Jeszcze dwa-trzy dni temu pan sędzia Sądu Najwyższego Jerzy Iwulski (wedle prawa już chyba były) był dla opozycji bohaterem walki o sądownictwo. Radośnie świętowano „numer” jaki wyciął prezydentowi, przyjmując od niego tę dziwną nominację-nie nominację, a następnie ogłaszając, że on tylko tak, na czas urlopu pani Gersdorf sobie tam pobędzie. Nic dziwnego, że z dumą wciągano go na sztandar „buntu sędziów”. Miał być żywym dowodem, że w SN zasiadają nieskazitelni fachowcy.
Po kilku dniach już wiemy, że ani nieskazitelny, ani fachowiec.
Wychodząca pomału na jaw nieciekawa przeszłość pana Iwulskiego w wojskowym sądownictwie w okresie stanu wojennego kompromituje obrońców sądowego status quo. Nie wchodząc w szczegóły, skazywał bez specjalnych skrupułów opozycjonistów, w tym za roznoszenie ulotek, oszukiwał też opinię publiczną nie mówiąc prawdy o swojej przeszłości. Wedle wersji pana Iwulskiego miał to być jeden proces, gdzie złożył zdanie odrębne. Prawda okazała się dużo bardziej ponura, takich procesów było co najmniej siedem.
CZYTAJ O JEDNEJ Z TAKICH SPRAW: TYLKO U NAS. Skazany przez sędziego Iwulskiego: „Proces trwał krótko. Godzinę, może półtorej. Wyroki i sądzenie było trochę fikcyjne”
Im bardziej się pan sędzia Iwulski tłumaczy, tym wyraźniej widać, tym mocniej nam pokazuje, że to, co dzieje się w Sądzie Najwyższym nie jest żadną czystką, ale spóźnionym o ćwierć wieku oczyszczeniem.
Poraża nie tylko przeszłość pana sędziego, ale i bardzo prosty język, jakim się w znanych nam dzisiaj wypowiedziach posługuje, żenująca wręcz jakość argumentacji, ubogi sposób formułowania myśli. Nie wiem jak długo będzie można oglądać zapis tej rozmowy w TVN, ale póki się da, warto posłuchać:
I to:
Zapytany, czy nie czuje, że powinien poinformować o skazywaniu opozycjonistów w stanie wojennym stwierdza, że
A dlaczego? To nie było nigdy ode mnie wymagane. Niekoniecznie trzeba w życiorysie wszystkie rzeczy o sobie pisać w CV.
Przekonuje, że musiał skazywać, a poza tym, tyle już lat minęło, że to się zatarło, a on ma nieskazitelny życiorys. Koszmar.
Gwiazda frontu obrony kasty sędziowskiej, pan Jerzy Stępień, usprawiedliwia:
Lepiej byłoby ostatecznie pamiętać, ale nie mam do niego jakichś wielkich pretensji.
Rację ma senator prof. Jan Żaryn, gdy komentuje:
Sędzia Iwulski w ogóle przestał być wiarygodny. Bez wątpienia mamy do czynienia z takim smutnym obrazem wypierania przeszłości w tych jej elementach życiorysu pana Iwulskiego, który nie jest heroiczny.
A i to delikatnie powiedziane.
Bardzo niepokoi też twierdzenie pana Iwulskiego, że pani Gersdorf znała jego przeszłość. Czy wspólnie podjęli decyzję, że zostawią tę wiedzę tylko dla siebie?
Wypada się zgodzić z licznymi głosami, których autorzy, patrząc na to wszystko, pytają z trwogą: I tacy ludzie tworzyli elitę elit? I tacy ludzie rozstrzygają sprawy życia, śmierci, majątku w najważniejszym sądzie w Polsce?
O innej bulwersującej sprawie ze świata sędziowskiego w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”:
Polecam też mój „Przegląd Tygodnia” z telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404149-sedzia-iwulski-pokazal-ze-to-nie-czystka-ale-oczyszczenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.