Nie mam najmniejszego problemu z tym, że Lech Kaczyński jest upamiętniany w wielu miastach i miasteczkach Polski. Tragicznie zmarły prezydent zasłużył na pomniki i nazwy ulic swoją postawą i w czasach Solidarności, i później - już w III RP. Okoliczności śmierci - wyjazd by oddać hołd pomordowanym w Katyniu - tylko potęgują to przekonanie. Nie robią na mnie wrażenia protesty, bo te w takich przypadkach być zawsze muszą, ale jednak, mimo wszystko, pana prezydenta Kaczyńskiego i jego dorobek dla Polski, testament polityczny trzeba upamiętniać z głową.
Rzecz jasna o gustach się nie dyskutuje, a kwestie estetyczne zawsze będą powodem do sporów, ale w sprawie tak wrażliwej jak pomniki tragicznie zmarłego prezydenta powinniśmy osiągnąć jakiś minimalny, elementarny kompromis. Nie każdy pomnik prezentujący wizerunek Lecha Kaczyńskiego w pozytywny sposób buduje mit tego polityka. Czasem jest wręcz przeciwnie.
Zerkam na zdjęcia z ostatniej uroczystości w Kraśniku i na pierwszy rzut oka widać, że pomnik Lecha Kaczyńskiego jest po prostu, delikatnie mówiąc, estetycznie odpychający. Zaburzone proporcje widać jak na dłoni, postać na pomniku nie przypomina Lecha Kaczyńskiego (jeśli już, to Zbigniewa Herberta w dziwnie zapiętej marynarce), a uroczystości pod takim pomnikiem przypominają raczej nieudaną akademię niż poważne wspomnienie tego zasłużonego polityka.
Nie miejsce to i czas na to, by stworzyć mały katalog tych pomników i wytknąć palcem te najbardziej dziwaczne (choć kilka by się uzbierało…), ale najwyższa za to pora, by ktoś w obozie rządzącym powiedział „stop”. Nie, nie samym pomnikom, ale tym, w jaki sposób są one budowane. Tym bardziej, że da się inaczej. Są bowiem przykłady pomników Lecha Kaczyńskiego, które są po prostu ładne, godne i niebudzące przesadnych kontrowersji. Tak jest choćby w Szczecinie, gdzie kilka tygodni temu odsłonięto taki monument - godny, poważny, odpowiedni.
Pamięć o Lechu Kaczyńskim (jak i innych ofiarach katastrofy smoleńskiej) nie może budzić kpin i uśmiechu politowania. Możemy mnożyć pozytywne przykłady (jak pomnik smoleński na Placu Piłsudskiego, choć - na szczęście - tutaj z budową monumentu Lecha Kaczyńskiego wstrzymano się, analizując inne niż niemal zakończona inicjatywy), są niestety też kiczowate formy. Trudno o odgórne zarządzanie dziesiątkami inicjatyw, często szczerych, oddolnych, tworzonych z potrzeby serca. Byłoby jednak dobrze - właśnie dla pamięci o Lechu Kaczyńskim - by czasem umieć powiedzieć „nie”, przełożyć uroczystość, złapać większy dystans. Powtórzę - nie każde upamiętnienie nadaje odpowiednią rangę tragicznie zmarłemu prezydentowi. A chyba każdemu z nas zależy, by tak się właśnie stało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404085-pomniki-lecha-kaczynskiego-i-ofiar-1004-powinny-byc-godne