Każda ze stron zdefiniowała swoje stanowisko na temat różnych spraw, które są istotne globalnie. I to wszystko. To było krótsze spotkanie, niż nawet zakładano, niż to w cztery oczy, Wszystko zależy od tego, co będzie dalej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Ryszard Żółtaniecki, socjolog i dyplomata, specjalista ds. stosunków międzynarodowych, Collegium Civitas.
wPolityce.pl: Pana zdaniem Trump zawarł w Helsinkach jakiś deal z Putinem?
Dr Ryszard Żółtaniecki: Nie, to nie ten etap. To była właściwie rozmowa diagnostyczno-rozpoznawcza. Każda ze stron zdefiniowała swoje stanowisko na temat różnych spraw, które są istotne globalnie. I to wszystko. To było krótsze spotkanie, niż nawet zakładano, niż to w cztery oczy, Wszystko zależy od tego, co będzie dalej.
To było więc tylko „macanie przeciwnika”?
Tak, dokładnie. To nie jest ten etap, kiedy można byłoby już wejść w jakieś ustalenia. To było rozpoznanie, czy gdzieś może pewne stanowiska są zbieżne lub negocjowalne. Bo przecież są pewne postawy, które wykluczają negocjacje, gdyż różnice są zbyt duże. Wtedy trzeba doprowadzić do zbliżenia stanowisk. Bardzo widoczne było z mowy ciała, że Trump miał tutaj zdecydowaną przewagę nad Putinem i nie dał sobie narzucić jego narracji. To nie ten etap jeszcze, żeby Trump mógł coś Putinowi obiecać.
Można to spotkanie porównać z jego wcześniejszym z Kim Dzong Unem?
Nie, z Kim Dzong Unem było spotkanie konkretne, dotyczące jednej sprawy. Tam padły już pewne deklaracje z jednej i drugiej strony. Natomiast tutaj nie było żadnych deklaracji i moim zdaniem nie było też żadnych ustaleń. Pewnie teraz zespoły obydwu prezydentów będą przygotowywały struktury do rozmów już praktycznych. Zobaczymy, co będzie dalej. Są dwie możliwości.
Jakie?
Jeżeli definicje różnych sytuacji, które oni zrobili, nie są zbyt rozbieżne bardzo szybko dojdzie do kolejnych spotkań. Jeżeli zaś te różnice są nienegocjowalne to wtedy będzie powrót do status quo, czyli tak jak było przed spotkaniem. Jeżeli zaczną rozmawiać, to będą zawierane deale, ale bardzo ostrożne ze strony Amerykanów. Stanowisko Trumpa jest tutaj dość wyraźne. To spotkaniem było rozpoczęciem pewnego dialogu.
I próbą załagodzenia pewnych napięć?
Oczywiście dlatego, że wielu problemów globalnych nie da się rozwiązać bez udziału Rosji. Trochę jest tak, że z punktu widzenia Warszawy najlepiej byłoby, żeby Rosji w ogóle nie było. Inne warianty są bowiem zawsze niewygodne. Ale Rosja jest i nadal jest mocarstwem nuklearnym. I Stany Zjednoczone jeżeli chcą rozwiązać problem syryjski, to muszą to zrobić w kooperacji z Rosją. Putin jest w tej chwili dość trudnej sytuacji dlatego, że wszystko zaczyna mu się trochę kruszyć i chwiać. Musi więc być teraz bardziej elastycznym niż był jeszcze 5 lat temu. I to jest cała nadzieja.
To może doprowadzić do porozumienia rosyjsko- amerykańskiego?
To jest długa droga, ale obydwie strony będą dążyć do takiego porozumienia. Dlatego, że powrót do zimnej wojny jest niemożliwy i niepotrzebny. Muszą znaleźć jakieś modus vivendi i modus operandi, czyli sposób współistnienia i współpracy. Ale jak to będzie wyglądało, to zobaczymy. Musimy pilnować własnych interesów i być w stałym kontakcie z Departamentem Stanu, by wiedzieć, co się tam dzieje. Nie widzę na razie, żeby nasze lintersy były zagrożone. To, że Trump spotyka się z Putinem jest naturalne.
Ale Trump prezentował wczoraj trochę inne stanowisko chociażby w sprawie Nord Stream 2. Przed tym spotkaniem padały jego odmienne, stanowcze słowa. To nie powinno nas niepokoić?
Nie, bo co Putin ma do Nord Stream 2? Tu ważna jest rozmowa z Angelą Merkel. On realizuje swoją politykę, chce sprzedać gaz i to jest całkowicie naturalne. I Trump za takie to uznał. Przecież nie można oczekiwać od Putina, że powie: „to ja teraz nie będę sprzedawał gazu”.
Prezydent USA stwierdził jednak, że skoro Merkel tak chce, to ten gazociąg powstanie, a USA będzie rywalizowało z nim o rynek gazu. To nie jest zmiana narracji?
Nie, to jest ta sama narracja, tylko inny jest partner. Nie widzę tu nic niepokojącego. Jego deklaracje przed spotkaniem były bardzo jednoznaczne i on się z nich nie wycofa. Trump jest biznesmenem i praktykiem, więc nie oczekuje rzeczy nierealnych.
Więc to nie jest tak, że zdecydował się na jakieś wyjście naprzeciw Putinowi w kwestiach dotyczących naszego regionu?
Zdecydowanie nie. Myślę, że wręcz odwrotnie i obecność amerykańska w regionie będzie się zwiększać.
I możemy być spokojni o dalszą obecność wojsk amerykańskich w Polsce?
Absolutnie. Wielu publicystów wpada niepotrzebnie w histerię. Co Trump miał go opluć czy nakrzyczeć na niego i zakazać mu sprzedawania gazu? Przecież to jest absurd.
A kwestia Ukrainy?
To nie jest jeszcze ten etap rozmów. Nie byłem przy tym, więc trudno bawić się we wróżkę, ale sądzę, że Trump bardzo wyraźnie zaznaczył stanowisko Stanów Zjednoczonych w sprawie Ukrainy. Jest ono realistyczne: wycofanie wojsk i przywrócenie integralności terytorialnej. Pewnie nie ruszał sprawy Krymu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Polecamy również rozmowę z prof.Rafałem Chwedorukiem w tej sprawie na antenie wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404215-nasz-wywiad-dr-zoltaniecki-o-spotkaniu-trump-putin
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.