Gdy ktoś demonstruje np. przed Palais-Bourbon jest wyrzucany na drugą stronę ulicy, która akurat jest bardzo szeroka. Nie można w ogóle demonstrować pod tym gmachem, nie ma takiej opcji
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bernard Margueritte, publicysta i dziennikarz francuski mieszkający w Polsce.
wPolityce.pl: „Gazeta Wyborcza”, a za nią inne mainstreamowe media twierdzą, że policja dopuszcza się przemocy wobec demonstrujących przed Sejmem. Jak Pan ocenia tę sytuację w porównaniu z podobnymi działaniami służb franuskich?
Bernard Margueritte: Jako Francuz w ogóle się dziwię, że może zaistnieć demonstracja tuż pod gmachem Zgromadzenia Narodowego. We Francji, gdyby były początki takiej demonstracji, to natychmiast zostałaby ona oddalona. Gdy ktoś demonstruje np. przed Palais-Bourbon jest wyrzucany na drugą stronę ulicy, która akurat jest bardzo szeroka. Nie można w ogóle demonstrować pod tym gmachem, nie ma takiej opcji. Poza tym wydaje mi się, że w Polsce ochrona budynków oficjalnych - jeżeli można mi wyrazić taki pogląd - jest zbyt wątła. We Francji - w budynku Zgromadzenia Narodowego czy Pałacu Elizejskiego, gdzie urzęduje prezydent – wewnątrz budynku jest 70 czy 72 policjantów i jeszcze 50 wojskowych z ochrony republikańskiej znajduje się na zewnątrz budynku. W sumie chroni go ponad 120 osób. Dla ciekawości powiem, że przed Pałacem Elizejskim jest ponadto ochrona elektryczna, kamery i nawet w jezdni jest ukryty cały szereg kolczatek, które można w każdej chwili wyciągnąć, jeżeli jest np. jakiś podejrzany samochód.
We Francji nikt nie wjechałby w bagażniku na teren parlamentu?
Absolutnie nie. Jest szereg sprawdzeń i bramek elektrycznych, także w ogóle dość ciężko jest wjechać na parking Zgromadzenia Narodowego. Pamiętam, że w czasie gdy mój ojciec był posłem do parlamentu francuskiego - byłem wówczas młody – już wtedy bardzo trudno było tam wejść. Tym bardziej dziś w okresie wzmożonego bezpieczeństwa. Dlatego byłem bardzo zdziwiony, że w Polsce może wjechać na teren Sejmu samochód, którego bagażnika nikt nie sprawdził. To jest nie do pomyślenia. Wydaje mi się, że cokolwiek można tutaj zarzucić, to zbyt łaskawe traktowanie ochrony Sejmu, czy Pałacu Prezydenckiego. Myślę, że można tutaj bardziej ostro i pryncypialnie bronić reprezentantów, bądź co bądź, woli narodowej.
Protestujący twierdzą, że dzięki działaniom obecnej władzy zagrożona jest w Polsce demonstracja. Tymczasem mogą oni swobodnie manifestować przed Sejmem, co jak Pan zauważył, byłoby nie do pomyślenia we Francji. Nie uważa więc Pan, że demokracja w Polsce ma się całkiem dobrze?
Tak, ale zbyt łagodnie podchodzi się do takich manifestacji. Bo demonstrować owszem można i wyrażać swoje poglądy, ale nie w sposób zagrażający organom państwowym. Szczególnie Zgromadzenia Narodowego, gdzie są obywatele, którzy zostali wybrani przez innych obywateli. Oni reprezentują wolę ludu i to powinno być szanowane. We Francji jeżeli jest demonstracja, to musi się odbywać w pewnej odległości od budynku publicznego, tuż przed nim byłoby to niemożliwe. Natychmiast pojawiłby się kordon policji, który oddaliłby tych ludzi na stumetrową odległość, żeby tam sobie protestowali.
Patrząc na różne demonstracje w krajach Europy Zachodniej widać, że tam policja ostro rozprawia się z osobami, które zachowują się agresywnie. Często zamienia się to w regularną walkę, lecą kamienie, podpalane są samochody, etc. Przed polskim Sejmem policja nie ma nawet kasków i tarcz. O czym to świadczy?
Wydaje mi się, że w Polsce panuje trochę idealistyczne wyobrażenie o tym, jak ma wyglądać demokracja. I dochodzi do absurdu, że każdy może robić byle co, byle gdzie, a to nie jest demokracja. Z drugiej strony we Francji mamy całą historię działań policji, które z kolei są zbyt ostre. Mamy szereg przykładów krwawo tłumionych demonstracji studenckich czy robotniczych, niekiedy z bardzo dramatycznymi konsekwencjami. Np. dzisiaj we Francji odbywa się słynny wyścig kolarski Tour de France. Na początku jego etapu w Pirenejach po bokach drogi zaczęli demonstrować rolnicy. Interweniowała policja, pojawił się gaz łzawiący i Tor de France został zatrzymany na godzinę. To jest może przejaskrawione działanie w wielu wypadkach, ale to nie znaczy, że ktokolwiek ma wątpliwości, że jest to kraj demokratyczny. Na podstawie moich osobistych kontaktów z policją muszę zauważyć, że policjanci w Polsce są lepiej przygotowani i lepiej wychowani niż we Francji. We Francji gdy ktoś zacznie rozmawiać z policjantem to jego los jest dość niepewny.
Jaką więc notę wystawiłby Pan działaniom polskiej policji przed Sejmem?
Gdybym miał coś do powiedzenia, to życzyłbym sobie, żeby policja w Polsce była bardziej stanowcza i nie tak łagodna. Bo to nie jest demokracja. To jest przyzwolenie na sobiepaństwo ludzi, którzy nie szanują organów reprezentacyjnych państwa, a to nie jest dopuszczalne. Taka demonstracja może być, ale na pewnych warunkach, w pewnej odległości od budynków publicznych. Państwo prawa i państwo demokratyczne mają funkcjonować i nie mogą działać pod naporem ludzi, którzy nie zawsze są świadomi czego chcą.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
OGLĄDAJ TAKŻE TELEWIZJĘ WPOLSCE.PL:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405152-nasz-wywiad-margueritte-zaskakujaco-o-protescie-pod-sejmem