Marcin P. i jego mocodawcy traktowali Amber Gold i pieniądze tysięcy oszukanych klientów jak własny portfel! Marcin P. wypłacił sobie z konta Amber Gold ponad 16 milionów złotych i zakupił nieruchomości za 40 milionów złotych! Z zeznań syndyka masy upadłościowej Amber Gold wynika, że takie przepływy gotówki nie zainteresowały pomorskiej skarbówki. To jednak nie koniec! Spółka „pożyczała” gigantyczne kwoty różnym podmiotom, w sumie ponad 35 milionów złotych.
CZYTAJ TAKŻE:Gorący tydzień przed speckomisją ds. Amber Gold. Posłowie przesłuchają Rostowskiego i Parafianowicza
Prawo zabrania mi wypłaty wierzycielom zgromadzonych pieniędzy.
– zeznał w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold syndyk masy upadłości Amber Gold sp. z o.o. Józef Dębiński. Syndyk dodał, że pieniądze są zabezpieczone.
Marcin P. kupował nieruchomości za kwoty 20-40 proc, wyższe, niż ceny rynkowe. Ponad 36 mln. zł. wydane przez Marcina P. na same nieruchomości Amber Gold.
To był to celowy proceder, którego komisja śledcza nie może zbadać. Liczę, że zrobią to organy ścigania.
– mówiła Małgorzata Wassermann.
Z zeznań świadka wynika, że lista wierzytelności Amber Gold ma 12 tys. pozycji. Sam proces zwracania pieniędzy, ze względu na prawne zależności przebiega bardzo powoli. NBP w Gdańsku wydał syndykowi kruszce. Niestety, Marcin P. zaskarżył decyzję o pozbawieniu Amber Gold kruszców. Postępowanie prokuratury trwało rok, w międzyczasie złoto potaniało - w 2012r. jedna uncja kosztowała 1800 dolarów, potem tylko 1200 dolarów!
Po objęciu majątku pierwszą czynnością była windykacja samochodów. Pracownicy #AmberGold nie mieli wypłacanych pensji za ostatnie dwa miesiące - w sumie zaległości sięgały 900 tys. zł. Przy pomocy komornika Dębiński odzyskiwał m. in. komórki pracowników do końca 2012 r.
– zeznał syndyk.
Prawo przewiduje, że podczas odzyskiwania pieniędzy przez syndyka muszą zostać wykonane określone przepisami czynności. Dopiero po ich zakończeniu będzie możliwa wypłata pieniędzy wierzycielom.
Jak wyjaśnił Józef Dębiński, jedną z przeszkód jest niesprzedana kamienica w centrum Gdańska. W pierwszym przetargu na budynek nie było chętnych, kolejny zostanie ogłoszony we wrześniu. Dopiero gdy zostanie ona sprzedana, będzie można przystąpić do wypłacania pieniędzy poszkodowanym.
W dniu 20 sierpnia 2012 r. zostałem ustanowiony zarządcą przymusowym spółki Amber Gold. Ta czynność wynikałam z tego, że sąd upadłościowy zabezpieczył majątek tej spółki w postaci ustanowienia zarządcy przymusowego.
– zeznał przed komisją śledczą Józef Dębiński.
Jak dodał, 21 sierpnia udał się do spółki i objął jej majątek.
Był on położony w 65 oddziałach i punktach w całej Polsce. Był w różnych miejscach, gdzie spółka posiadała swoje oddziały związane ze swoją działalnością. Spotkałem w tym dniu pana Marcina P., któremu wręczyłem pismo, że zostałem zarządcą przymusowym.
– dodał.
Świadek poinformował Marcina P. , że wszystkie czynności muszą być za zgodą zarządcy przymusowego. – Nie przekazałem w tym dniu pisma pani Katarzynie. Ona była likwidatorem. Nie wiedziałem w tym dniu, że jest likwidacja tej spółki 14 sierpnia. Dopiero ten fakt został ujawniony przez Marcina P. 24 sierpnia. Nie było jeszcze wpisu do KRS, w związku z tym nie miałem tej świadomości, że spółka jest w likwidacji – zeznał Dębiński.
W wyniku moich pierwszych czynności przez 3 tygodnie sporządziłem sprawozdanie dla sądu upadłościowego o stanie masy i w jaki sposób stwierdziłem symulację kosztów tego postępowania.
– zaznaczył.
Jak dodał, jeśli nie można sporządzić planu podziału, to nie można sprzedać nieruchomości, a co za tym idzie wypłacić odszkodowań. – Szczególnie trudne było odzyskanie majątku ruchomego, elektroniki czy samochodów – powiedział świadek.
W poniedziałek, jeszcze przed przesłuchaniem pierwszego świadka odbyło się posiedzenie niejawne komisji ds. Amber Gold. „Będziemy domykać kwestię zawiadomień do prokuratury” - wskazała przewodnicząca komisji. Jak tłumaczyła, członkowie komisji muszą formalnie podpisać gotowe już zawiadomienia do prokuratury dotyczące sześciu świadków, którzy zeznawali przed komisją w wątku dotyczących służb specjalnych oraz policji.
W połowie czerwca Wassermann informowała PAP, że komisja w zakresie policji złoży dwa zawiadomienia o przestępstwie. Jedno z nich dotyczy funkcjonariusza, który był przesłuchiwany przez komisję w trybie niejawnym. Drugie - jak mówiła - dotyczy Macieja Zajdy, który w latach 2007-2012 był naczelnikiem wydziału do walki z przestępczością gospodarczą w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Jeśli chodzi natomiast – jak informowała - o służby specjalne (ABW) komisja zdecydowała o złożeniu zawiadomień w stosunku do dwóch funkcjonariuszy z Gdańska. Jeden z nich to funkcjonariusz operacyjny, którego dane osobowe nie mogą być ujawnione. „Drugi to dyrektor Dąbrowski. Tutaj jest w zakresie zarówno niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień, ale i w zakresie składania fałszywych zeznań przed komisją” – mówiła w czerwcu PAP szefowa komisji. Chodziło o Jarosława Dąbrowskiego, byłego zastępcę dyrektora Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Gdańsku.
Ponadto - zapowiadała Wassermann - komisja złoży zawiadomienia również na dwóch funkcjonariuszy operacyjnych Agencji z Warszawy. Ich dane osobowe są niejawne.
Łącznie w nadchodzącym tygodniu komisja śledcza zaplanowała przesłuchania czterech świadków
WB, PAP, TVPInfo, IAR
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/404032-zlote-zycie-szefa-amber-gold-miliony-wyplacone-z-kont