występowały w krajach niewątpliwie demokratycznych jakimi są Francja czy Stany Zjednoczone reakcja policji byłaby bardziej zdecydowana.
Pani poseł Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w piątek, że złą władzę można zmienić tylko w wyniku wyborów. Jak pan odbiera te słowa? Czy to próba uspokojenia sytuacji i nastrojów zwolenników opozycji?
Mam nadzieję, że jest to głos rozsądku pani marszałek Kidawy-Błońskiej, która widzi, że eskalacja awantur przynosi efekt odwrotny od zamierzonego. Zdecydowana większość obywateli nie toleruje burd, awantur, agresji i chamstwa. Nawet jeżeli coś się tym ludziom nie podoba, są granice akceptowalności zachowań w przestrzeni publicznej. Jeżeli opozycja totalna nie odetnie się od tego rodzaju zachowań będzie traciła poparcie i wiarygodność. Nikt bowiem nie traktuje poważnie siły, która poprzez awanturę i metody pozaparlamentarne chce uprawiać politykę.
Po awanturach słupki poparcia dla opozycji nie rosną.
Zdecydowanie nie rosną. Angażując się w awantury opozycja jawi się jako niepoważna i nieodpowiedzialna. Jawi się jako środowisko, które bardziej przypomina zadymiarzy niż jako poważna opozycja polityczna, która prowadzi spór merytoryczny z rządzącymi i rywalizuje na programy, na koncepcje, na rozwiązania konkretnych problemów jakie stoją przed Polską.
Dlaczego senatorowie odrzucili propozycję prezydenta o przeprowadzenie referendum w sprawie konstytucji? Wstrzymanie się od głosu przez senatorów PiS w rzeczywistości było odrzuceniem referendum.
Na tego rodzaju głosowanie trzeba spojrzeć w dłuższej perspektywie. Pomijając aspekty techniczne, które były bezpośrednią przyczyną odrzucenia referendum, czyli zbieg bardzo ważnych wydarzeń to dwie tury wyborów samorządowych na przełomie października i listopada oraz obchody stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Odbywająca się w czasie wyborów i obchodów Święta Niepodległości kampania referendalna byłaby elementem podsycania konfliktów i napięć politycznych. Problem byłby z kwestiami technicznymi związanymi z organizowaniem przez Państwową Komisję Wyborczą aż tylu aktów wyborczych praktycznie w tym samym czasie. Drugi powód to były względy merytoryczne dotyczące liczby pytań. Ich liczba wykraczała poza typową referendalną retorykę, w której zadaje się jedno, dwa czy trzy pytania. Pomijając kwestie merytoryczne czy techniczne trzeba również zwrócić uwagę na kwestie polityczne.
Ma pan na myśli ewentualną niską frekwencję podczas referendum?
Tak. Wyobraźmy sobie gdyby to referendum miało niską frekwencję. Wówczas środowiska niechętne dobrej zmianie krzyczałyby, że to dowód na to, że zdecydowana większość obywateli nie chce żadnych zmian w Konstytucji. Mógłby z ich strony paść argument, że mówienie o zmianach w Konstytucji to awanturnictwo polityczne. W ten sposób debata na temat koniecznych zmian w Konstytucji zostałaby na lata zamknięta. Przy okazji zostałaby osłabiona pozycja i prestiż społeczny Andrzeja Dudy, co mogłoby mieć negatywny wpływ na jego szansę w wyborach w 2020 r. Niska frekwencja referendum zostałaby przez środowiska niechętne obozowi dobrej zmiany wykorzystana do uderzania w PiS. Wymiar polityczny i szersza perspektywa ma istotne znaczenie. Trzeba było wyważyć wszystkie argumenty.
Rozumiem, że te wszystkie argumenty zdecydowały, że wstrzymał się pan od głosowania?
Kiedy zastanawiałem się jak głosować, uznałem, że wstrzymanie się od głosu jest w tej sytuacji najlepszym wyjściem. Brałem również pod uwagę nie tylko argumenty merytoryczno-techniczne, o których wcześniej mówiłem, ale również i polityczne. Jestem nie tylko senatorem, ale i analitykiem politycznym, więc zdawałem sobie sprawę z konsekwencji gdyby ta frekwencja była niska. A wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nie byłaby wysoka. W pewnym sensie byłaby to podobna sytuacja jak z referendum Bronisława Komorowskiego.
Brak poparcia Senatu dla prezydenckiego wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie Konstytucji kończy sprawę zmian w ustawie zasadniczej?
Zmiany są konieczne i absolutnie nie wycofujemy się z nich.
Not. TP
Polecamy również materiały telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405634-nasz-wywiad-jackowski-eskalacja-agresji-opozycji