Mamy problem, żeby z tego środowiska, które powinno być swoistą forpocztą, znaleźć osobę, wobec której nie ma jakiejś trudnej, brzydkiej przeszłości. To pokazuje, że reforma tego systemu jest ze wszech miar pilna i potrzebna
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Mosiński (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
wPolityce.pl: Pojawia się coraz więcej informacji na temat przeszłości sędziego Józefa Iwulskiego, które go obciążają. Są dla Pana zaskoczeniem?
Jan Mosiński: Im dłużej dzięki mediom, w tym portalowi wPolityce.pl, trwa dyskusja dotycząca pana sędziego Iwulskiego, tym więcej nowych okoliczności wychodzi na jaw. Profesor Cenckiewicz wskazał ostatnio, że pan sędzia był w latach swojej młodości szkolony w WSW. To była dość specyficzna formacja, o której należało wspominać również w oświadczeniach lustracyjnych. Pan sędzia Iwulski tej formalności nie dopełnił, co wywołuje różnego rodzaju komentarze, dotyczące piastowania przez niego urzędu sędziowskiego. Są tacy, którzy formułują wnioski wprost, że jest to nieprawda lustracyjna, co rodzi pewne konsekwencje prawne.
Ale sędzia Iwulski twierdzi, że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Jak rozwiązać ten problem?
Ktoś musiałby zweryfikować obecnie wiarygodność oświadczenia pana sędziego Iwulskiego. Nie mam podstaw, żeby ją podważać, ale jakaś instytucja powinna zająć się tym, co jest w zasobach archiwalnych IPN i skonfrontować to z tym, co mówił pan sędzia Iwulski oraz co uczynił wypełniając formularz oświadczenia. Coraz gęściej robi się wokół pana Iwulskiego. Wystarczy wspomnieć rozmowę z Leszkiem Wojnarem, jednym z działaczy opozycyjnych, jaka ukazała się na wPolityce.pl. Twierdzi w niej, że w stanie wojennym w ciągu półtorej godziny wydał on wraz z innymi sędziami na niego wyrok trzech lat więzienia za drukowanie i kolportowanie ulotek.
Dowiedzieliśmy się też, że żona sędziego Iwulskiego była oficerem SB. Nie szokuje to Pana?
Tak. Mamy problem, żeby z tego środowiska, które powinno być swoistą forpocztą, znaleźć osobę, wobec której nie ma jakiejś trudnej, brzydkiej przeszłości. To pokazuje, że reforma tego systemu jest ze wszech miar pilna i potrzebna. Ważne są tu słowa pana Andrzeja Gwiazdy, który stwierdził w rozmowie z panem wprost, że informacje dotyczące pana sędziego Iwulskiego są szokujące, ale z drugiej strony odzwierciedlają warunki, jakie zapewniała III RP i Okrągły Stół. Czyli zapewne ustalenia w Magdalence przypieczętowały poczucie bezpieczeństwa pewnego komfortu, że tu nic nie wyjdzie na zewnątrz wokół pewnej, szerokiej grupy tzw. reformatorów systemu. Ten miał być przeprowadzony bez głębokiej lustracji i dekomunizacji, z pewnymi gwarancjami dla służb PRL-owskich jeżeli chodzi o zakładanie spółek nomenklaturowych. Dzisiaj nawet w kontekście reprywatyzacji pewne nici i wątki prowadzą do niektórych z tych spółek, które mają rodowód esbecki. To oczywiście bulwersuje. Uważam, że pan sędzia Iwulski powinien sam złożyć rezygnację z funkcji, którą obecnie pełni w SN jako najstarszy wiekiem sędzia. On oczywiście nie zastępuje pani prezes Gersdorf, gdyż ta jest na emeryturze i zakończyła swoją aktywność sędziowską.
Przypadek sędziego Iwulskiego, to nie jedyny przykład patologii, jakie od lat trawią wymiar sprawiedliwości. Tygodnik „Sieci” napisał dziś, że sędzia Wojciech Łączewski, który znany jest z krytyki PiS, przed skazaniem szefów CBA konsultował się z ekspertem PO ds. służb specjalnych. Jak ocenia Pan tę sprawę?
Jeżeli to faktycznie miało miejsce i jest to w jakiś sposób udokumentowane, to mamy tutaj skandal totalny. Bo to pokazuje, że wymiar sprawiedliwości w jakiś sposób był też sterowany przez ludzi ze służb. Już nie jest istotne to, czy były to służby z okresu PRL, czy po okresie transformacji, ale to w ogóle nie powinno mieć miejsca w wolnej Polsce. Proces oczyszczania środowiska sędziowskiego powinien być uczyniony już dawno. Powinna być normalna lustracja i wymiana ludzi, którzy są skompromitowani np. w orzekaniu i skazywaniu opozycjonistów w stanie wojennym. Nie powinni oni dziś w ogóle funkcjonować w wymiarze sprawiedliwości i przechodzić bez żadnych procedur w stan spoczynku. Jeżeli jest w IPN dokumentacja, która ewidentnie świadczy na niekorzyść takiego sędziego, to taka osoba nie powinna pełnić funkcji sędziowskich. Zresztą w Niemczech, kiedy było połączenie NRD z RFN nie patyczkowano się - mówiąc kolokwialnie – i wymieciono wszystkich, którzy mieli jakikolwiek związek ze Stasi, czyli NRD-owską bezpieką i aparatem Honeckera. A u nas w Polsce to środowisko było nie do ruszenia, tak samo jak prokuratorzy. To dwa środowiska, które uniknęły gruntownej lustracji.
Liczy Pan na to, że prezydent podejmie w stosunku do sędziego Iwulskiego konkretne decyzje?
Myślę, że pan prezydent będzie miał wyjątkowy komfort w podejmowaniu decyzji. Ja nie widzę możliwości, aby pan sędzia Iwulski uzyskał przedłużenie swojej aktywności sędziowskiej w SN. Po prostu przechodzi w stan spoczynku, tak jak jego koleżanka pani prof. Gersdorf. Powinien odejść na emeryturę i zamknąć za sobą drzwi.
ZOBACZ również wypowiedź rzecznik rządu Joanny Kopcińskiej dla telewizji wPolsce.pl w tej sprawie:
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404110-nasz-wywiad-mosinski-o-iwulskim