Jest pewne badanie stron, są pewne deklaracje współpracy, raczej jest mowa o konkurencji, także tej gospodarczej; nie ma konkretnych politycznych ustaleń - powiedział PAP dr Michał Kuź z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Prezydent Rosji Władimir Putin przedstawi spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, jako przełom w relacjach z USA, ale przełomu nie było; szczyt potwierdził sprzeczność interesów amerykańsko-rosyjskich – powiedział z kolei z dr hab. Piotr Grochmalski.
W poniedziałek w Helsinkach odbyło się spotkanie prezydentów USA i Rosji: Donalda Trumpa i Władimira Putina. Był to pierwszy szczyt amerykańsko-rosyjski od objęcia w styczniu 2017 r. urzędu przez Trumpa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wspólna konferencja Trumpa i Putina. Padły pytania o Krym i Nord Stream 2. Prezydent USA: Będziemy rywalizować o rynek gazowy
Jest pewne badanie stron, są pewne deklaracje współpracy, raczej jest mowa o konkurencji, także tej gospodarczej. Nie ma konkretnych politycznych ustaleń
— ocenił dr Kuź. Według niego wynika to z „ograniczonego pola manewru prezydenta Trumpa”.
Ekspert podkreślił, że to ograniczenie jest efektem prowadzonego dochodzenia w sprawie działalności rosyjskich służb specjalnych na terenie USA podczas ostatniej kampanii prezydenckiej.
W takiej sytuacji politycznej prezydent Trump nie może wykonywać w kierunku prezydenta Putina gestów, które w Stanach Zjednoczonych odebrane zostałyby jako zbyt przyjazne
— wyjaśnił Kuź.
Jak dodał, prezydent Trump „czuje się zaniepokojony tymi śledztwami”, jednak - w jego ocenie - nie wynika to „z poczucia winy”, a z poczucia, że „pewne procesy mogą Trumpa politycznie osłabić”.
Prezydent Putin to wykorzystał. Zaczął zapewniać, że absolutnie Rosja w wynik wyborów nie ingerowała. Zaproponował nawet współpracę, bardzo bliską przy śledztwie przeciwko 12 agentom rosyjskiego wywiadu wojskowego. Prezydent Trump dał się troszeczkę podejść. Przyjął te zapewnienia Putina jako dobrą monetę, a prawda jest taka, że słowa wsparcia Putina dla prezydenta Trumpa mogą być odebrane przez opinię publiczną dwuznacznie
— ocenił Kuź.
Według niego Putin wykorzystał okazję, „by zagrać rolę tego, który wyświadcza prezydentowi Trumpowi przysługę”.
To był taki kolejny prztyczek prezydenta Putina
— uważa ekspert.
Kuź podkreślił, że „z punktu widzenia Polski i Ukrainy szczególnie ważne jest to, że nie padły żadne deklaracje dotyczące aneksji Krymu i obecności militarnej Stanów Zjednoczonych w Polsce”.
Wręcz przeciwnie - prezydent Trump wyraźnie powiedział, że Stany Zjednoczone będą konkurować z Rosją na rynku energetycznym po powstaniu Nord Stream 2. I tutaj trochę odkrył karty. Bez wątpienia Stany Zjednoczone łączą troskę o bezpieczeństwo swoich sojuszników ze swoimi interesami ekonomicznymi
— powiedział dr Kuź.
W jego ocenie szukanie „pewnych płaszczyzn porozumienia” z Rosją i naciskanie na zachodnich sojuszników, aby więcej przeznaczali na obronność, to w miarę spójna polityka Stanów Zjednoczonych.
Celem jest maksymalne odciążenie Stanów Zjednoczonych w Europie, po to aby mogły skupić się na ważniejszym w tej chwili dla nich regionie Pacyfiku
— podsumował ekspert.
Jak ocenił z kolei dr hab. Piotr Grochmalski, prezydent Rosji Władimir Putin przedstawi spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, jako przełom w relacjach z USA, ale przełomu nie było. W jego ocenie szczyt potwierdził sprzeczność interesów amerykańsko-rosyjskich.
Grochmalski zauważył, że po rozmowach prezydentów, nie było stanowiska Trumpa ws. Ukrainy. A to oznacza - jego zdaniem - że w tej kwestii, amerykańskie stanowisko nie ulegnie zmianie.
Putin na konferencji prasowej dawał jakoby gwarancje dla Ukrainy, związane z budową Nord Stream 2 i to Putin sugerował, żeby Stany Zjednoczone wywarły presję na Ukrainę w sprawie przestrzegania porozumienia z Mińska. Prezydent Trump nie odniósł się do tych słów. Jest to czytelny sygnał, że USA nadal będą dostarczać swoją broń Ukrainie i nadal będą działać przeciw budowie nowego gazociągu
— przekonywał ekspert.
Jeśli chodzi o polską rację stanu, dla nas korzystne jest definiowanie Rosji, według jasnych kryteriów - czyli jako regionalnego zagrożenia dla państw nadbałtyckich, dla Ukrainy i dla Polski. Trump nic nie wspomniał o zniesieniu embarga, o zmianie strategii USA wobec flanki wschodniej NATO. A to dla nas najważniejsze. Jego przemówienie było w głównej mierze kurtuazyjne. Po postawieniu w USA w stan oskarżenia 12 agentów rosyjskich, Trumpowi zależało na jasnej deklaracji Putina, iż nie manipulował przy wyborach w Stanach Zjednoczonych i ten komunikat wybrzmiał
— podkreślił.
Ekspert ocenił, że spotkanie Trump-Putin, to sygnał, że „USA kontynuują strategię rozmów dwustronnych, a nie porozumień wielonarodowych - z uwagi na to, iż są hipermocarstwem, i w takim formacie rozmów mogą uzyskać więcej”.
Trump pojechał do Helsinek także po to, by osłabić oś niemiecko-rosyjską. Zresztą jednoznacznie to określił: z jednej strony Amerykanie dbają o bezpieczeństwo Niemiec i Europy, z drugiej strony Niemcy, korzystając z tego faktu, realizują projekty gospodarcze z Rosją
— powiedział Grochmalski.
Jak zauważył, we wcześniejszych zapowiedziach pojawiła się sugestia, że politycy będą mówili o Chinach.
Ten wątek nie wybrzmiał jednak w żadnej z wypowiedzi oficjalnych ani w odpowiedziach na pytania w czasie konferencji. Strategicznym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych stają się Chiny, i USA może zależeć na osłabieniu relacji Moskwa-Pekin, ale Putin niewiele ma do zaoferowania w tej grze
— ocenił ekspert.
Putin nie osiągnął niczego w kwestiach zasadniczych. W 1986 r. na spotkaniu Reagan-Gorbaczow w Helsinkach doszło do historycznego przełomu. Był to koniec zimnej wojny. Obecny szczyt jedynie potwierdza zasadniczą sprzeczność interesów amerykańsko-rosyjskich
— przekonywał Grochmalski.
Poniedziałkowe spotkanie prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji w Helsinkach było pierwszym szczytem amerykańsko-rosyjskim od objęcia w styczniu 2017 r. urzędu przez Donalda Trumpa.
W czasie konferencji prasowej po rozmowach, obaj prezydenci, wyrażali zadowolenie z przebiegu rozmów, określając je jako udane. Wskazywali jednocześnie, że dotychczasowy okres w relacjach amerykańsko-rosyjskich był trudny, a - zdaniem prezydenta USA - wręcz najgorszy w historii. Trump stwierdził zarazem, że „zmieniło się to cztery godziny temu” - nawiązując do momentu rozpoczęcia szczytu w Helsinkach.
Putin powiedział, że stanowiska Rosji i USA w sprawie Krymu różnią się. Jak dodał, Trump ocenia, że przyłączenie Krymu było nielegalne, a Rosja uważa tę kwestię za „zamkniętą”. Prezydent Rosji mówił, że USA mogłyby wpływać na władze Ukrainy w sprawie realizacji porozumień mińskich. Ocenił, że powinny to czynić „bardziej stanowczo”.
Trump powiedział z kolei, że USA są teraz jednym z największych producentów gazu i będą z Rosją konkurować na tym rynku w Europie, gdy powstanie gazociąg Nord Stream 2.
CZYTAJ TAKŻE: Koniec z energetycznym monopolem Rosji? Ważna zapowiedź Trumpa: USA będą stanowczo konkurować z Rosją o rynek gazu w Europie
Obaj prezydenci odnosili się też do domniemanych ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Putin zapewnił, iż państwo rosyjskie nigdy nie ingerowało i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy USA, w tym w procesy wyborcze. Trump podkreślił z kolei, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad. Pytany komu wierzy ws. Russiagate - FBI czy Putinowi - amerykański prezydent powiedział, że ma powody wierzyć obu stronom.
CZYTAJ TAKŻE:
ak/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404145-eksperci-o-spotkaniu-trump-putin-nie-bylo-przelomu