Najwyraźniej każda opozycja, niezależnie od barw partyjnych, musi przejść przez czas zachwytu manifestacjami i przekonaniem o brutalnych metodach funkcjonariuszy policji. W czasach, wydawało się, domkniętego na amen systemu Platformy i Donalda Tuska także na prawicy nośne były podobne hasła. Czasem zresztą rzeczywiście działania policjantów wykraczały poza ogólnie przyjęte normy i były nacechowane daleko idącą nieostrożnością (a i tak używam delikatnych słów, pamiętając słynną akcję Widelec).
Tym razem w roli poszkodowanych przekonanych o powrocie PRL występują politycy Platformy Obywatelskiej. Przysłuchiwałem się dziś z uwagą konferencji prasowej Andrzeja Halickiego i Bogdana Klicha, którzy z poważnymi minami sugerowali w Sejmie polityczną motywację ministra Joachima Brudzińskiego w sprawie ostrych działań policjantów podczas czwartkowej manifestacji przed Pałacem Prezydenckim. Skrót myślowy miał polegać na prostym skojarzeniu: Brudziński nie panuje nad policją, wysyła niedoświadczonych funkcjonariuszy, a ci nie wytrzymują emocjonalnie i atakują pikietujących.
Klich przekonywał na przykład, że „policja prowokowała protestujących”, ponieważ zbyt długo przetrzymywano dowody osobiste i przeprowadzano czynność spisywania wobec tych, którzy przekroczyli oczywiste granice manifestacji w przestrzeni publicznej. A takich przecież wczoraj nie brakowało, o czym relacjonowała obecna na pikiecie blogerka Kataryna, która pojawiła się tam, by protestować przeciw podpisowi prezydenta. Inne relacje tylko to potwierdzają.
Pewnie to skrajnie naiwne, ale nie mogę się nadziwić tym, którzy za wszelką cenę i w zasadzie wbrew faktom przekonują o agresywnych działaniach policji; czy to w czwartek przed Pałacem, czy wcześniej przed parlamentem. Prawda jest taka, że funkcjonariusze są nad wyraz cierpliwi, powstrzymujący się przed działaniem nawet w sytuacjach oczywistej potrzeby reakcji. To zrozumiałe, jeśli chodzi o oczywiste manipulacyjne sklejki, które pojawiłyby się po kwadransie, ale z drugiej strony jednak rozzuchwalające kolejne incydenty, kolejne testowanie chuligańskiej granicy.
Wie o tym dobrze sam poseł Halicki, który nie raz, nie dwa i nie trzy widział działania policji wobec kibiców Legii, gdzie poziom napięcia i emocji był podobny co w pokazanych powyżej obrazkach sprzed Pałacu Prezydenckiego. A czasem nawet mniejszy. Nikt nie patyczkował się, gdy tłum napierał, sam kilkakrotnie dostałem gazem po oczach tylko dlatego, że kolejki przed wejściem na stadion wydłużały się i dochodziło do niewielkiego w sumie ścisku. Nie mówiąc o poważnej i ostrej reakcji - jak choćby w Madrycie, przed meczem z Realem - gdzie każde wyjście poza szereg, jaki stworzyli tamtejsi policjanci skutkowało pałowaniem i reakcją policji konnej. Obrazków z francuskich i belgijskich manifestacji nawet nie ma sensu pokazywać. Tak to po prostu działa - z funkcjonariuszami się nie dyskutuje. U nas nie tylko dyskusja trwa w najlepsze, ale można wykrzyczeć im w twarz - dosłownie, z odległości 15 cm - najgorsze obelgi i reakcji nie ma.
Wszystko inne to, niestety, cyniczna gra, obliczona na „doczekanie się” obrazków pałowania, wnoszenia do policyjnych suk, użycia gazu - najlepiej wobec tych bardziej znanych działaczy opozycyjnych. Wtedy można to opakować jako autorytarną władzę, która knebluje demokratyczne i spokojne pikiety. Martyrologia za kilka groszy? Pluszowe krzyże? Cierpiętnictwo znad sojowego latte? Możemy pokpić do woli, ale ta tendencja jest obecna w nawet, wydawać by się mogło, poważnych tytułach.
Strategia to stara jak świat, obliczona na doraźny i prostacki wręcz efekt, ale zapewne w pewnym wymiarze skuteczna. Nikt nie chce oglądać obrazków z awantur, przepychanek z policją czy szarpaniny z użyciem gazu. Jeśli w jakimkolwiek momencie policjanci przekraczają uprawnienia czy puszczają im emocje, sprawa jest do wyjaśnienia. Bo i to się zdarza - tak jak zdarzało się przez ostatnie 30 lat. Opowieści o represjach pisowskiej policji zostawmy kabaretom i pluszowym męczennikom.
OGLĄDAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405597-przekaz-o-brutalnej-policji-to-bajki-jest-wrecz-przeciwnie