Moim zdaniem ustawa wymaga weta. Opinie na jej temat idą w poprzek podziałów politycznych
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Wojciech Polak, historyk, przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej złożył dzisiaj do prezydenta wniosek o zawetowanie Ustawy 2.0. Ich zdaniem jest to „jedyna szansa na powstrzymanie ustawy niszczącej system szkolnictwa wyższego”. Czy pomimo poprawek, które zostały naniesione, ta ustawa wymaga takiego weta?
Prof. Wojciech Polak: Moim zdaniem ustawa wymaga weta. Opinie na jej temat idą w poprzek podziałów politycznych. Z tym, że tak naprawdę większość polityków prawicy oraz pracowników wyższych uczelni jest przeciwna tej ustawie. Poprawki, które były bardzo liczne i wprowadzane na różnych etapach, w gruncie rzeczy mają charakter kosmetyczny. Dotyczyły różnych drobnych spraw formalnych, czy pewnych mechanizmów, ale nie rzeczy najważniejszych. Te, jak były na początku ustawy, tak przeszły przez wszystkie szczeble legislacyjne.
Które z nich ma Pan na myśli?
Ta ustawa likwiduje autonomię wyższych uczelni, zwłaszcza wewnętrzną, wprowadza wszechwładzę rektora. Wprowadza też system ocen pracowników naukowych czy też dyscyplin na danych uczelniach, który doprowadzi w praktyce w ciągu kilku, góra 10 lat, do degradacji większości polskich uczelni regionalnych i do likwidacji licznych kierunków, zwłaszcza humanistycznych. Ustawa 2.0 właściwie dewastuje cały system funkcjonowania i zarządzania uczelniami, np. znosi wydziały autonomiczne. To znaczy one mogą istnieć, ale nie będą miały żadnej autonomii, tak samo rady wydziałów. Wprowadza dziwne rozwiązania, jak np. stanowisko profesora dydaktycznego bez habilitacji, który będzie miał wszelkie uprawnienia pracownika samodzielnego. Stanowisko to będzie rozdawane za wybitne osiągnięcia dydaktyczne, ale do końca życia taki pracownik nie będzie musiał prowadzić żadnej pracy naukowej. Jest to sprzeczne z humboldtowską zasadą, że na uczelni powinni pracować ludzie, którzy łączą pracą naukową z dydaktyczną. Takich zarzutów można stawiać dużo więcej, więc nic dziwnego, że ta ustawa budzi powszechny sprzeciw.
Ale resort nauki twierdzi, że już nic nie stoi na przeszkodzie, aby prezydent podpisał tę ustawę. Nie przekonują Pana rozwiązania, które zaprezentował minister Gowin?
Ministerstwo twierdzi, że jest dużo gremiów, które popiera tę ustawę i powołuje się na różne przykłady. Chciałem jednak podkreślić, że popierają ją przede wszystkim rektorzy, bo daje im władzę absolutną. Zgodnie z nią rektor będzie mógł zatrudniać i zwalniać każdego pracownika, ustanawiać normy ocen, decydować o finansach, ustalać strukturę wewnętrzną uczelni itd. Trudno więc, żeby rektorzy z takimi uprawnieniami sprzeciwiali się tej ustawie. Natomiast większość pracowników naukowych jest przerażona.
Członkowie Komitetu podnoszą, że nie wiedzą w jakiej rzeczywistości mieliby funkcjonować od nowego roku akademickiego, jakie będą mieć dyscypliny naukowe, na jakich wydziałach będą prowadzić zajęcia, jakie powstaną kolegia ds. dyscypliny i stopni na ich uniwersytetach. Twierdzą, że to weto dałoby rok na przedyskutowanie wszystkich kontrowersyjnych punktów tej ustawy. Zgadza się Pan z tym?
Tak, uważam, że prezydent powinien zawetować tę ustawę. Oczywiście szkolnictwo wymaga nowej ustawy, ale na pewno nie powinna być to ta ustawa. To, czego się obawia się Komitet dotyczy zwłaszcza okresu przejściowego, kiedy zapanuje straszliwy chaos. Ministerstwo twierdzi, że zwiększy się autonomia uczelni, ponieważ uczelnie będą ustanawiać własne statuty i mogą wprowadzać w nich wiele dowolnych rozwiązań. To jest też pewna fikcja, ponieważ statuty będą wprowadzane w ten sposób, że zaproponują je rektorzy, a Senat zero-jedynkowo może albo go odrzucić albo przyjąć, ale bez możliwości wprowadzania poprawek. Wiadomo więc, że te statuty zostaną przyjęte. Niepewność jest olbrzymia, bo rektor może zgodnie ze swoją wolą np. zostawić wydziały, ale bez żadnych uprawnień, może też wprowadzić kolegia, instytuty. Ludzie się boją, bo pewne sprawdzone sposoby prowadzenia badań naukowych i pracy dydaktycznej nagle ulegną dezorganizacji. To może być przyczyną ogromnego chaosu, który zapanuje na wyższych uczelniach.
Nie uspokajają Pana zapewnienia, że uczelnie i naukowcy otrzymają wsparcie z ministerstwa i odbędą się szkolenia w tej kwestii dla kadry zarządzającej?
To trochę jest tak, jak ze szkoleniami unijnymi. Wydaje się, że UE daje na nie pieniądze i to rozwiąże problem bezrobocia, albo inne problemy, ale okazuje się to zupełną fikcją. Ministerstwo pod wpływem krytyki wprowadzało szereg doraźnych rozwiązań, ale np. ustawa podtrzymuje cały absurdalny system punktowania. W dodatku wprowadza nowe dziwne rozwiązania. Naukowiec będzie musiał przedstawić cztery publikacje do oceny, co będzie absurdalne, bo może on mieć ich wiele, a będą się liczyły tylko cztery. Ale te cztery będą musiały być z list międzynarodowych. O ile w przedmiotach ścisłych i przyrodniczych nie ma z tym problemu, to w przedmiotach humanistycznych już tak. Polskich czasopism na listach międzynarodowych w praktyce bowiem nie ma. Głównie z tej przyczyny, że nikogo np. w USA nie obchodzi życie sejmikowe szlachty na Podlasiu i nikt nie opublikuje artykułu na ten temat. Humanistyka ma swoją specyfikę krajową i naukowcy publikują w pismach krajowych, które są dobre, poważane i szanowane. Teraz prawie wszystkie one zostaną uznane za niewiele warte. Wprawdzie ministerstwo wprowadzi na krótki czas tzw. listę 500 pism dotowanych, które będą uznane za równoważne z tymi znajdującymi się w bazach międzynarodowych, ale to będzie tylko rozwiązanie przejściowe na krótki okres. Dlatego humanistyka najbardziej „dostanie w kość” w wyniku tej ustawy. Regionalne pisma naukowe, które masowo wydawane są w Polsce, uznane zostaną za bezwartościowe, nie dające punktów. Właściwie ta ustawa zniszczy polski regionalizm i to jest też wielkie jej oskarżenie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405536-prof-polak-ustawa-o-szkolnictwie-wyzszym-wymaga-weta