Jeden dzień, 18 lipca, uświadamia nam, że o Polskę trzeba walczyć, bo zielone trolle nam nie odpuszczą.
W piękną lipcową środę zbiegło się parę wydarzeń, skłaniających do mało kanikułowych wniosków.
Przesłuchanie byłego ministra finansów, Jana Vincenta Rostowskiego.
Powrót z urlopu byłej prezes Małgorzaty Gersdorf do Sądu Najwyższego.
Rozróby pod Sejmem, aktywnej od dłuższego czasu V kolumny im. Kasprzaka.
„Będziesz siedział”. Atak na posła Kornela Morawickiego.
Łobuzerskie zagrywki posłów opozycji.
Co łączy te sprawy? Kompletna pogarda dla instytucji państwa polskiego czyli kompletna pogarda dla Polaków. Właściciele III RP nie tracą pewności siebie. Zachowują się tak jakby ktoś gwarantował im bezkarność.
Za czasów Jana Vincenta Rostowskiego jako ministra finansów mieliśmy największe w historii dotacje z Unii Europejskiej. Pomimo tego zaciągano miliardowe kredyty, zwiększano wiek emerytalny, sięgnięto po fundusze z OFE, przymykano oko na bajońskie nadużycia na podatku VAT, a przede wszystkim utrzymywano płace na takim poziomie, żeby Polacy mogli być grabieni przez lichwiarskie chwilówki. I oczywiście kolejkę na Kasprowy trzeba było za grosze oddać w dobre ręce. To są osiągnięcia ministra Rostowskiego.
Afera Amber Gold przy tym pięknym dorobku to słynne pieniądze na „waciki”, przy całym współczuciu dla poszkodowanych w tym przekręcie.
I co teraz widzimy? Butnego, pewnego siebie bufona, nie mającego sobie zupełnie nic do zarzucenia. On zrobił wszystko jak należy. I pewnie tak było. Jeśli się założy, że działał na korzyść kogoś innego niż Polaków, to niewątpliwie odniósł ogromny sukces. To jest chyba także jego źródło poczucia pełnej nietykalności.
Pani była prezes Małgorzata Gersdorf powróciła z czegoś na czym nie mogła być czyli z urlopu. Pomyliła najwyraźniej stan spoczynku ze stanem wypoczynku. Trwa przy swoim, że to ona ustanawia prawo, a nie Sejm Rzeczypospolitej i to ona podobnie do pensjonariuszy różnych zakładów uważa się za kogoś kim już nie jest. Co więcej postanowiła jeszcze wydać świadectwo dziewictwa obyczajowego sędziemu Iwulskiemu, który okazał się posiadaczem dosyć interesującej przeszłości. Jak widać kasta zamierza brać udział w osłabianiu państwa polskiego na wszelkie możliwe sposoby. Dla nich sprawy Polaków to rzecz zupełnie drugorzędna. Są jak widać jakieś zdecydowanie atrakcyjniejsze cele do zrealizowania. I jacyś ważniejsi mocodawcy niż polscy obywatele.
Trudno nie zauważyć, że zadyma przed Sejmem była skoordynowana z tymi powyższymi zdarzeniami. V kolumna im. Kasprzaka dwoiła się troiła, żeby burdy pomimo niezbyt dużej liczebności manifestantów miały swój bandziorski wydźwięk. Atak na posła Kornela Morawieckiego, ojca premiera rządu, to klasyczny przykład jak hałaśliwa hołota może uprzykrzać życie porządnym ludziom. Czym naraził się Kornel Morawiecki? Ano tym, że działa na rzecz Polski. I to drażni, to pobudza do niewybrednych i kuriozalnych ataków. Krzyczeć do kogoś o takiej przeszłości jak Kornel Morawiecki, „będziesz siedział”, mogą tylko ludzie z innego kręgu kultury niż polski. Zresztą ta post-ubecka zgraja wygląda na takich.
Pomysł jest prosty. Ani chwili spokoju. Nie dać przeprowadzić reform, nie dać Polakom żyć w sympatycznym, dostatnim kraju.
A co najgroźniejsze mamy atak, wspomagany przez warcholski nurt naszego parlamentu, na demokrację. Tu nie ma zupełnie uszanowania woli wyborców. I kto to robi? Posłowie? Ci ludzie, którzy powinni stać na straży porządku.
To oni pomagają wtargnąć do Sejmu wszelkiej swołoczy. A nawet jedna z posłanek wwiozła dwie osoby w bagażniku.
Pan Marszałek Kuchciński powinien wystąpić o pozbawienie posłów dopuszczających się takich brewerii immunitetów i powinny się nimi zająć organy ścigania. Nie można pozwalać na tego typu harce, bo to się może źle skończyć. A gdyby tej posłance przyszło następnym razem do głowy wwieźć dwóch uzbrojonych osobników gotowych do otworzenia ognia w Sejmie, też jej się to swobodnie może udać?
Jesteśmy cały czas w stanie wojny hybrydowej. Nie łudźmy się, będzie ona eskalowana na wszelkie możliwe sposoby.
Oczywiście, jeśli na to jako państwom pozwolimy. Nie może być tak, że garstka awanturników wyznacz nam reguły gry i bezkarnie knuje następne rozróby.
To jest ten decydujący moment, że albo państwo okaże się silne i nie będzie tłumaczeń, że co na to zagranica albo będziemy zdani na działania wszelkich szubrawców knujących jawnie przeciwko Polsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404476-antypolskie-brygady-na-obcym-zoldzie-nie-maja-wakacji