Oj, coś platformersi nie mają szczęścia do kandydatów w wyborach, zdawałoby się, z góry wygranych. Najpierw popisowe pikowanie Bronisława Komorowskiego, teraz zjazd na łeb na szyję Rafała Trzaskowskiego. Młody wilk PO na każdym kroku otrzymuje solidny strzał „na twarz”.
I nie jest to delikatny policzek na otrzeźwienie, ale solidny, nieprzyjemny plaskacz. Na razie tyle. Bo jeśli Trzaskowski utrzyma dotychczasową dynamikę kampanii, skończy się na „bule”, która zwali z nóg nie tylko samego pretendenta do urzedu prezydenta Warszawy, ale całe jego otoczenie.
Trzaskowski pracuje na to długo i cierpliwie. Kolejnym akordem tej fałszowanej melodii stal się wpis w założeniu będący wspomnieniem prof. Bronisława Geremka. Tylko w założeniu.
Bronisław Geremek uczył mnie Cywilizacji europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie, po francusku. Był poważny, zadumany i srogi. Dostałem najwyższą notę na roku, bo mój ówczesny francuski nie pozwolił na oratorskie popisy i zmusił do wypowiedzi chłodnej, precyzyjnej i oszczędnej. Profesor lubił konkret. Pamiętam, że referowałem credo Edgara Morina z „Penser l’Europe”. Czułem się, jakbym zdawał egzamin życia u biblijnego patriarchy z obrazów Rembrandta. Książkę zrozumiałem 10 lat później. A kiedy w 2015 roku wręczałem Edgarowi Morinowi nagrodę na szczycie ministrów europejskich Trójkąta Weimarskiego w Paryżu, miałem nieodparte wrażenie, że z obrazów zawieszonych na ścianie pałacu przy Quai d’Orsay spogląda na mnie lekko rozbawiony profesor. A jednak warto było czytać Morina
— napisał na Facebooku polityk.
Ile tam Geremka, a ile Trzaskowskiego każdy sam może ocenić, nawet jeśli nie zna francuskiego. Dziwi mnie tylko fakt, że nikt z otoczenia kandydata PO nie zwrócił mu uwagi na groteskowość jego wpisu, który szybko stał się hitem sieci. Ale nie z powodów, o jakich marzył Trzaskowski.
Wizerunkowa lalusiowatość i narcyzm polityka Platformy wręcz biją po oczach. Wszystko wskazuje na to, że i ten kandydat nie będzie musiał przejeżdżać na pasach ciężarnej zakonnicy, aby przegrać ze swoim konkurentem.
Tymczasem Patryk Jaki dalej robi swoje. I jak widać, nie przeszkadza mu w tym ani czeska Praga, ani nieroztropność administratorów tłiterowego konta. Przy takiej konkurencji można nabrać wiatru w żagle. Zwłaszcza, gdy jest się na okręcie pt. Komisja Weryfikacyjna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403885-trzaskowski-czyli-gdzie-nie-spojrzec-tam-strzal